Mistyczka, która o medycynie wiedziała to, co dopiero dziś zauważają lekarze, wizjonerka, której z równą łatwością przychodziła modlitwa, komponowanie i pisanie, etyczka, która zostawiła światu obszerną wiedzę na temat nauk przyrodniczych i kosmologii. Hildegarda z Bingen po wiekach zapomnienia powraca, by doradzać jak w dzisiejszych szalonych czasach zdrowo dożyć sędziwego wieku.
Urodziła się 16 września 1098 roku w Berm w Hesji, zmarła 17 września 1179 roku w Rupertsbergu. W Legnicy, gdzie święta znalazła grono największych sympatyków w najbliższy piątek rozpocznie się II Ogólnopolski Kongred poświęcona jej osobie i przesłaniu, które zmieniać na lepsze może życie ludzi w XXI wieku. Od niedawna furorę robią formułowane przez nią zasady medycyny naturalnej. W Polsce wydano już kilka poradników opracowanych na zasadach spisanych piórem świętej Hildegardy – między innymi „Medycyna dla kobiet", „Przyrodolecznictwo", „Program zdrowia Hildegardy z Bingen", „Zioła z apteki św. Hildegardy", czy „Kuchnia św. Hildegardy". Uczestnicy legnickiego kongresu odbywającego się w Centrum Spotkań Jana Pawła II i w kościele pod wezwaniem Najświętszego Serca Pana Jezusa w Legnicy zajmować się będą przede wszystkim religijną i etyczną schedą po niezwykłej kobiecie z czasów średniowiecza, ale nie pogardzą też orkiszowymi przysmakami świętej, które serwowane będą podczas śniadań, przerw w odczytach, wykładach i dyskusjach oraz wieczornych uczt.
Pierwsza kompozytorka
Na czym polega wyjątkowość Hildegardy von Bingen? Tych niezwykłości jest tyle, że trudno je wyliczyć jednym tchem. Najciekawsze jest to, że to pierwsza w dziejach świata kobieta kompozytor, której życiorys jest znany, kompletny i dobrze udokumentowany. Tym samym otwiera pochód komponujących pań, stoi na jego czele, a za nią długo, długo nic. Według tej średniowiecznej kompozytorki muzyka była czystym wspomnieniem raju, gdzie Adam wraz z aniołami śpiewał psalmy na cześć stwórcy. Głosiła pogląd, że twórcze natchnienie to dar od Boga, a artysta to tylko wykonawca boskiego planu.
Jak nie zachwycić się słowami, które ani trochę nie przystają do naszej wizji średniowiecza: „W samym centrum wszechświata umiejscowił Bóg człowieka, jako najważniejsze ze stworzeń. Swoją postawą jest on wprawdzie niewielki, ale siłą swojej duszy potężny. Jego głowa jest zwrócona do góry, a stopy oparte są pewnie na twardym podłożu. Ma on moc wprawiać w ruch tak to, co w dole, jak i to, co w górze. Ze względu na siłę swojego wnętrza jest w stanie zrealizować każde dzieło."
Hildegarda jest też imponującym i dziś wzorem samoświadomości i wpływania na swoje życie w czasach, kiedy nikt sam nie wybierał sobie drogi – w wieku 15 lat zdecydowała, że będzie mniszką. To dlatego, że już jako trzylatka miała pierwszą wizję, a pięć lat później została poświęcona kościołowi. W klasztorze benedyktynek otrzymała staranne wykształcenie, które dzięki talentom i kreatywności potrafiła wykorzystać tak, że w swoich czasach zdobyła coś, co dziś określilibyśmy mianem rozgłosu. Korespondowała z najistotniejszymi postaciami swoich czasów – władcami, papieżem, hierarchami kościelnymi. Kariera była jej pisana – w 1136 roku, po śmierci swej pierwszej przełożonej, Jutty ze Sponheim, przeoryszy konwentu benedyktynek, dostała „z automatu" nominację na to miejsce. Wywalczyła pewnie rodzaj „emencypacji" nie tylko siebie, ale i dla swoich klasztornych sióstr - chcąc realizować własną koncepcję roli mniszek jako "poślubionych Chrystusowi", doprowadziła do przeniesienia konwentu do ufundowanego przez jej rodzinę klasztoru we wsi Rupertsberg, a następnie zbudowała nowy klasztor w Eibingen, gdyż nie chciała dzielić jednej przestrzeni za murami z zakonnikami.