IPN nie rozwiązał zagadki zwłok z okolic Czeremchy

Prokuratorowi IPN nie udało się rozwiązać zagadki okrutnie okaleczonych zwłok znalezionych w okolicach Czeremchy na Podlasiu.

Aktualizacja: 25.08.2015 14:13 Publikacja: 25.08.2015 13:45

Ryngraf

Ryngraf

Foto: Fotorzepa, Jerzy Dudek

Pion śledczy białostockiego oddziału IPN zakończył śledztwo,w czasie którego starał się rozwiązać zagadkę zbrodni sprzed lat. W Lesie Połowieckim położonym niedaleko wsi Stawiszcze koło Czeremchy ekshumowane zostały szczątki mężczyzny, nad którym przed śmiercią okrutnie się znęcano.

W czasie oględzin szczątków biegły antropolog na czaszce stwierdził złamanie na prawnej kości skroniowej, ponadto złamanie lewego obojczyka, łokcia i dwóch żeber. W okolicy kręgów szyjnych znaleziono zaś metalowy kilkumilimetrowy drut, który ofiara mogła być duszona.

Analiza antropologiczna wykazała, że szkielet jest płci męskiej w wieku 39 - 44 lat. Ze szkieletu pobrano materiał biologiczny do badań DNA. W czasie prac nie odnaleziono fragmentów odzieży. Drut zdjęty z kręgów szyjnych zabezpieczony został jako dowód rzeczowy. „Poczynione ustalenia wskazują, że osoba znajdująca się w grobie została pozbawiona życia w wyniku uderzenia zadanego narzędziem tępokrawędzistym w prawą skroń" – uważa biegły.

Początek śledztwa związany był z zawiadomieniem, jakie do IPN w Białymstoku złożył jeden z mieszkańców Czeremchy. Stwierdził on, że dwóch mogiłach w Lesie Połowieckim mogą spoczywać ułani, których w 1939 r. mogli zostać zamordowani przez Ukraińców.

Ze złożonego zawiadomienia wynikało, że zabici  w rejonie wsi Czeremcha – Zubacze we wrześniu 1939 r. żołnierze należeli do kilkuosobowej grupy taborowej polskiej kawalerii, odłączonej od sił głównych wycofujących się na wschód. Nocą grupa wojska zatrzymała się przed Czeremchą.  "Zmęczonych, bądź śpiących żołnierzy zaatakowali uzbrojeni  w noże i siekiery  Ukraińcy. Sprawcy pozostawili przy życiu tylko dwóch starszych stopniem wojskowych, bowiem z zasłyszanych wcześniej wypowiedzi dowiedzieli się, że  grupa  taborowa przewoziła tzw. kasę pułkową, która wcześniej została przez nich ukryta. Pozostawionych  przy życiu wojskowych torturowano, celem wydobycia wiedzy o miejscu zakopania pieniędzy. Ofiary nad którymi się znęcano zmarły. Szczątki pomordowanych zostały  pozostawione i częściowo ukryte na miejscu zbrodni. Powodem  pozbawienia życia  żołnierzy miała być chęć zdobycia ich broni na wyposażanie ukraińskich oddziałów samoobrony" - opisywał świadek, który zawiadomił IPN.

Mogiły otoczone drewnianym płotkiem znajdowały się niedaleko wsi Stawiszcze. Na krzyżu znajdującym się na jednym z grobów umieszczona była tabliczka z napisem „Andrzej Sienicki. Poległ w 1939 r.". W sprawie tajemniczych mogił prokuratura IPN Białystok jesienią 2013 r. wszczęła śledztwo w sprawie domniemanego zabójstwa kilkunastu żołnierzy Wojska Polskiego – i jak podkreśla prokurator „pozbawionych możliwości obrony oraz poddania się sprawcom, którzy wobec ofiar dopuścili się okrutnego traktowania". W maju poprzedniego roku dokonana została ekshumacji obu mogił. W jednej nie odkryto szczątków. Za to w drugiej, na której znajdowała się tabliczka, znaleziono zmasakrowany szkielet bez jakichkolwiek śladów ubrania.

Śledczemu nie udało się ustalić czyje zwłoki zostały znalezione w grobie. Na podstawie analizy dokumentów poległych i zaginionych żołnierzy prokurator nie potwierdził, aby w tym miejscu mógł zginąć ułan o nazwisku Andrzej Sienicki, którego nazwisko widniało na tabliczce.

Z relacji jednego ze świadków wynikało, że ekshumowanym mógł być dyrektor Zakładu Nasączalni Podkładów Kolejowych w Czeremsze - Jan Płoszek. Mógł on zostać zamordowany przez bolszewicką bojówkę, a jego rodzina zdołała uciec. Prokuratura ustaliła, że Płoszek w czasie wojny faktycznie zaginął, a jego losy są nieznane.

"Był on znany z wygłaszanych przed wojną wypowiedzi o charakterze patriotycznym. Zebrane w toku śledztwa dokumenty i informacja wskazywały, iż wymieniony został w 1939 roku uwięziony przez bojówkarzy komunistycznych  Zginął w niewyjaśnionych okolicznościach.  Badanie identyfikacyjne DNA odnalezionych ludzkich szczątków z pobranym materiałem genetycznym od córki Jana Płoszka nie  doprowadziły jednak do ujawniania śladów pokrewieństwa. Tym samym  należy  przyjąć , iż zamordowanym mężczyzną, którego zwłoki odnaleziono  nie był Jan Płoszek" - napisał w uzasadnieniu do umorzenia śledztwa prokurator. Z ustaleń śledztwa wynika, że znaleziony szkielet należał do młodszego i niższego mężczyzny.

Historia
Wołyń, nasz problem. To test sprawczości państwa polskiego
Historia
Ekshumacje w Puźnikach. Po raz pierwszy wykorzystamy nowe narzędzie genetyczne
Historia
Testament Bolesława Krzywoustego, czyli rozbicie dzielnicowe
Historia
Fridtjof Nansen i Roald Amundsen. Wikingowie XIX wieku
Materiał Partnera
Konieczność transformacji energetycznej i rola samorządów
Historia
Amazonka odkryła swoją tajemnicę