Z tego artykułu się dowiesz:
- Jak wyglądało pierwsze bojowe użycie bomby atomowej w historii?
- Dlaczego Japończycy zaatakowali USA w Pearl Harbor?
- W jakich okolicznościach powstała bomba jądrowa?
- Kim był Robert Oppenheimer?
- Jak przebiegał rozwój technologii nuklearnej podczas II wojny światowej?
- Jakie były strategiczne i geopolityczne konsekwencje zrzucenia bomby atomowej?
Poniedziałkowy ranek 6 sierpnia 1945 r. zapowiadał się słonecznie w portowej Hiroszimie. Na bezchmurnym niebie mieszkańcy ujrzeli przed południem nadlatujące dwa samoloty B-29. O czym nikt w mieście nie miał pojęcia – w pierwszym siedzieli kamerzyści. Na pokładzie drugiego znajdowała się bomba o cynicznej nazwie „Little Boy”: 3 metry długa, niecały metr szeroka, 4 tony ciężka. I co istotne: z 60 kg uranu.
Apokalipsa w Hiroszimie
O 8.16 na wysokości 9450 m pilot zrzuca bombę na most Aioi. Ładunek eksploduje po 43 sekundach na wysokości 580 m. Gigantyczny błysk rozświetla miasto. Powietrze czernieje od pyłu. Nad miastem pojawia się grzyb jądrowy. Temperatura sięga, w zależności od miejsca, 3–6 tys. stopni. Odpowiada to połowie temperatury na powierzchni słońca. Fala uderzeniowa zmiata miasto z powierzchni ziemi. 70 tys. mieszańców ginie natychmiast. 11-letnia Emiko Yamanaka miała więcej szczęścia. Znajdowała się 1400 metrów od epicentrum wybuchu. Zapamiętała, że „błysk tak silny, jakby słońce spadło na głowę. A uderzenie tak silne, że nie mogłam wypuścić z siebie powietrza”.
Czytaj więcej
„Wiem, jak to zrobić”. „Co zrobić?” - zapytałam. „Superbombę” - odpowiedział. „To zupełnie nowy p...
Miasto dotknęła apokalipsa. Nic nie gwarantowało ochrony. Radioaktywne promieniowanie zbierało śmiertelne żniwo. Skóra wrzała, ubranie wtapiało się w skórę, ludzie wtapiali się w beton. Ci, którzy przebywali blisko eksplozji, po prostu znikali. Wyparowywali lub po całkowitym spaleniu w gigantycznej temperaturze ich prochy ulegały błyskawicznemu rozproszeniu. Drugie 70 tys. mieszkańców zmarło do końca roku, po 5 latach – dalszych 200 tys. Okaleczeni, poparzeni, bliscy śmierci, nie bardzo potrafili sobie pomóc. U wielu z nich skóra miesiącami zwisała z ramion jak worki.