W 1594 r. holenderski nawigator Willem Barentsz szykował się do rejsu na kraniec znanego wówczas świata, najdalej jak to możliwe na północ. Na pamiątkę jego wyczynu nazwano jego imieniem Morze Barentsa. W ciągu następnego stulecia jego ojczyzna – Niderlandy – przeobraziła się w największą potęgę morską, wyprzedziła inne kraje w dziedzinie budowy statków. Wszystkich wielkich holenderskich żeglarzy odkrywców nie sposób wymienić w felietonie, ale kilku wręcz wypada.
Olivier van Noort w 1598 r. był pierwszym Holendrem, który opłynął ziemski glob. Wyruszył z Amsterdamu i poszukiwał innej drogi niż wokół Przylądka Dobrej Nadziei, gdzie czaili się Hiszpanie i Portugalczycy.
Czytaj więcej
501 lat temu flotylla okrętów dowodzonych przez portugalskiego żeglarza Ferdynanda Magellana rozpoczęła wyprawę, która dowiodła, że Ziemia naprawdę jest okrągła.
Słynni holenderscy żeglarze
Willem Jansz w 1605 r. jako pierwszy Europejczyk dopłynął do Australii, do półwyspu Jork, nazywając tę ziemię „Nieu Zelandt”. Nazwa nie przyjęła się, dlatego później Abel Tasman mógł tak nazwać inny nowo odkryty ląd.
Willem Cornelisz Schouten w 1616 r. odkrył drogę na Pacyfik nie przez Cieśninę Magellana, ale na południe od niej, wokół przylądka. Ponieważ kapitan Schouten pochodził z miasta Hoorn koło Amsterdamu, przylądek nazwano Kaap Hoorn – przylądek Horn. To jedno z najniebezpieczniejszych miejsc na oceanach.