Algi zrobiły oszałamiającą karierę w kosmetologii jako produkt przeciwstarzeniowy. Badania dowiodły, że mają one właściwości przeciwzapalne, antybakteryjne, antygrzybiczne, antywirusowe, antyoksydacyjne, antynowotworowe oraz chroniące przed szkodliwym działaniem promieni UV.
Ludzie, którym dane było odwiedzać kraje azjatyckie i bywać w nie najgorszych restauracjach, spostrzegli, że algi, czerwone i zielone, pływają po powierzchni zup z owocami morza obok płatków kwiatu lotosu. Ale nie tylko „morska zielenina” jest tam oczywistym składnikiem kuchni (choć nie należy do tradycji europejskiej). Maguelonne Toussaint-Samat, autorka znakomitej książki „Historia naturalna i moralna jedzenia”, pisze o wszystkim – mleku, chlebie, miodzie, rybach, grzybach, alkoholach, warzywach etc., ale o algach nie wspomina ani słowem, nie widzi ich w diecie Europejczyków, w żadnej epoce, poczynając od epoki kamienia. Na podstawie źródeł archeologicznych i historycznych ukształtował się obraz alg w Europie jako produktu niejadalnego, wykorzystywanego przez naszych przodków jako nawóz, ewentualnie – po wysuszeniu – jako opał.