Taki mit podtrzymywały dwie książki: „Drezno. Apokalipsa 1945” Davida Irvinga i niezwykle popularna w Niemczech „Pożoga” Jörga Friedricha. Dopiero w 2011 r. specjalna komisja rządu Saksonii ustaliła bezsprzecznie, że w wyniku alianckiego bombardowania zginęło 25 tys. cywilów, w tym wielu zagranicznych robotników przymusowych. Co zatem było największą jednorazową zbrodnią w czasie II wojny światowej ?
1 sierpnia 1944 r., na wieść o wybuchu powstania w Warszawie, Adolf Hitler rozkazał Reichsführerowi SS Heinrichowi Himmlerowi oraz szefowi sztabu generalnego Naczelnego Dowództwa Wojsk Lądowych (OKH), generałowi Heinzowi Guderianowi, zrównać Warszawę z ziemią i wymordować wszystkich jej mieszkańców. Wyznaczony do tego celu Obergruppenführer SS Erich von dem Bach-Zelewski twierdził po wojnie, że rozkaz Hitlera brzmiał następująco: „Każdego mieszkańca należy zabić, nie wolno brać żadnych jeńców. Warszawa ma być zrównana z ziemią i w ten sposób ma być stworzony zastraszający przykład dla całej Europy” (źródło: J. Sawicki, prokurator NTN ds. ścigania przestępców wojennych w Polsce).
Czytaj więcej
77 lat temu oddziały 1. Frontu Białoruskiego wkroczyły do Warszawy. Wraz z Armią Czerwoną do zburzonej stolicy weszli także żołnierze 1. Armii Wojska Polskiego. Niektórzy nazywają to wydarzenie wyzwoleniem stolicy, inni początkiem kolejnej okupacji. Kto w tym sporze ma rację?
Realizacja tego apokaliptycznego scenariusza rozpoczęła się dokładnie 79 lat temu na warszawskiej Woli. Łamiąc konwencje haskie i wszelkie prawa ludzkie, Niemcy wykorzystali polskich cywilów, w tym głównie kobiety i dzieci, jako żywe tarcze osłaniające natarcie ich oddziałów.
W dniach 5–7 sierpnia 1944 r. oddziały zbrodniarza wojennego, gen. Reinera Stahela, zamordowały ok. 65 tys. mieszkańców Woli. Większość historyków uważa, że była to największa jednorazowa zbrodnia na ludności cywilnej w czasie II wojny światowej – porównywalna jedynie z liczbą ofiar atomowej pożogi w Hiroszimie.