W wolnej chwili ciż sami stratedzy prostym trikiem rozwiązują główne problemy ludzkości. Ich pokrewnym wcieleniem są wizjonerzy zdolni przewidzieć z naukową precyzją przeszłe i dokonane zdarzenia, razem z ich dawno minionymi skutkami. Rzecz jasna, posiadacz mocy czułby się niespełniony, gdyby nie skarcił krótkowzroczności zmarłych pokoleń, zwłaszcza z pierwszej połowy zeszłego wieku. Uświęcony rytuał wręcz wymusza notoryczne pytanie – czemuż, ach, czemuż świat nie widział oznak nadchodzących lat 30. i 40. – przecież tak wyraźnych i oczywistych w historiografii? A jeśli widział – czemu nie drżał z grozy i oburzenia?
Ale w każdych czasach świat widzi tylko współczesność. I dalibóg, w latach 20. – nawet używając ahistorycznych zdolności wstecznego jasnowidzenia – niemożliwością było straszyć wizjami przyszłości w następnej dekadzie. Fakt, że Somma i Verdun uodporniły Europę na grozę, grał drugorzędną rolę.
Jak trwożyć ludzi tkwiących w beznadziejnym kryzysie i niepewności, bombardowanych wiadomościami o mordach, wojnach, dyktatorskich puczach i rewolucjach? Kasandra wieszcząca narodową nienawiść, przemoc, terror i rasistowskie zbrodnie w roku 1921 była heroldem teraźniejszości i gazetą codzienną.
Nowe państwa kształtowały granice bagnetem, świetnie miały się wojny zaborcze, wymuszone, łamane i tajne traktaty, kolonializm i instytucjonalny rasizm. Światu nie drgnęła powieka od grecko-tureckich rzezi, masakry w Kadaniu i całej gamy pudrowanego łajdactwa. Dopiero co światowe elity prowadziły rasistowski atak na Francję i jej afrykańskich żołnierzy, a Wielka Brytania wystawiła czołgi i artylerię pancerników przeciw poddanym w centrum Liverpoolu. Militarne załatwianie problemów było rutyną, zanim podparło je rusztowanie totalnych ideologii. Można zaryzykować tezę, że świat w 1921 r. był straszniejszy niż pijackie odgłosy dochodzące z monachijskich piwiarni – do czego starczy przegląd jednego miesiąca.
Na początku maja w Palestynie zginęło prawie stu ludzi, gdy syjonistyczna lewica z Jafy i Tel Awiwu czciła Święto Pracy ulicznym starciem bolszewików z socjalistami. Jedni chcieli palestyńskiej republiki sowieckiej, drudzy – z Achdut ha-Awody Ben-Guriona – odrębnej gospodarki żydowskiej, bez Arabów. Tych z kolei wzburzyło, że marginalna grupa imigrantów z Rosji rozstrzyga, jaka obca idea ułoży im życie, rozpędzili więc burdę. Jednak zamieszki zmieniły się w pogrom, kładąc pokotem jednych i drugich – z czego połowa to Arabowie zabici przez brytyjskich żołnierzy.