Pod koniec XVII w. Rosja przedstawiała obraz kraju gospodarczo zaniedbanego, pogrążonego w chaosie i społecznym rozprężeniu. 200 lat niewoli mongolskiej wywarło niszczący wpływ na mentalność Rosjan. Terror, jakiego doświadczyli, sprawił, że dumni Rusini stali się ludźmi pełnymi pokory i skrajnego serwilizmu wobec okupanta, a zarazem okrutnymi wobec siebie i swoich pobratymców. Płatne donosicielstwo, przekupstwo, zwierzęcy strach, a zarazem ślepe posłuszeństwo wobec władzy zrodziły typ Rosjanina nazwanego przez Fiodora Dostojewskiego „drżącą kreaturą". Potwierdzenie tej dziwnej natury Rosjan znajdziemy w okresie panowania Iwana IV Groźnego, który ograniczając samowolę bojarów za pomocą opriczniny, zapoczątkował skrajnie represyjny system policyjny. Jego budzące grozę metody stały się wzorem postępowania dla późniejszych służb carskich – Tajnej Komisji, Biura Preobrażeńskiego, a w końcu ochrany, która znalazła godnych następców w sowieckim aparacie terroru: Czeka, GPU, OGPU czy NKWD.
Mentalność Rosjan kształtowała także religia. Podczas gdy na zachodzie Europy świadomość polityczna i społeczna narodów przeobrażała się pod wpływem myśli i idei renesansu, a prądy filozoficzne zrodziły reformację, ogromne przestrzenie Rosji zastygły scalone prawosławiem kręgu bizantyjskiego średniowiecza. Próba zreformowania Cerkwi przez Nikona zaowocowała oporem części duchowieństwa wobec patriarchy, a kompetencyjny spór o zakres władzy carskiej i kościelnej zrodził konflikt z carem Aleksym. W religijnie i obrzędowo zachowawczym społeczeństwie tworzyły się różnorakie sekty starowierów, oddających się obrazoburczym praktykom religijnym. Przewodzili im samozwańczy nawiedzeni „starcy", którzy z uporem bronili starej tradycji liturgicznej i nawoływali do oporu wobec władzy (to właśnie ten klimat mistycznego prawosławia zrodził w II połowie XIX w. Grigorija Rasputina). Dopiero Piotr I i jego bezkompromisowe zmiany społeczno-obyczajowe sprawiły, że nawet najwyżsi hierarchowie prawosławia gięli karki przed władzą carską i jej ukazami. Sekciarzy karano śmiercią, choć ich mroczne obrzędy przetrwały w podziemiu religijnym aż do XX w.
W drugiej połowie XVII w. nawet Moskwa była jeszcze drewnianym grodem z nielicznymi warsztatami rzemieślniczymi i niskimi chatami krytymi słomą, które otaczały murowane budynki Kremla pamiętające jeszcze rządy Iwana Groźnego. Błotniste, pełne nieczystości ulice tego miasta nie zasługiwały na swoją nazwę. Nierzadkim widokiem były gnijące szczątki straceńców. Miastem pełnym żebraków i złodziei rządzili nieudolnie diakowie, za wszystko żądający łapówki. Ta skrajna korupcja była zresztą jedynym zjawiskiem, z którym Rosja nigdy sobie nie poradziła – ani w czasach caratu, ani pod władzą bolszewików. Źle opłacani strzelcy kremlowscy, których zadaniem było pilnowanie porządku w mieście, byli przekupywani przez potężne rodziny bojarskie walczące między sobą o wpływy na Kremlu.
Niemiecki Kukuj
Pierwsze zmiany cywilizacyjne na ziemiach rosyjskich nadeszły dopiero 70 lat po wyborze Michała Romanowa na cara Wszechrusi w 1613 r. Po bezpotomnym panowaniu i śmierci cara Fiodora III, wnuka Michała Romanowa, na tronie carskim w 1782 r. zasiadło dwóch chłopców: chorowity i prawdopodobnie niedorozwinięty umysłowo Iwan oraz nieco młodszy Piotr stanowiący jego przeciwieństwo. Rzeczywiste rządy regencyjne sprawowała przez 7 lat ich matka, caryca Natalia Kiriłłowna Naryszkina. Jej młodszy syn Piotr dorastał w atmosferze bezwzględnej walki o władzę na Kremlu między stronnictwem krewnych matki z rodu Naryszkinów a przymierzem rodu Miłosławskich, rodziny jej przyrodniej siostry Zofii. W rezultacie krwawych przewrotów pałacowych większość rodzin bojarskich opowiedziała się za Piotrem i to on ostatecznie przejął pełnię władzy. Nieustanny strach o życie, widok krwawych jatek na dziedzińcu i schodach Kremla wywarł destrukcyjny wpływ na psychikę młodego władcy i wyrobił w nim przekonanie, że w świecie bojarów tylko satrapa i okrutnik zasługuje na szacunek.
Piotr I był marzycielem. Pływając łódką po rzece Moskwa, marzył o żeglowaniu po dalekich morzach. Mierzili go Rosjanie z jego otoczenia i dopiero ciekawość oraz przypadek zawiodły go do podmoskiewskiej Niemieckiej Słobody, osady niemieckich, holenderskich i angielskich kupców oraz rzemieślników. Mimo że osiedle to moskwiczanie nazywali pogardliwie Kukuj, zrobiło ono wielkie wrażenie na młodym władcy. Ze zdumieniem odkrył, że istnieje świat całkowicie odmienny od Moskwy, którego mieszkańcy są czyści, zadbani, uśmiechnięci i uprzejmi. W życiu młodego Romanowa miejsce bezlitosnych, śmierdzących, skłóconych bojarów zajęli tacy ludzie, jak Harriet Kiest, Teodor Sommer, Johann Mons, Ludwik Pfeffer, Franz Timmerman czy Szwajcar Franz Lefort, który stał się najbliższym przyjacielem Piotra. Ironią losu jest fakt, że właśnie po sympatycznym Szwajcarze, który wprowadzał Piotra w świat ludzi Zachodu i nowoczesności, pozostała budząca grozę nazwa moskiewskiego więzienia Lefortowo. Nowi znajomi cara byli kupcami, szkutnikami, wojskowymi oraz przedstawicielami innych cechów rzemieślniczych. Przebywając w Niemieckiej Słobodzie, Piotr szybko nauczył się języka niemieckiego i holenderskiego. Wizyty w Kukuju utwierdziły go w przekonaniu, że nadszedł czas nieuchronnych zmian. Zanim jednak się ich podjął, kilkakrotnie wyjeżdżał incognito do Europy Zachodniej, gdzie pracował jako prosty robotnik Piotr Michajłow w stoczniach i warsztatach rzemieślniczych. Pierwszą podróż odbył w 1697 r. Odwiedzając elektora brandenburskiego Fryderyka, miał okazję zapoznać się z organizacją nowoczesnej armii oraz meandrami europejskiej polityki i dyplomacji.