Późnym jesiennym wieczorem 1918 r. pod pięknym pałacem na wybrzeżu Morza Czarnego w Sewastopolu na Krymie doszło do strzelaniny. Lokalny oddział bolszewicki zaatakował siedzibę dowódcy Floty Czarnomorskiej – admirała Aleksandra Wasiljewicza Kołczaka. Wszystko dlatego, że Kołczak wcześniej odmówił podporządkowania się poleceniom bolszewickiej Piotrogrodzkiej Rady Robotniczej i Żołnierskiej, pozostał wierny carowi Mikołajowi i poparł antykomunistyczny ruch „białych". Ta decyzja jednego z najgłośniejszych rosyjskich oficerów była policzkiem dla nowej władzy. Nie mogąc dosięgnąć Kołczaka (był wówczas dowódcą frontu wschodniego), bolszewicy spróbowali wziąć do niewoli jego żonę. Sofia Fiodorowna, ostrzeżona przez żołnierzy męża, w ostatniej chwili uciekła, zabierając ze sobą najwierniejszych służących, niespełna dziewięcioletniego synka Rostislawa i najpotrzebniejsze rzeczy. Jedna z wersji mówi, że minęła się z bolszewickimi siepaczami dosłownie o sekundy i atak na pałac obserwowała z przylegającego do niego ogrodu, czekając aż zapadnie noc, aby bezpiecznie uciec. Strażnicy próbowali dać odpór bolszewikom i doszło do krótkiej strzelaniny. Komunistom nie udało się dorwać admirałowej, wzięli więc odwet na pałacu. Piękny klasycystyczny budynek został splądrowany i spalony.