"Nadgorliwość jest nie tylko - jak głosi stare powiedzenie - gorsza od faszyzmu, ale może także zaszkodzić dekomunizacji przestrzeni publicznej w Polsce" - napisał do naszej redakcji Jerzy Bukowski rzecznik Porozumienia Organizacji Kombatanckich i Niepodległościowych w Krakowie.

Polemizuje on z propozycją usunięcia tablicy wmurowanej na niej w 1949 roku, co zaproponował na łamach "Rzeczpospolitej" doktor Andrzej Zawistowski z Instytutu Pamięci Narodowej.

"To, że Bierut był sowieckim agentem i zdrajcą polskiej racji stanu nie ulega już dzisiaj dla nikogo wątpliwości. Nawet przedstawiciele postkomunistycznej lewicy z Leszkiem Millerem na czele nie występują w obronie tej wyjątkowo ponurej postaci, której grobowiec powinien jak najszybciej zniknąć z alei zasłużonych na Powązkach Wojskowych, tak jak na ulicach i placach miast niepodległej Rzeczypospolitej nie ma miejsca dla sowieckich aparatczyków zniewalających polski naród w imię imperialnych interesów Kremla" - pisze Jerzy Bukowski.

I dodaje : "Gdyby Bierut miał swoją kolumnę w centrum Warszawy pierwszy domagałbym się jej zdjęcia. Czym innym jest jednak tablica informująca kiedy i z jakich funduszy został odnowiony jeden z symboli naszej stolicy. Działo się to wówczas gdy Polska jęczała w sowieckiej niewoli, a tysiące patriotów ginęło, było torturowanych i więzionych z rozkazu władz zainstalowanych przez Moskwę nad Wisłą".

Uważa on, że lepszym pomysłem byłoby uzupełnienie treści tej tablicy o krótką informację, kim był Bolesław Bierut oraz usunięcie fragmentu poświęconego rocznicy rzekomego wyzwolenia. "Byłoby to zgodne z obowiązującą od 2 września ustawą o zakazie propagowania komunizmu lub innego ustroju totalitarnego w miejscach publicznych, podczas gdy jej likwidacja mogłaby zaszkodzić słusznej idei pozbywania się sowieckich reliktów z Polski" - tłumaczy Jerzy Bukowski.