Rewolucja irańska – tak jak na gorąco widziało ją wielu zagranicznych reporterów, z Ryszardem Kapuścińskim włącznie – trwała właściwie kilka tygodni na przełomie lat 1978 i 1979. W tym samym czasie wśród buntowników toczyła się wewnętrzna walka o realną władzę. Pierwszy rewolucyjny rząd świeckiego liberała i reformatora drżał o swoją pozycję. „Już 18 lutego [Bazargan – red.] narzekał, że komitety rewolucyjne próbują ustanowić paralelny rząd" – wspominają w swoim opracowaniu pt. „The Government of God" autorzy Cheryl Benard i Zalmay Khalilzad (ten drugi odgrywa dziś kluczową rolę w negocjacjach pokojowych dot. Afganistanu). „A najważniejszą wskazówką, że taki proces zachodzi, było sformowanie Korpusu Strażników Rewolucji, bezpośrednio pod nadzorem Chomeiniego" – dodają.
Zaiste już na samym początku rewolucji pazdarzy starali się rozdawać karty w Iranie: ich sądy wydawały wyroki, ich – nieformalne jeszcze – oddziały patrolowały ulice, dostarczały jedzenie potrzebującym, ustalały ceny najważniejszych produktów i wyręczały lokalne władze, które poszły w rozsypkę wraz z upadającym reżimem.
Spotkanie najwyższego przywódcy Islamskiej Republiki Iranu, ajatollaha Alego Chamenei z dowódcami Korpusu Strażników Rewolucji Islamskiej (kwiecień 2016 r.)
Emanuele Ottolenghi, badacz specjalizujący się w dziejach i polityce Korpusu, przekonuje, że myśl o stworzeniu tego typu formacji pojawiła się w głowie Chomeiniego na długo przed upadkiem szacha: imam miał się tu inspirować antyfrancuskim ruchem oporu w Algierii. „Zadaniem Korpusu było zatem chronienie rewolucji przed siłami niszczycielskimi oraz kontrrewolucyjnymi" – podsumowuje biograf Chomeiniego, Baqer Moin. „Strażnicy odpowiadali bezpośrednio przed Radą Rewolucji i dysponowali własnym budżetem. Rekrutów starannie monitorowano, by upewnić się, że żadne komunistyczne czy eklektyczne (tak określano zwolenników Mudżahedinów Ludowych) elementy nie zinfiltrują Korpusu. Gdy tylko zaciągali się do formacji, starannie uczono ich lojalności wobec Chomeiniego i ustalanych przez niego reguł" – dorzuca Moin. Nie po raz pierwszy imam (tak nazywa się w Iranie ajatollaha Chomeiniego) wykazał się wyjątkowym instynktem.
Wojna domowa
W gorący czerwcowy dzień 1981 roku 42-letni kleryk i współpracownik Chomeiniego, Ali Chamenei, wrócił z frontu wojny iracko-irańskiej do Teheranu. W meczecie Abuzar miał spotkać się z wiernymi, zwyczajowo odpowiadając na ich pytania i wątpliwości oraz zapewniając o dobrej woli i staraniach nowego reżimu. Pytania wręczano mu na kartkach, między którymi znalazł się również dyktafon pewnego młodego uczestnika spotkania. Po jakiejś minucie, odkąd właściciel włączył nagrywanie, z głośnika zaczął się dobywać świst, po czym rekorder nagle wybuchł, niemalże w twarz duchownego. Do dziś najwyższy przywódca Iranu gestykuluje podczas wystąpień, używając wyłącznie lewej ręki.