Kpi z „Solidarności” i jej niezależności, bo „wiadomo, jakie” siły za nią stoją i „wiadomo, jakie” konsekwencje miałoby jej wyborcze zwycięstwo. „Opozycyjność namaszczeniem nieba nie zapewnia najlepszych rozwiązań” – podsumowuje poetycko Piotr Rządca.
Ale życie okazuje się bardziej prozaiczne. Wynik wyborów jest dla władzy miażdżący.
„Koalicja zdecydowała się na demokratyczne, w porównaniu ze wszystkimi poprzednimi, wybory. Podejmując tę decyzję, mieliśmy świadomość ryzyka, jakie niesie demokracja, i to ryzyko zostało wkalkulowane w niekorzystny dla nas wynik. Ze wstępnych informacji, jakie napływają, wynika, że jest on rzeczywiście niekorzystny dla koalicji. Wybory miały charakter plebiscytarny i „Solidarność” uzyskała zdecydowaną większość” – obwieszcza 6 czerwca Jan Bisztyga, rzecznik prasowy PZPR.
„Trybuna Ludu” na każdej stronie piętnuje przedwyborcze akcje „Solidarności” – roznoszenie ulotek czy rozdawanie koszulek z listą kandydatów, kpi z „Gazety Wyborczej” i tych, którzy odwrócili się od Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej i jej kierownictwa. Bo przecież – jak pisze Włodzimierz Łoziński – „Gdyby w Polsce zamiast wyborów odbyło się referendum w sprawie poparcia lub odrzucenia zasad Okrągłego Stołu, ciągłości utrzymania ponadczasowych wartości ustrojowych i reform polityczno-gospodarczych, to wynik byłyby zdecydowanie inny.
Wybory przyszły w momencie, kiedy partia wraz z koalicją sama wyciągnęła już wnioski z przeszłości i sama zdecydowała się poddać osądowi. Przyszły za wcześnie, aby zebrać owoce tej samooceny i przebudowy. Psychiczne obciążenia bolesną przeszłością zatriumfowały chwilowo nad prezentowanym i realizowanym przez partię racjonalizmem”.