W latach 1955 – 1957 realne płace wzrosły o 25 procent, a w latach 1957 – 1960 o kolejne 20 procent, gdy we wcześniejszej sześciolatce powiększyły się o kilka procent. W 1956 roku rząd zniósł zakaz posiadania dolarów, złota i innych precjozów. W 1957 roku pojawiły się nawet kredyty mieszkaniowe i rozwinęła ściśle kontrolowana przez państwo spółdzielczość mieszkaniowa, która miała łatwiejszy dostęp do kredytów. Jednak spółdzielnie nawet jeżeli zdobyły pieniądze, to brakowało dla nich materiałów budowlanych. W 1958 roku spółdzielnie oddały 7,4 tys. izb. Osobom prywatnym zezwolono na budowanie większych mieszkań. W 1956 roku oddano do użytku 263,5 tys. izb (cztery lata wcześniej 174,3 tys. izb), w 1958 roku 368,2 tys. izb, z tego na wsi 78,8 tys.
Na nowych osiedlach otwierano sklepy. W latach 1955 – 1957 liczba prywatnych sklepów wzrosła o 79 procent, a restauracji i kawiarń o 500 procent, ale podatkami zlikwidowano większość z tych placówek. Była to druga bitwa o handel. Nawet ten krótki okres konkurencji wystarczył, że przybyło państwowych sklepów.
Największe zmiany zaszły w polityce rolnej. W końcu 1956 roku ilość spółdzielni produkcyjnych spadła o 15 procent w stosunku do roku poprzedniego. W 1957 roku rząd ograniczył obowiązkowe dostawy i podwyższył ceny skupu oraz zmniejszył podatki. Indywidualne gospodarstwa wyprodukowały w 1955 roku 81 procent żywności, a trzy lata później 90 procent. W 1957 roku udało się uzyskać najwyższy po wojnie wskaźnik produkcji rolnej na jednego mieszkańca. Niemniej Gomułka musiał pożyczyć w ZSRR zboże.
W przedsiębiorstwach państwowych skala marnotrawstwa była tak duża, że od początku 1956 roku rząd zaczął zwracać uwagę na oszczędności. W Zakładach Przemysłu Metalowego im. Józefa Stalina (ZISPO, chodzi o H. Cegielskiego) od jesieni 1955 roku do stycznia 1956 trwała dyskusja nad planem pięcioletnim. „Dyskusja – rzecz zupełnie nowa, bez precedensu w naszej 11-letniej praktyce budownictwa socjalistycznego” – komentowała gazeta zakładowa. Pracownicy zgłosili 2700 wniosków (w tym 60 proc. od członków partii), komisja przyjęła do realizacji 1850, a wprowadzono w życie 70. Administracja państwowa próbowała wykrzesać więcej inicjatywy z przedsiębiorstw i dała im nieco samodzielności w formie uchwały nr 508 Rady Ministrów z 2 lipca 1955 roku o nowym systemie finansowania niektórych drobnych inwestycji w zakresie mechanizacji i doskonalenia produkcji, realizowania projektów racjonalizatorskich oraz uruchamiania produkcji ubocznej artykułów powszechnego użytku. Rząd zezwolił, aby tego typu inwestycje były kredytowane przez Narodowy Bank Polski kredytem krótkoterminowym. Koszt inwestycji nie mógł przekroczyć 100 tys. zł, a efekty oszczędności lub zwiększenia produkcji w ciągu roku musiały zrównać się z nakładami. Szybko okazało się, że tam, gdzie oszczędności były najbardziej potrzebne, czyli w przemyśle ciężkim, limit był zbyt niski, a dodatkowo przemysł nie był w stanie zwrócić pożyczki w ciągu roku.
Także w skali makro gospodarka była zarządzana przypadkowo. Kompletny chaos w dziedzinie cen uniemożliwiał planowanie. – Dolar uzyskany z eksportu węgla kosztuje nas 7,5 zł, przy eksporcie cukru kosztuje 34 zł, przy eksporcie penicyliny 300 zł, a są produkty, gdzie kosztuje 400 zł – podawało „Życie Gospodarcze” z 1957 roku. Kazimierz Mijal, szef Kancelarii Prezydenta Bolesława Bieruta, na początku 1957 roku został dyrektorem Banku Inwestycyjnego: – Doszło do mojego sporu z władzami, bo poleciłem sprawdzić największe inwestycje z planu pięcioletniego 1961 – 1965. Napisałem, że plan inwestycyjny jest nierealny, bo dwadzieścia procent z tych inwestycji nie ma pokrycia finansowego. Oczywiście, zrobiła się wielka awantura, sprawę skierowali do Gomułki, ale on to zbagatelizował. Podobnie było w sprawie kontynuowania budowy Nowej Huty, gdzie wstrzymałem finansowanie inwestycji, bo była nieprzygotowana – wspominał.