Reporter Maciej Zdziennicki udaje się z roboczą wizytą na nowy, świeżo oddany dworzec PKS w Warszawie. Zastaje Sodomę i Gomorę. Jedna trzecia kas nie funkcjonuje, w informacji – na trzy okienka otwarte są dwa, bo w jednym ktoś wybił szybę, więc „reklamuje się kawałkiem dykty”. Kiosk Warsu: „Sprzedawczyni inkasuje pieniądze i po chwili tą samą ręką dotyka ciasta. Kiedy ma zamiar sięgnąć po arkusz papieru, ślini palec, co nikogo tu nie dziwi!”. Szatnia jest nieczynna, a w dużej poczekalni „samotny, pusty wieszak na 4 palta”. W barze samoobsługowym „wybór potraw więcej niż skromny: fasolka po bretońsku, kiełbasa, marchewka, surówka z kapusty i kiszony ogórek”. Zdruzgotany reporter idzie do dyżurki. „Przez okno widać grupki ludzi kulących się z zimna na peronach. Jakoś nikt nie pomyślał o zainstalowaniu na kilkudziesięciu stanowiskach odjazdowych zwykłych głośników. Wszelkie zapowiedzi trafiają więc tylko do tłumu zgromadzonego w hali dworca”.
Zainteresowanie reportera wzbudza „niebieski tobół na śniegu, porzucony obok wejść podziemnych na perony”. Po chwili ustala, że to pijak. „Na dworcu nie ma ani jednego patrolu MO” – ciągnie Zdziennicki, pomstując także na notoryczne opóźnienia autobusów oraz utrudnienia dla warszawiaków związane z likwidacją podmiejskich dworców PKS. Tak pisze w piątek.
Ale już następnego dnia ten sam „Dziennik Ludowy” publikuje obszerny fotoreportaż z nowego dworca PKS – z tekstem, a jakże, reportera Zdziennickiego. „Warszawa doczekała się wreszcie dworca autobusowego z prawdziwego zdarzenia. Kompleks nowoczesnych pomieszczeń dworca Warszawy Zachodniej umiejętnie połączony systemem przejść podziemnych ze stacją kolejową, spełnia wszystkie potrzeby dalekobieżnej komunikacji autobusowej. Około 1000 stałych linii łączy Warszawę z najbardziej odległymi zakątkami Polski. W hali głównej znajduje się 17 kas biletowych, przez co uniknięto tłoku i tasiemcowych kolejek po bilety. Zlokalizowano tu też biuro informacji, kioski »Ruchu« i inne punkty obsługi pasażerów. Na piętrze znajduje się obszerna poczekalnia i restauracja »Wars«”. I znowu jest pięknie. Do sierpnia pozostały cztery miesiące.