Zginęły dokumenty w sprawie Katynia?

IPN nie ma kopii dokumentu, który potwierdza, że zbrodni katyńskiej dokonało NKWD. Rosjanie dali ją nam na początku lat 90.

Publikacja: 09.07.2008 05:03

Na wspólnym wczorajszym posiedzeniu Sejmowych Komisji Sprawiedliwości i Praw Człowieka oraz Spraw Zagranicznych szef pionu śledczego IPN Dariusz Gabrel przyznał, że prokuratorzy ani zasoby archiwalne tym dokumentem nie dysponują. – Dwa lata temu wystąpiliśmy do Kancelarii Prezydenta celem zweryfikowania tegoż faktu tudzież uzyskania tego dokumentu. Efekt, z tego co wiem, był negatywny – mówił Gabrel.

Część akt dotyczących zbrodni katyńskiej, w tym także i ten dokument, przekazał Lechowi Wałęsie w 1992 roku Rudolf Pichoja, dyrektor Archiwów Państwowych Federacji Rosyjskiej. Zrobił to na polecenie ówczesnego prezydenta Rosji Borysa Jelcyna.

– To były uwierzytelnione kserokopie dokumentów – mówi historyk Andrzej Grajewski.

Zostały one od razu opublikowane przez Instytut Studiów Politycznych PAN – są więc dziś ogólnodostępne.

Mimo to nie wiadomo, gdzie znajdują się te przekazane przez Rosjan. – Cały czas ich szukamy, wzbogacamy materiał dowodowy, kwerend było kilkanaście – zarówno w Polsce, jak i za granicą – mówił Gabrel. Dodaje, że wnioski o dokonanie kwerendy złożono m.in. w Kancelarii Prezydenta, Archiwum Akt Nowych, Centralnym Archiwum Wojskowym oraz archiwum Telewizji Polskiej.

Część akt otrzymaliśmy od Rosji w 1992 roku na polecenie Borysa Jelcyna

Były szef pionu śledczego IPN Witold Kulesza jest zdziwiony, że coś mogło zginąć. – Otrzymaliśmy dokumenty w sprawie zbrodni katyńskiej z Ministerstwa Sprawiedliwości. To 64 tomy akt z pieczęciami głównej rosyjskiej prokuratury wojskowej. Powinny znajdować się w zasobach Instytutu – mówi.

Grajewski przypomina natomiast, że mają one przede wszystkim wartość historyczną. – Są bezpośrednim dowodem zbrodni, ale też dowodem, że demokratyczna Rosja próbuje jakoś się z tym uporać – uważa.

Historyk przypomina, że to nie pierwsza sytuacja, w której nie można odnaleźć dokumentów dotyczących zbrodni katyńskiej. – Kiedy byłem szefem kolegium IPN, próbowałem odszukać umowę prokuratury polskiej i rosyjskiej o trybie prowadzenia śledztwa katyńskiego. Nie udało się. A właśnie w oparciu o ten dokument strona polska długo nie wszczynała śledztwa.

Czy brak dokumentów może zaszkodzić śledztwu, które prowadzi IPN?

– Byłbym bardzo sceptyczny wobec ich mocy procesowej. To są jedynie kopie i do tego Rosjanie nie przekazali nam wszystkiego – mówi prof. Marian Filar, poseł Demokratów. Dodaje jednak, że to skandal, iż dokumenty „się zgubiły”. – To świadczy o bałaganie, jaki panuje w naszym państwie. Poseł PiS Paweł Kowal uważa, że sprawę należy wyjaśnić. – Musimy się dowiedzieć, jak doszło do sytuacji, że dokumenty zniknęły.

Na wspólnym wczorajszym posiedzeniu Sejmowych Komisji Sprawiedliwości i Praw Człowieka oraz Spraw Zagranicznych szef pionu śledczego IPN Dariusz Gabrel przyznał, że prokuratorzy ani zasoby archiwalne tym dokumentem nie dysponują. – Dwa lata temu wystąpiliśmy do Kancelarii Prezydenta celem zweryfikowania tegoż faktu tudzież uzyskania tego dokumentu. Efekt, z tego co wiem, był negatywny – mówił Gabrel.

Część akt dotyczących zbrodni katyńskiej, w tym także i ten dokument, przekazał Lechowi Wałęsie w 1992 roku Rudolf Pichoja, dyrektor Archiwów Państwowych Federacji Rosyjskiej. Zrobił to na polecenie ówczesnego prezydenta Rosji Borysa Jelcyna.

Historia
Historia analizy języka naturalnego, część II
Historia
Czy Niemcy oddadzą traktat pokojowy z Krzyżakami
Historia
80 lat temu przez Dulag 121 przeszła ludność Warszawy
Historia
Gdy macierzyństwo staje się obowiązkiem... Kobiety w III Rzeszy
Historia
NIK złożyła zawiadomienie do prokuratury ws. Centralnego Przystanku Historia IPN