- Na tym etapie analiz nie można mówić o jakimś przełomie ani o znalezieniu czegoś, co potwierdziłoby którąś z hipotez śmierci generała, inną niż katastrofa lotnicza - mówi „Rz” prof.Małgorzata Kłys szefowa Zakładu Medycyny Sądowej Collegium Medicum UJ. Podkreśla, że z ostatecznymi ocenami trzeba się wstrzymać do czasu wykonania wielu specjalistycznych badań pobranych próbek. Wykonywane są m.in. analizy toksykologiczne, które mają ustalić, czy generał nie został otruty. Ich wyniki i końcowy raport, jak ogłosili przedstawiciele IPN, mają być gotowe najpóźniej do końca stycznia. - Wiem z własnego doświadczenia, że finalne wyniki czasem bywają zaskakujące. Nie można więc na razie przesądzać o ostatecznym kształcie opinii sądowo-lekarskiej - mówi prof. Kłys.

Z informacji "Rz" wynika, że sekcja zwłok i badania radiologiczne - wykonane we wtorek i środę - nie wykazały żadnych śladów po kulach, a złamania kości są typowe dla osoby, która brała udział w katastrofie lotniczej. Oczywiście, pozostaje ustalenie, jaka była przyczyna upadku samolotu, czy np. nie doszło do niego na skutek sabotażu. Ale tego nie rozstrzygną medycy sądowi.

Tożsamość zwłok nie budzi wątpliwości. Wzrost i inne charakterystyczne cechy ciała odpowiadają temu, jak wyglądał gen. Sikorski. Ostatecznie potwierdzą to analizy DNA, których wyników jeszcze nie ma.