Skansen niepamięci narodowej

Kwiecień uważany jest za miesiąc pamięci narodowej. Dlatego w kwietniu zapytujemy – czemu w Warszawie robiono tak wiele, by tę pamięć zatrzeć?

Publikacja: 03.04.2009 14:32

Hotelu Forum jeszcze nie ma, a starej kamienicy – już. Ocalono ścianę, pod którą rozstrzeliwano ludz

Hotelu Forum jeszcze nie ma, a starej kamienicy – już. Ocalono ścianę, pod którą rozstrzeliwano ludzi, ale rozebrano niezwykle symboliczny fragment – kawałek muru ze śladami pocisków

Foto: Fotorzepa, MS Michał Szymański

Dla upamiętnienia bohaterskiej walki w okresie powstania 1944 r., kiedy Warszawa z barbarzyńską premedytacją była niszczona, postanowiono zachować fragment miasta w takim stanie, jaki dziś widzimy. Na ten cel przeznaczono wycinek miejskiego terenu o powierzchni 100x125 m na Powiślu u podnóża Uniwersytetu Warszawskiego. Na terenie tym poza wypalonymi, zniszczonymi i zburzonymi domami znajduje się cały szereg umocnień powstańczych (...) Zebrane tam będą wszystkie trofea tej walki w postaci zdobytych czołgów, samochodów pancernych, broni, itp.” – donosiło w czerwcu 1945 roku „Życie Warszawy”.

Uważano też, że teren ten będzie „stanowił najwymowniejszy pomnik straszliwego wysiłku ludności Warszawy w walce o wolność”. Niestety, nie stanowił, bo nigdy nie powstał, a to, co zostało z powstania, zniszczono.

[srodtytul]Pamięć powstania[/srodtytul]

Starsi mieszkańcy zdawali sobie sprawę, że za pół wieku w mieście nie będzie już śladów 63 dni walki. I mieli rację; wraz z odbudową stolicy znikały one w taki sposób, jakby pozostawienie ich skutkowało wielkim wstydem.

Na początku lat 60., stojąc na balkonie żoliborskiego mieszkania, wyciągałem obcęgami z tynku pociski od karabinu maszynowego. Cała fasada była nafaszerowana ołowiem, bo Niemcy puścili po niej kilka serii. A dziś? Kiedy właściciel jednego z budynków przy placu Dąbrowskiego zachował podczas remontu kawałek postrzelanego muru i osłonił go szklaną płytą, to mieliśmy miejskie wydarzenie.

Stolica zapłaciła straszliwą cenę za swą nieustępliwość podczas wojny. Jednakże ślady września 1939 zniknęły pod zniszczeniami powstaniowymi (pisaliśmy o tym w „Życiu Warszawy” 5 września 2008 r.). Chciano więc uratować choć ślady walk z 1944 r. Pomysł, o którym napisaliśmy na początku, zyskał aprobatę samego Bolesława Bieruta, wówczas prezydenta Krajowej Rady Narodowej. Potem prawdopodobnie Bierut zmienił zdanie.

Pamiątek powstaniowych było sporo. W bramie zburzonej Poczty Głównej na pl. Napoleona (dziś pl. Powstańców Warszawy) znaleziono poniemieckie, zdobyte przez powstańców, działo samobieżne typu Hetzer, znane jako „Chwat”. Według jednej wersji, znalazło się ono w Muzeum Wojska Polskiego. Według kolejnej – to jednak było „inne” działo, nie z powstania. Sam je oglądałem w połowie lat 50. Po czym poszło na złom, bo jakiś nadgorliwiec wymyślił, że nie będą eksponować hitlerowskiego sprzętu. A pojazd z placu Napoleona wraz z ocalałą pancerką powstańczą – „Kubuś” – znakomicie wpisywał się w ideę skansenu u podnóża uniwersytetu.

[srodtytul]A może kościół...[/srodtytul]

Tuż po wojnie różne stołeczne środowiska lansowały koncepcję pozostawienia w formie pomnika ruin kościoła św. Aleksandra na placu Trzech Krzyży. Takim pomnikiem ruiną za czasów NRD był kościół Frauenkirche w Dreźnie (obecnie już odbudowany) – mieście niemal całkowicie zbombardowanym przez aliancki nalot. Ale u nas pomysł przepadł, bo w czasach szalejącego stalinizmu eksponowanie kościoła było politycznie szkodliwe.

Czas mijał. Przez wiele lat nieurzędowym symbolem zniszczenia miasta okazał się fragment ściany Zamku Królewskiego, sterczący samotnie nad uporządkowanymi ruinami. Kto dziś pamięta, że za Gomułki nie wolno było tego zamku odbudowywać? Ruiny sprzątnięto i pozostawiono zarys murów – żeby potomni wiedzieli, co się tam kiedyś znajdowało. No i ta samotna ściana, z oknem pokoju, w którym przed wojną mieszkał Stefan Żeromski. Potem na szczęście Zamek Królewski odbudowano, choć cenzura zezwalała jedynie na pisanie – „zamek warszawski”. Jak ktoś nie wierzy, niech zajrzy do starych gazet.

Nieco wcześniej w mieście pojawiło się mnóstwo cementowych tablic upamiętniających ofiary egzekucji. Ale mieliśmy też miejsce prawdziwe, z tamtych lat – na dawnym budynku redakcji „Polityki” w Alejach Jerozolimskich, na murze, znajdował się ślad serii z pistoletu maszynowego. Budynek szedł pod młot, bo miał tam powstać hotel Forum. Postanowiono ten ślad uratować i tak się stało – tablicę można do dziś zobaczyć przy rzeczonym hotelu, który zdążył już zmienić nazwę. Tylko że jakiś kolejny, stołeczny idiota nakazał skuć mur z dziurami po kulach! I tak to zniknęło na początku lat 70. przedostatnie w mieście miejsce kaźni z jej namacalnymi dowodami.

A ostatnie, na Hali Mirowskiej, jest kompletnie zapomniane. Żule upychają w dziurach po kulach pety oraz drobne śmieci, a handlarze traktują je jako znakomite miejsca do zahaczania wieszaków z ubraniami.

Bo my w tym mieście dbamy o ślady narodowej tragedii.

[ramka]Jak chciano upamiętniać martyrologię miasta

Lata 40.

Pozostawienie zrujnowanego Starego Miasta ze ścieżkami dla pieszych i szeroką ulicą wokoło

Wielkie kopce z gruzu w każdej dzielnicy; największy – z pomnikiem, przy Krakowskim Przedmieściu

Skansen ruin z czołgami i pancerkami w rejonie ulicy Browarnej, poniżej skarpy uniwersyteckie

Nad Wisłą budowa piramidy z gruzów – „ku wiecznej hańbie hitlerowskiego barbarzyństwa”

Pozostawienie ruin kościoła św. Aleksandra na pl. Trzech Krzyży

Lata 50. i 60.

Wielki łuk w Osi Saskiej, przy torach tramwajowych (leży płyta, a w ziemi są fundamenty)

Nike – „Życie Warszawy” zainicjowało w 1956 r. zbiórkę na pomnik Bohaterów Powstania. Władze przejęły inicjatywę i zmieniły nazwę na Bohaterów Warszawy

Lata 70. i 80.

Pomnik Powstania Warszawskiego miał stanąć na pl. Krasińskich. Wygrał projekt Piotra Rzeczkowskiego – symboliczny, odmienny od dziś istniejącego. W 1984 r. komuna rozwiązała komitet społeczny i powołała Zarząd Komisaryczny Budowy Pomnika Bohaterów (! – podkreśl. red.) Powstania. Wybrano inny projekt.

Muzeum Powstania – wieloletnie spory o lokalizację (zakończone dopiero w 2004 roku)[/ramka]

Dla upamiętnienia bohaterskiej walki w okresie powstania 1944 r., kiedy Warszawa z barbarzyńską premedytacją była niszczona, postanowiono zachować fragment miasta w takim stanie, jaki dziś widzimy. Na ten cel przeznaczono wycinek miejskiego terenu o powierzchni 100x125 m na Powiślu u podnóża Uniwersytetu Warszawskiego. Na terenie tym poza wypalonymi, zniszczonymi i zburzonymi domami znajduje się cały szereg umocnień powstańczych (...) Zebrane tam będą wszystkie trofea tej walki w postaci zdobytych czołgów, samochodów pancernych, broni, itp.” – donosiło w czerwcu 1945 roku „Życie Warszawy”.

Pozostało 90% artykułu
Historia
Telefony komórkowe - techniczne arcydzieło dla każdego
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Historia
Paweł Łepkowski: Najsympatyczniejszy ze wszystkich świętych
Historia
Mistrzowie narracji historycznej: Hebrajczycy
Historia
Bunt carskich strzelców
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Historia
Wojna zimowa. Walka Dawida z Goliatem