We wcześniejszych felietonach należących do tej serii opisywałem dzieje firm i instytucji, które działają w obszarze informacji – tekstów, obrazów, nagrań i filmów wytwarzanych, udostępnianych, wyszukiwanych i ocenianych przez użytkowników. Ale to wszystko są dobra niematerialne. Natomiast dziś opowiem o początkach handlu elektronicznego, o jego twórcach i o największym rekinie w tym obszarze: firmie Amazon.
Jak to się zaczęło?
Zakupy korespondencyjne były znane jeszcze w XIX wieku. Do domów potencjalnych klientów dostarczano katalogi produktów, które można było kupić, pisząc list do sprzedawcy lub (gdy ktoś się spieszył) wysyłając telegram. Zamówiony towar był dostarczany pocztą lub kurierem, płatność organizowano zazwyczaj metodą „za pobraniem", a reklamacje też załatwiało się drogą pocztową. Piszę o tym, bo w większości współczesnych opracowań na temat handlu elektronicznego prezentuje się możliwość zdalnego kupowania towarów i usług jako coś, co zaistniało wraz z rozwojem sieci komputerowych. Tymczasem sama idea jest starsza – co zresztą bardzo pomogło w rozwijaniu e-commerce. Nawiasem mówiąc, będę używał tej nazwy, chociaż z zasady jestem przeciwny zachwaszczaniu języka polskiego angielskimi terminami – ale ten jest powszechnie używany i już się przyjął w języku polskim, podobnie jak anglojęzyczny „interfejs", który kiedyś chciano zamienić na... „międzymordzie".
Początki wykorzystania technik informatycznych do usprawnienia działalności gospodarczej dotyczyły głównie firm. Gdy powstały pierwsze sieci komputerowe, zaczęła się rozwijać technika EDI (Electronic Data Interchange – elektroniczna wymiana danych). Firmy chętnie wymieniały różne informacje elektronicznie, bo to ułatwiało współpracę. Dzisiaj tę formę e-commerce określa się skrótem B2B (Business to Business) i nie będzie ona szerzej omawiana w tym felietonie.
Początki e-commerce otwartego dla klientów (oznaczanego czasem jako B2C oraz C2B) wiąże się z nazwiskiem Michaela Aldricha. W 1979 r. opracował on technikę podłączania domowego telewizora (nieco przerobionego) do sieci EDI za pomocą kabla telefonicznego. W ten sposób firma mogła wysyłać swoją ofertę do klienta, który mógł ją oglądać na ekranie i za pomocą udostępnianego menu decydować, co chce kupić. Reakcja zarówno firm, jak i klientów była entuzjastyczna, ale upowszechnienie nowej technologii wymagało pewnych zabiegów technicznych, co opóźniało rozpowszechnienie wynalazku. No bo kto ma ochotę majstrować przy dobrze działającym telewizorze?
Przełamana bariera
Pomógł eksperyment społeczny, który w latach 80. zaplanowano w niewielkim mieście Gateshead w północnej Anglii. Wprowadzono tam eksperymentalnie system, który miał pomagać samotnym seniorom, a w ramach tego systemu oferowano za pomocą techniki Aldricha ponad 4000 produktów dostępnych w lokalnych sklepach. Odnotowano, że pierwszego zakupu dokonała w maju 1984 r. Jane Snowball, 72-latka unieruchomiona w swoim mieszkaniu z powodu złamanego biodra. Kobieta zamówiła produkty spożywcze (w internecie można znaleźć ich pełną listę!) i z radością odebrała zakupy dostarczone wprost do jej domu. Oczywiście spodobało się to także innym mieszkańcom Gateshead, a potem zostało wprowadzone w mieście Bradford.