Sekretarz generalny Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa wskazuje na zachodnie rejony Ukrainy: Wołyń, Polesie, i południowo-wschodnią małopolskę. – Jest to gigantyczna liczba miejsc i ogromne przedsięwzięcie, w niektórych miejscach szczątków jest mało, jednak w innych – bardzo dużo – powiedział PAP.
Kilka dni temu „Rz” jako pierwsza ujawniła, że we Włodzimierzu Wołyńskim na Ukrainie znaleziono szczątki prawie 100 Polaków rozstrzelanych przez NKWD. Ocenia się, że może tam być pochowanych blisko 3,5 tys. osób przetrzymywanych w latach 1939 – 1941 przez NKWD na terenach Ukrainy Zachodniej.
Andrzej Przewoźnik uważa, że kwestia przeprowadzenia ekshumacji uzależniona jest przede wszystkim od zgody władz ukraińskich. Przypomina, że nie chodzi tylko o zbrodnie sowieckie, ale także ukraińskie na Polakach. – A to są bardzo trudne problemy – zaznacza.
Obecnie prace związane z poszukiwaniem szczątków Polaków na Ukrainie prowadzone są jedynie na terenie Bykowni. Sekretarz ROPWiM mówi, że są plany związane z mogiłami ofiar zbrodni ukraińskich nacjonalistów. Nie chce jednak mówić o szczegółach do czasu uzyskania zgody naszych sąsiadów. – Ewentualne działania byłyby prowadzone prawdopodobnie w rejonie Wołynia – zaznacza.
Tydzień temu „Rz” poinformowała jako pierwsza o planach ekshumacji w Łucku. 17 sierpnia Ukraińcy mają rozpocząć ekshumację ciał więźniów zabitych przez NKWD w 1941 roku w więzieniu w Łucku. Uciekając przed natarciem Niemców, NKWD rozstrzelało na terenie więzienia 2 – 4 tys. osób. Większość pomordowanych to Ukraińcy. Zdaniem strony polskiej od 500 do 1000 osób to Polacy. Strona ukraińska jednak nie konsultowała prac z Polską. Dopiero po naszych publikacjach ROPWiM zwróciła się do Ukraińców o dopuszczenie do ekshumacji polskich specjalistów.