Niedoinformowani, raczej na uboczu

Literaci piszą o buncie społeczeństwa

Publikacja: 13.12.2010 10:28

Spychalski, Gomułka i Cyrankiewicz raczą się smakołykami na przyjęciu w URM 22 lipca 1970 roku (zdję

Spychalski, Gomułka i Cyrankiewicz raczą się smakołykami na przyjęciu w URM 22 lipca 1970 roku (zdjęcie zatrzymane w PRL przez cenzurę)

Foto: PAP

Red

Krwawo stłumiony przez władze bunt 1970 roku – nie tylko robotniczy, ale i pokoleniowy – powinien znaleźć widoczne i masowe odzwierciedlenie również w literaturze pamiętnikarskiej, której autorami byli twórcy kultury. Tak się jednak nie stało. W wybranych 96 publikacjach informacje o rewolcie na Wybrzeżu znalazły się w 12, a tylko w siedmiu odnotowano Szczecin.

[srodtytul]Kisielewski: Moczarowcy pokażą pazury...[/srodtytul]

Najpełniejszą relację z tego okresu odnajdziemy na kartach „Dzienników” Stefana Kisielewskiego, który powtarzał zasłyszane na ulicy wieści dotyczące liczby zabitych (nawet 200 – 300) i rannych oraz przebiegu starć. Dopatrywał się prowokacji i walki na szczytach władzy, której ofiarą padł Władysław Gomułka. Sprawa nieoczekiwanej podwyżki cen nie dawała mu spokoju: „Nie sposób sprowadzać wszystkiego do prowokacji („system podejrzeń”), nie sposób jednak oprzeć się różnym domysłom”.

Fascynowały go zmiany w Biurze Politycznym KC PZPR oraz postacie, które się w nim znalazły. Gierka uważał za marionetkę w rękach grupy skupionej wokół Mieczysława Moczara (Piotr Jaroszewicz, Jan Szydlak, Stefan Olszowski, Józef Kępa czy Henryk Jabłoński). Uważał, że za kilka tygodni „pokazać mogą takie pazury, o jakich nie śniło nam się od czasów stalinowskich”. Autor niewiele wiedział o samym buncie. Próbował się czegoś dowiedzieć z różnych źródeł o Wybrzeżu, lecz niczego nie wskórał. Jedyne, co pozostawało, to wsłuchiwanie się w podawane przez Radio Wolna Europa informacje oraz próba czytania oficjalnych gazet między wierszami. „To jest niesamowite – pisał – w epoce radia i telewizji niczego nie można się dowiedzieć o wydarzeniach, którymi żyje cała Polska!”.

[srodtytul]Jastrun: Bez przypochlebnej usłużności.[/srodtytul]

W „Dziennikach” Mieczysława Jastruna obraz Grudnia powracał w styczniu i lutym 1971 r. przy zapisie dotyczącym spotkania Gierka z robotnikami w Gdańsku i Szczecinie. Odnotował oznaki zmiany, którą odczuł wcześniej; ludzie mówili otwarcie i bez skrępowania, „bez uległości i przypochlebnej usłużności”.

Jastrun pisze o zapominaniu („byle jakoś zapomnieć”), szczególnie ma tu na uwadze tych, którzy natychmiast, wraz ze zmianą ekipy, przystosowywali się do nowej sytuacji i rozpoczęli „zbijanie kapitału dla siebie”. Wskazuje tu na przykład Władysława Machejka, uważając go za bezwstydnika i cynika. Wkrótce władze utraciły kredyt zaufania, jakim obdarzył je Jastrun. Próba wyrzucenia jego syna Tomasza z Uniwersytetu Warszawskiego za rozrzucanie ulotek w listopadzie 1968 r. (ostatecznie sprawa zakończyła się naganą w zawieszeniu na dwa lata) powoduje, że Mieczysław Jastrun nie ma żadnej nadziei na poprawę sytuacji w Polsce „mimo tak wielkich ofiar, mimo krwi, która się polała dla sprawy straconej”.

[srodtytul]Estreicher: Gomułka – złośliwy, tępy sługa Moskwy...[/srodtytul]

Na kartach swego dziennika Karol Estreicher opisywał zachowanie Gomułki: „nastąpił rozstrój nerwowy Gomułki”; „Gomułka histeryzował”; „Ten ciasny, niewykształcony doktryner – złośliwy, tępy sługa Moskwy – oszukał społeczeństwo polskie w październiku 1956 roku, obiecując zliberalizowanie stosunków. Wszystko okazało się nieprawdą”. W innym miejscu pisał: „Zarozumiały ciemniak, nieznoszący inteligencji, pewny, że jest mężem opatrznościowym dla Polski, załgany – kazał się wielbić bez końca”. Różnym osobom przypisywał rozkaz wydania broni i strzelania do ludzi: „15 XII, wtorek, Kliszko rządzi za Gomułkę. Podpisał rozkaz użycia broni. Cyrankiewicz ustąpił i też podpisał”.

Odnotowując zmiany w Biurze Politycznym, Estreicher szczególnie interesował się losem Józefa Cyrankiewicza, którego znał z obozu Auschwitz-Birkenau. Estreicher nie miał wielkich nadziei z nimi związanych, gdyż według niego Polska była pod sowiecką kuratelą: „Będzie już dużo, gdy uda się Gierkowi nieco rozluźnić obrożę na naszej szyi”. Opisał w sposób bardzo krytyczny przebieg VIII Plenum KC PZPR, gdzie przerzucano się odpowiedzialnością za sytuację w kraju: „Dintojra odbywała się wysoce niesmacznie”.

[srodtytul]Prorok: Podgardle Cyrankiewicza i ozor Gomułki...[/srodtytul]

Leszek Prorok notował w „Dzienniku”: „Znów radio czekało 2,5 doby z pierwszymi komunikatami. To, co się zaczęło 14 XII, radio skwitowało komunikatem o zajściach wywoływanych przez chuliganów”. Kontynuując swoje zapiski z tego okresu, dosadnie komentował: „A więc znów tłumaczenie idiotyczną bzdurą, która oburzyła robotników. Ludzie jawnie mówią, nie krępując się. Mówią w rzeźnickich sklepach, że potaniało tylko podgardle Cyrankiewicza i ozor Gomułki”.

[srodtytul]Łączkowski: Niech ich wreszcie trafi szlag...[/srodtytul]

Zdzisław Tadeusz Łączkowski po raz pierwszy o rewolcie wspomniał 16 grudnia 1970 r. Pisał z przerażeniem: „Podobno płynie krew ulicami. Jakże to wszystko przeraża. Ludzie walczą o swoją godność i giną”. Poeta nie mógł znieść myśli, że polscy żołnierze strzelali do Polaków: młodzieży i robotników. Według niego jedyną obroną był bunt i protest. Zastanawiał się nad wizerunkiem Polski w świecie po tych wydarzeniach i przewidywał reperkusje, które miały spaść na kraj. Łączkowski odnotował zmiany we władzach, dobitnie je komentując: „A niech ich wreszcie trafi szlag”. Dla pisarza w kraju nic się nie zmieniło. W prasie nadal dominowały „zdehumanizowane artykuły, drętwota stylu i myśli, pogarda dla czytelnika i całkowita pogarda dla ludzi myślących…”.

[srodtytul]Kijowski: Polacy nienawidzący się jak nikt na świecie...[/srodtytul]

Andrzej Kijowski starał się analizować przyczyny wydarzeń. Pisał: „Polacy rzucili się na siebie. Niezadowoleni z siebie, nienawidzący się tak mocno jak nikt na świecie, bo jeden dla drugiego jest odbiciem – nawzajem w sobie widzą swe klęski. W gruncie rzeczy można było tę podwyżkę strawić, jak strawiło się wiele innych oszustw, grabieży i kłamstw. To był odruch nienawiści”. Dla pisarza dojście do władzy Gierka było realizacją spisku wewnątrzpartyjnego, na czele którego stał Mieczysław Moczar. W jego ocenie aparat bezpieczeństwa po raz kolejny w historii wyrósł ponad partię i nowy I sekretarz KC PZPR musiałby ukrócić jego praktyki, aby sam nie padł jego ofiarą. Nastrój tych dni przypomniał Kijowskiemu o pewnym wydarzeniu z grudnia 1967 r., kiedy wygłosił w jednej z księgarń w Szczecinie odczyt. Tak o tym pisał: „ Mój odczyt, próby zjednania sobie publiczności i nic, i dystans między nią a mną lodowaty. Zażenowana uczestniczka wyznała mi w końcu, że wszyscy tu jedno tylko mają na myśli – katastrofę, która się wydarzyła i w której kilkanaście zginęło osób. Moje wtedy poczucie winy”. Dla Kijowskiego był to traumatyczny dzień: „wtedy powstało we mnie przekonanie, że kto nie wie, jest winien”.

Krwawo stłumiony przez władze bunt 1970 roku – nie tylko robotniczy, ale i pokoleniowy – powinien znaleźć widoczne i masowe odzwierciedlenie również w literaturze pamiętnikarskiej, której autorami byli twórcy kultury. Tak się jednak nie stało. W wybranych 96 publikacjach informacje o rewolcie na Wybrzeżu znalazły się w 12, a tylko w siedmiu odnotowano Szczecin.

[srodtytul]Kisielewski: Moczarowcy pokażą pazury...[/srodtytul]

Pozostało jeszcze 94% artykułu
Historia
Co naprawdę ustalono na konferencji w Jałcie
Historia
Ten mały Biały Dom. Co kryje się pod siedzibą prezydenta USA?
Historia
Dlaczego we Francji zakazano publicznych egzekucji
Historia
Most powietrzny Alaska–Syberia. Jak Amerykanie dostarczyli Sowietom samoloty
Materiał Promocyjny
Współpraca na Bałtyku kluczem do bezpieczeństwa energetycznego
Historia
Tolek Banan i esbecy
Materiał Promocyjny
Sezon motocyklowy wkrótce się rozpocznie, a Suzuki rusza z 19. edycją szkoleń