Krwawo stłumiony przez władze bunt 1970 roku – nie tylko robotniczy, ale i pokoleniowy – powinien znaleźć widoczne i masowe odzwierciedlenie również w literaturze pamiętnikarskiej, której autorami byli twórcy kultury. Tak się jednak nie stało. W wybranych 96 publikacjach informacje o rewolcie na Wybrzeżu znalazły się w 12, a tylko w siedmiu odnotowano Szczecin.
[srodtytul]Kisielewski: Moczarowcy pokażą pazury...[/srodtytul]
Najpełniejszą relację z tego okresu odnajdziemy na kartach „Dzienników” Stefana Kisielewskiego, który powtarzał zasłyszane na ulicy wieści dotyczące liczby zabitych (nawet 200 – 300) i rannych oraz przebiegu starć. Dopatrywał się prowokacji i walki na szczytach władzy, której ofiarą padł Władysław Gomułka. Sprawa nieoczekiwanej podwyżki cen nie dawała mu spokoju: „Nie sposób sprowadzać wszystkiego do prowokacji („system podejrzeń”), nie sposób jednak oprzeć się różnym domysłom”.
Fascynowały go zmiany w Biurze Politycznym KC PZPR oraz postacie, które się w nim znalazły. Gierka uważał za marionetkę w rękach grupy skupionej wokół Mieczysława Moczara (Piotr Jaroszewicz, Jan Szydlak, Stefan Olszowski, Józef Kępa czy Henryk Jabłoński). Uważał, że za kilka tygodni „pokazać mogą takie pazury, o jakich nie śniło nam się od czasów stalinowskich”. Autor niewiele wiedział o samym buncie. Próbował się czegoś dowiedzieć z różnych źródeł o Wybrzeżu, lecz niczego nie wskórał. Jedyne, co pozostawało, to wsłuchiwanie się w podawane przez Radio Wolna Europa informacje oraz próba czytania oficjalnych gazet między wierszami. „To jest niesamowite – pisał – w epoce radia i telewizji niczego nie można się dowiedzieć o wydarzeniach, którymi żyje cała Polska!”.
[srodtytul]Jastrun: Bez przypochlebnej usłużności.[/srodtytul]