– To jest wielki film. Kiedy oglądałem go po raz pierwszy, przeżyłem go bardzo osobiście – mówi „Rz” kompozytor Michał Lorenc, który napisał muzykę do tego obrazu. – Po 40 latach od tego wydarzenia i mimo że żyjemy w wolnej Polsce, nadal często bardzo trudno jest dojść do prawdy historycznej. Ten film tę prawdę pokazuje. Uważam, że wszyscy Polacy powinni go zobaczyć.
[srodtytul]Tragiczna historia Brunona Drywy [/srodtytul]
Osadzoną na faktach fabułę opowiadającą historię krwawo stłumionych robotniczych protestów na Wybrzeżu w 1970 roku pokazano po raz pierwszy wczoraj. Film miał w Gdyni wyjątkową widownię: rannych w tamtych wydarzeniach i rodziny ofiar. Oficjalną premierę kinową „Czarnego czwartku” w reżyserii Antoniego Krauzego zaplanowano na 25 lutego.
– Miałem wiele obiekcji i wątpliwości, czy warto jest robić film o Grudniu, 70 – przyznaje współscenarzysta filmu Mirosław Piepka, który sam jako nastolatek obserwował tamte wydarzenia na ulicach Gdańska. – Wydawał się to mało atrakcyjny temat, który nie przyciągnie do kin młodych osób. Skłaniałem się ku dokumentowi z elementami fabularnymi. Ale ostatecznie powstał film fabularny. Do niego potrzebna była ludzka historia, przez której pryzmat uda się pokazać tamte wydarzenia. I udało nam się ją znaleźć.
Scenarzysta przeglądał listę ofiar Grudnia, 70. Są na niej głównie ludzie młodzi, kawalerowie.