Popkultura w służbie historii

Piotr Owcarz, pomysłodawca rankingu i wystawy, animator popkultury, historyk

Publikacja: 13.05.2011 07:48

Pierwsze miejsce Kazimierza Wielkiego było dla mnie wielkim zaskoczeniem. Obstawiałem Władysława Jagiełłę, zwłaszcza, że parę miesięcy przed badaniami OBOP obchodzono 600-lecie bitwy pod Grunwaldem. A tu wodza wyprzedził zaradny gospodarz, troszczący się o rozwój ekonomiczny kraju, budowniczy, ten co „zostawił Polskę murowaną". Również to, że Stanisław August, którego umieściliśmy w kolekcji głównie z uwagi na jego związki z Warszawą – król w okresie międzywojennym uważany niemal za zdrajcę – znalazł się w czołówce najwyżej ocenianych władców na równi z Władysławem Łokietkiem, sporo daje do myślenia. Wygląda na to, że Polacy zaczynają postrzegać naszą historię bardziej pragmatycznie a kult wodzów nie ma już tak wielkiego znaczenia jak dawniej.

Jedna z liczb w raporcie OBOP budzi wielki niepokój. Aż 18 proc. badanych nie potrafi wskazać, którego z naszych królów uważa za najwybitniejszego. Można więc przypuszczać, że co piąty Polak nic albo prawie nic nie wie o Konstytucji 3 maja, wiktorii wiedeńskiej a może nawet chrzcie Polski. Moim zdaniem można ten stan rzeczy zmienić, wykorzystując mechanizmy i narzędzia kultury masowej do popularyzowania wiedzy historycznej. Do ludzi, którzy nie zdają sobie sprawy ze znaczenia historii, nie trafią książki pisane przez naukowców ani nawet artykuły popularnonaukowe w prasie. Żyjemy w cywilizacji obrazkowej i jedynie coś, co można zobaczyć i dotknąć, wzbudza żywsze zainteresowanie. Na przykład figury z silikonu, który zastąpił przestarzały wosk. Można już sprawić, by się poruszały. Technicznie jest to całkiem proste, przeszkodą są jedynie wysokie koszty.

Jeżeli kilkuletni chłopiec przyjdzie do muzeum ze swymi rodzicami i zapyta, kim był ów historyczny władca, ojciec albo matka będą musieli coś się o monarchach z wystawy dowiedzieć, poszukać przynajmniej podstawowych wiadomości dostępnych choćby w Internecie. Niestety nikogo dziś w Polsce nie byłoby stać na sfinansowanie całego silikonowego pocztu królów, czyli według Matejki 41 figur. Kosztowałoby to ponad 1,5 mln złotych. Niemniej jednak początek został zrobiony. Tych kilka królewskich postaci w Muzeum Wojska Polskiego oznacza pewnego rodzaju rewolucję. Do tej pory jedynie Muzeum Powstania Warszawskiego odwoływało się do przekazu inter- aktywnego i innych narzędzi zaczerpniętych z popkultury, choć akurat nie do figur z silikonu. Dyrekcji Muzeum

Wojska Polskiego należy się wielkie uznanie, że podejmując niewątpliwe ryzyko i pewnie narażając się niektórym kolegom po fachu, zdecydowało się na taki krok.

Od lat staram się uświadamiać wielkie szanse, jakie stwarza wykorzystanie kultury masowej w służbie historii. Nie chodzi oczywiście jedynie o figury ale także film – m.in. animowany, fotografię, techniki informatyczne, w tym zwłaszcza gry

komputerowe i komiksy. Ale jak na razie tylko autorzy komiksów sięgają szerzej do historii. Bo już np. rzetelne gry komputerowe odwołujące się do tematyki historycznej można policzyć na palcach. Podczas Nocy Muzeów przedstawimy zwiedzającym Muzeum Wojska Polskiego jeszcze inną propozycję. Będą to hiperrzeźby, czyli ogromne, podobne do posągów z Wyspy Wielkanocnej głowy Władysława Jagiełły i najgroźniejszego z wrogów powstającej polskiej państwowości, grafa Wichmana Młodszego, który poległ w walce z Mieszkiem I dobre parę lat przed znanym z podręczników starciem pod Cedynią. Jego głowa – hełm połączony w jedną całość z czaszką, będzie miała 1,5 m wysokości. Głowa Jagiełły, pięknie podświetlona – aż 3 m.

 


Pierwsze miejsce Kazimierza Wielkiego było dla mnie wielkim zaskoczeniem. Obstawiałem Władysława Jagiełłę, zwłaszcza, że parę miesięcy przed badaniami OBOP obchodzono 600-lecie bitwy pod Grunwaldem. A tu wodza wyprzedził zaradny gospodarz, troszczący się o rozwój ekonomiczny kraju, budowniczy, ten co „zostawił Polskę murowaną". Również to, że Stanisław August, którego umieściliśmy w kolekcji głównie z uwagi na jego związki z Warszawą – król w okresie międzywojennym uważany niemal za zdrajcę – znalazł się w czołówce najwyżej ocenianych władców na równi z Władysławem Łokietkiem, sporo daje do myślenia. Wygląda na to, że Polacy zaczynają postrzegać naszą historię bardziej pragmatycznie a kult wodzów nie ma już tak wielkiego znaczenia jak dawniej.

Historia
Krzysztof Kowalski: Heroizm zdegradowany
Historia
Cel nadrzędny: przetrwanie narodu
Historia
Zaprzeczał zbrodniom nazistów. Prokurator skierował akt oskarżenia
Historia
Krzysztof Kowalski: Kurz igrzysk paraolimpijskich opadł. Jak w przeszłości traktowano osoby niepełnosprawne
Materiał Promocyjny
Przewaga technologii sprawdza się na drodze
Historia
Kim byli pierwsi polscy partyzanci?
Walka o Klimat
„Rzeczpospolita” nagrodziła zasłużonych dla środowiska