Amerykański Departament ds. Apelacji Imigracyjnych odrzucił apelację Johna (Iwana) Kalymona. Na mocy tej decyzji 90-letni emeryt z Detroit może zostać deportowany do Polski, Niemiec, Ukrainy albo innego kraju, który chciałby go osądzić. Argumentów adwokata, że jego klient jest poważnie chory, sąd nie przyjął.
Kalymon podczas II wojny był funkcjonariuszem ukraińskiej policji służącej Niemcom we Lwowie. Fakt ten zataił we wniosku o przyznanie amerykańskiego obywatelstwa, co umożliwiło teraz wydanie zezwolenia na ekstradycję.
– Podejrzewamy, że ten człowiek zabijał Żydów. Decyzja Amerykanów spowoduje, że nasze śledztwo nabierze teraz tempa – mówi „Rz" prokurator Grzegorz Malisiewicz z IPN w Rzeszowie.
To właśnie Polska ma największe szanse na ekstradycję Kalymona. Był on polskim obywatelem (urodził się w Komańczy w Bieszczadach). Również zbrodnie, które miał popełnić, miały miejsce na terenie okupowanej Polski.
Głównym dowodem przeciwko Ukraińcowi jest napisany odręcznie raport z 14 sierpnia 1942 r. Jest w nim informacja, że użył broni służbowej, wystrzeliwując cztery pociski. Miał zabić jednego Żyda, a drugiego ranić. Prawdopodobnie brał też udział w odprowadzaniu Żydów do pociągów, którymi wywożono ich do obozów zagłady.