To znaczący przypadek, że starszy o trzy lata Aleksander Izrael Helphand alias Parvus – jakby na dowód łączącej ich zależności – umarł w tym samym roku, co Lenin, choć na pozór nic ich nie łączyło. Wszak jeden był zblazowanym milionerem z luksusowego przedmieścia Berlina, a drugi krwawym dyktatorem bolszewickiej satrapii. Pośmiertny los rozdzielił ich jeszcze bardziej – im silniej ubóstwiano Lenina, tym bardziej przeznaczeniem Helphanda była niepamięć. Nie tylko ciało zmarłego poddano kremacji, lecz w tajemniczy sposób znikły jego prywatne archiwa i pieniądze na kontach bankowych. Po cichym pogrzebie Helphand przepadł niemal bez śladu, choć bez niego Lenin byłby jeszcze jednym zapomnianym teoretykiem marksizmu.
Ojczyznę tanio kupię
Z braku pamiętników lub osobistych notatek trudno poznać najgłębsze motywacje Helphanda. Nie wiadomo, czy działał z pobudek rewolucyjnych, ze szczerej nienawiści do Rosji czy tylko dla pieniędzy. Rosję rzucił bezpowrotnie przy pierwszej okazji, by przez większość życia marzyć o „kupnie tanio jakiejś ojczyzny". Stary kraj znał tylko z rodzinnej Berezyny pod Mińskiem i lat gimnazjalnych w Odessie, gdzie osiadł z ojcem we wczesnym dzieciństwie.
Jeszcze jako 19-latek zabawił krótko w Szwajcarii, gdzie spotkał Gieorgija Plechanowa – prekursora marksizmu w Rosji, a później bliskiego wspólnika Lenina. Kręgi, w których obracał się Helphand, zwróciły uwagę carskich agentów, bo po powrocie napotkał policyjne szykany. Z ich powodu wrócił do Bazylei, gdzie w 1888 r. zaczął studia ekonomiczne. Odtąd tylko raz zjawił się w Rosji, ale nigdy o niej nie zapomniał ani nie przepuścił okazji, by jej zaszkodzić.
Po uzyskaniu doktoratu rzucił naukę dla polityki i wyjechał do Niemiec uchodzących za mekkę rewolucyjnej lewicy. W Berlinie wstąpił do socjaldemokratycznej SPD, jednak przesadził z radykalizmem i pod policyjnym okiem musiał wynieść się z Prus. Myślał o emigracji do Ameryki, ale południe Niemiec okazało się gościnniejsze od Berlina. Odtąd zdobycie niemieckiego paszportu stało się jego największą obsesją – zaraz po chęci zarobienia wielkich pieniędzy. Radykalizm polityczny utrudniał starania o obywatelstwo, za to zbliżył Helphanda do środowiska rewolucyjnej lewicy – szczególnie z kręgów rosyjskiej emigracji. Publikując w radykalnych pisemkach, zaczął używać pseudonimu Parvus, czyli „mały", co było sarkastycznym komentarzem do jego wielkiej postury, którą podkreślała chorobliwa otyłość.
Wkrótce zbratał się z całym almanachem historii komunizmu – od Róży Luksemburg i Liebknechta po Karola Radka i Trockiego. Jako redaktor naczelny drezdeńskiej „Sächsische Arbeiter-Zeitung" zaczął współpracę z Marchlewskim, po czym z okazji wznowienia gazety „Iskra" w Monachium po raz pierwszy spotkał Lenina. Choć drukowali w tych samych pismach i żyli w ograniczonym światku radykałów, nie łączyła ich szczególna zażyłość, co można złożyć na karb animozji frakcyjnych. Mimo dyktatorskich zapędów Uljanowa jego „Iskrę" przejęli mienszewicy, ku którym skłaniał się również Helphand. Obrażony Lenin trzasnął drzwiami redakcji, jednak jego niechęć miała podwójne dno. Starannie wykształcony Parvus błyszczał publikacjami, przez które wyrastał na modnego teoretyka marksizmu, niektórzy dostrzegli w nim nowego Marksa. Rosnąca popularność i wpływ na otoczenie sprawiły, że podejrzliwy Uljanow zaczął traktować Helphanda jak osobistego rywala.