Morska bomba atomowa

Pierwszy próbny wybuch jądrowy przeprowadzony 16 lipca 1945 roku na poligonie Almagordo w stanie Nowy Meksyk potwierdził, że jest to oręż nieporównywalny z niczym, co do tej pory znajdowało się w arsenałach, ale nie pokazał wpływu eksplozji nuklearnej na zdolność bojową wojsk, w tym marynarki.

Publikacja: 22.10.2011 01:01

Grzyb atomowy po wybuchu bomby zrzuconej przez Amerykanów nad Nagasaki 9 sierpnia 1945 r.

Grzyb atomowy po wybuchu bomby zrzuconej przez Amerykanów nad Nagasaki 9 sierpnia 1945 r.

Foto: Library of Congress

Takich informacji nie dały też dwie eksplozje, które przyniosły zagładę Hiroszimie i Nagasaki w sierpniu 1945 roku, japońskim miastom o niskiej i lekkiej zabudowie.

Dowództwo US Navy nalegało na przeprowadzenie serii testów pokazujących zagrożenia, jakie nowa broń stwarzała dla sił morskich. Politycy z prezydentem Trumanem na czele przychylnie przyjęli ten postulat, zamierzając uczynić z testów swoistą demonstrację siły. Przygotowania do operacji o kryptonimie „Crossroads" rozpoczęły się na przełomie 1945 i 1946 roku. Wybór padł na niewielki (powierzchnia 5,2 km kw.) atol Bikini w archipelagu Wysp Marshalla. Wiosną 1946 roku dotarł tam okręt desantowy LST 110, na który przymusowo zaokrętowano całą, liczącą 167 osób, ludność. Wyspiarzy przesiedlono najpierw na pobliską wyspę Rongerik, a następnie na Kwajalein i Kili.

Pozyskanie „obiektów eksperymentalnych" nie przysparzało problemów, ponieważ US Navy wyzbywała się po wojnie dziesiątek okrętów. Ponadto Amerykanie przeznaczyli do testów zdobyczne okręty niemieckie i japońskie, aby porównać ich odporność z własnymi. Wydzielono 67 jednostek pływających, począwszy od okrętów liniowych („Arkansas", „New York", „Nevada", „Pennsylvania" i japoński „Nagato") poprzez lotniskowce („Saratoga" i „Independence"), krążowniki („Pensacola", „Salt Lake City", niemiecki „Prinz Eugen" i  japoński „Sakawa"), niszczyciele (12), okręty podwodne (8) i desantowe, transportowce, na małych zbiornikowcach bunkrowych kończąc. Był także betonowy dok pływający – zamierzano ocenić siłę rażenia broni jądrowej na infrastrukturę bazową.

Okręty i statki zebrano w Pearl Harbor, skąd obsadzone przez załogi szkieletowe przepłynęły w rejon atolu Bikini. Były wyposażone w zapasy amunicji, materiałów pędnych. Na pokładach lotniskowców rozmieszczono samoloty, na okrętach desantowych znajdowały się różnorodny sprzęt wojskowy i zapasy. Jednostki testowe wyposażono ponadto w aparaturę pomiarową oraz rozlokowano na nich kilkaset żywych zwierząt: świń, kóz, owiec, psów, szczurów i myszy. Na atolu rozstawiono samochody ciężarowe, pojazdy pancerne, beczki z paliwem, skrzynie z amunicją i innymi zapasami.

Amerykanie zakładali przeprowadzenie trzech prób jądrowych. Celem pierwszej („Able") było określenie wpływu na okręty i jednostki pomocnicze powietrznego wybuchu jądrowego, drugiej („Baker") – wybuchu podwodnego, trzeciej („Charlie") – wybuchu  głęboko pod powierzchnią wody. Zespół przygotowujący operację osiągnął gotowość w pierwszej dekadzie maja 1946 roku. Okręty-cele rozmieszczono w promieniu 4 km od planowanego epicentrum wybuchu, w różnym położeniu względem niego. Punktem orientacyjnym dla pilotów samolotu B-29 dokonującego zrzutu bomby miał być okręt liniowy „Nevada".

Test „Able"

1 lipca 1946 roku w rejonie Bikini panowały bardzo dobre warunki atmosferyczne: temperatura powietrza wynosiła 30 st. C, wiał słaby wiatr o prędkości 11 węzłów, widzialność była bardzo dobra. Ok. godz. 9 czasu lokalnego nad atolem pojawił się bombowiec B-29, z którego wypadła bomba o mocy 23 kiloton. Eksplozja nastąpiła na wysokości 158 m. Ukształtowała się wówczas kula ognista, która utrzymała się przez dwie sekundy. Następnie przysłoniła ją chmura kondensacyjna. W ciągu minuty wierzchołek obłoku sięgnął 4 km, a przez następne siedem minut osiągnął wysokość 12,2 km. Rozpad obłoku trwał około godziny.

Moment eksplozji nieco rozczarował obserwatorów będących laikami. Z pokładu okrętu dowodzenia „Apallachian" dziennikarze dostrzegli co prawda jasny rozbłysk, kulę ognia przeobrażającą się w słup dymu, lecz nie słyszeli huku. Po kilkudziesięciu minutach na wody atolu udały się pierwsze kutry i barkasy, personel grup badawczych rozpoczął przygotowania do wejścia na pokład okrętów celów. Ze względów bezpieczeństwa (nie zdawano sobie w pełni sprawy z zagrożenia radiologicznego) pierwsi ludzie weszli na pokład jednostek poddanych eksperymentowi cztery godziny po eksplozji. Wizja lokalna również rozczarowała żurnalistów, gdyż wybuch nie spowodował oczekiwanej totalnej hekatomby. Zatonęło „zaledwie" pięć jednostek: lekki krążownik „Sakawa" (zakotwiczony 350 m od epicentrum), niszczyciel „Anderson" (450 m), niszczyciel „Lamson" (350 m), transportowiec „Gilliam" (200 m), transportowiec „Carlisle" (400 m) – jak widać nie było wśród nich wielkich okrętów bojowych – natomiast kilka innych doznało poważnych uszkodzeń. Wraz z depeszami agencyjnymi poszła w świat wieść o ograniczonej skuteczności broni atomowej w wojnie na morzu.

Fala uderzeniowa

Dopiero po pewnym czasie światło dzienne ujrzały rzetelne informacje o pierwszym teście atomowym. Wynikało z nich, że podstawowym czynnikiem rażenia okrętów przez wybuch jądrowy jest fala uderzeniowa (absorbująca ok. 50 proc. energii eksplozji).

Fizycznie nie różni się od fal uderzeniowych powstających przy zwykłych wybuchach, lecz jej cechą szczególną jest wyjątkowo duża moc i czas trwania kilkadziesiąt razy dłuższy niż przy detonacji klasycznych materiałów wybuchowych.

Destrukcyjne działanie fali uderzeniowej na okręt zależy od wagomiaru bomby, wysokości wybuchu, oddalenia celu od epicentrum, wymiarów i kształtów kadłuba, położenia okrętu w stosunku do kierunku jej przemieszczania się. Ustalono, że promień niszczącego oddziaływania fali uderzeniowej zależy od wysokości, na której miał miejsce wybuch – dla ładunku zdetonowanego nad Bikini wysokość optymalna (tj. zapewniająca największą strefę zniszczenia) wynosiła 600 m. Analiza wyników pierwszego testu umożliwiła sformułowanie wniosków, że fala uderzeniowa powietrznego wybuchu jądrowego może spowodować: przewrócenie jednostki, rozległe uszkodzenia nawodnej części poszycia kadłuba, pokładu, nadbudówek, masztów i kominów, systemów antenowych, uzbrojenia i środków technicznych umieszczonych na zewnętrznych, odkrytych stanowiskach (zwłaszcza artylerii przeciwlotniczej), zniszczenie lub zmiecenie z pokładów startowych i katapult samolotów i wodnosamolotów pokładowych, wyrwanie z fundamentów mechanizmów i uzbrojenia, przerwanie lub uszkodzenie kabli energetycznych i rurociągów okrętowych w następstwie wstrząsu. W razie przedostania się fali uderzeniowej do wnętrza kadłuba przez wyrwane włazy, wybite iluminatory, przewody kominowe bardzo prawdopodobne było uszkodzenie rozmaitych urządzeń i mechanizmów (zwłaszcza w siłowniach).

W odniesieniu do załóg stwierdzono, że fala uderzeniowa stanowi najpo-ważniejsze zagrożenie dla ludzi przebywających na odkrytych stanowiskach ogniowych. W przypadku wybuchu o mocy 20 kT ciężkie obrażenia spowodowane wzrostem ciśnienia i uderzeniem powietrza (w tym zmiecenie za burtę i urazy w wyniku uderzeń oderwanymi fragmentami konstrukcji) mogą wystąpić do 1600 m od epicentrum wybuchu, a lżejsze obrażenia do 2 – 2,5 km.

Promieniowanie

Drugim rozpatrywanym czynnikiem rażenia broni jądrowej było promieniowanie cieplne (30 proc. energii wybuchu). Ustalono, że na poziom zagrożenia mają także wpływ odległość od epicentrum oraz warunki miejscowe, zwłaszcza hydrometeorologiczne. Promieniowanie cieplne spowodowało na jednostkach poddanych próbie zwęglenie, stopienie lub zapalenie się różnych elementów wyposażenia i konstrukcji. Pożary wybuchły na 19 jednostkach – palił się drewniany osprzęt pokładowy, na jednostkach znajdujących się do 800 m od epicentrum zapaliła się lub nadpaliła farba na burtach i nadbudówkach. Odnotowano również eksplozje środków bojowych, m.in. amunicji do artylerii przeciwlotniczej, torped w wyrzutniach pokładowych. Mimo że pożary wybuchły nawet na okrętach oddalonych o 1800 – 2000 m od epicentrum, za strefę najwyższego zagrożenia uznano obszar znajdujący się w promieniu do 1200 m. Na podstawie doświadczeń przeprowadzonych na zwierzętach i obserwacji z bojowego użycia broni atomowej przeciwko Japonii uznano, że promieniowaniem cieplnym zagrożone są osoby przebywające na odkrytych stanowiskach bojowych. Strefa, w której marynarzom groziły bardzo silne poparzenia, miała 1500 m, silne poparzenia – 2500 m, słabe poparzenia – 4000 m.

Ciekawych wniosków dostarczyła analiza oddziaływania promieniowania przenikliwego i skażenia promieniotwórczego. W przypadku tego pierwszego określono dystans 1200 m za zabójczy dla ludzi przebywających na odkrytych stanowiskach, 1300 – 1500 metrów – za niebezpieczny, a strefę położoną dalej niż 1700 – 1800 metrów za bezpieczną, choć nie wykluczono pojedynczych zachorowań. Wpływ skażenia promieniotwórczego na zdolność bojową sił morskich oceniono jako marginalny. Pomiary przeprowadzone dobę po wybuchu na pokładach jednostek, które utrzymały się na wodzie, wykazały, że poziom promieniowania nie zagraża zdrowiu ludzi. Dostrzeżono problem przenikania do wnętrza kadłuba skażonego powietrza atmosferycznego.

Oto wnioski z testu „Able": w odległości do 400 m od epicentrum wybuchu okręty wszystkich klas toną lub całkowicie tracą zdolność bojową, w odległości 500 – 800 m lotniskowce, pancerniki i krążowniki odnoszą bardzo poważne uszkodzenia, których usunięcie wymaga długotrwałego remontu, okręty mniejsze (niszczyciele, okręty podwodne w położeniu nawodnym, jednostki desantowe, transportowce) toną lub całkowicie tracą zdolność bojową. Ponadto zauważono, że 900 – 1200 metrów od epicentrum występują lekkie lub średnie uszkodzenia ciężkich okrętów i rozległe uszkodzenia mniejszych okrętów i pomocniczych jednostek pływających,

nie było za to przypadków zatonięcia. W odległości większej niż 1300 metrów od epicentrum nie stwierdzono uszkodzeń powodujących utratę zdolności bojowej na jednostkach poddanych testowi. Strefa poważnego zagrożenia dla okrętów powietrznym wybuchu jądrowym o mocy 20 kT określono zatem została na 800 – 1000 metrów, a jednostki znajdujące się 1500 – 1600 metrów od niego były w zasadzie bezpieczne.

Test „Baker"

W trakcie drugiej próby rolę jednostek eksperymentalnych odgrywały okręty, które przetrwały próbę „Able" i nie doznały rozległych uszkodzeń. Większość poddano doraźnym naprawom, które miały zwiększyć ich odporność. Odtworzono ponadto stanowiska pomiarowe, na pokładach ponownie rozmieszczono klatki ze zwierzętami. Zasady rozmieszczenia okrętów były takie same jak podczas pierwszego testu. Tuż przed wybuchem w pobliżu brzegów atolu zakotwiczono kilka małych jednostek (głównie kutrów desantowych), by zbadać wpływ na nie fal powierzchniowych. Bombę o mocy 20 kT umieszczono w specjalnym kesonie i opuszczono na głębokość ok. 30 m przez luk w dnie okrętu desantowego LSM 60.

Detonacja nastąpiła 25 lipca 1946 roku o 8.34 czasu lokalnego. Pierwszym objawem eksplozji była zmiana koloru wody na biały wokół LSM 60. Następnie woda zaczęła się podnosić z prędkością około 3350 m/s, tworząc kopułę – bąbel wodny. Gdy kopuła osiągnęła wysokość 120 m, na jej szczycie pojawił się jaskrawy rozbłysk, który trwał 35 milisekund. Po około 0,14 sekundy, gdy kopuła miała już 170 m wysokości, z jej wierzchołka wydostał się obłok ciemnego dymu. Po 0,35 sekundy obłok przyjął regularny kulisty kształt o średnicy ok. 500 m. Towarzyszył mu słup białego dymu o wysokości ok. 200 metrów. Po 0,9 sekundy kula i słup zlały się w biały u podstawy i szary u wierzchołka stożek. W połowie jego wysokości zaczął się tworzyć obłok kondensacyjny. Rozszerzał się on z prędkością dźwięku. Następnie ukształtował się drugi pierścień obłoku kondensacyjnego, a po 0,14 sekundy trzeci.

Obłoki połączyły się i po 3,5 sekundy zaczęły rzednąć, przekształcając się w kurzawę wodną. Łącznie wybuch wyrzucił w powietrze ok. 500 tys. t wody! Po 10 – 12 sekundach woda zaczęła opadać z prędkością 140 km/h. W rezultacie tego powstała rozchodząca się od wybuchu „fala u podstawy". Opadanie wody trwało ok. 20 minut.

W wyniku podwodnej eksplozji zatonęły: okręt liniowy „Arkansas" (zakotwiczony 350 m od epicentrum), okręt liniowy „Nagato" (900 m), lotniskowiec „Saratoga" (400 m), okręty podwodne „Pilotfish" (600 m), „Apogon" (900 m) i „Skipjack" (900 m), okręt desantowy, trzy kutry desantowe, dok pływający. Dziesięć jednostek (w tym krążowniki i lotniskowiec) doznało ciężkich uszkodzeń. Oczywiste było więc, że wybuch podwodny stanowi dla okrętów o wiele większe zagrożenie niż powietrzny. Za główne czynniki rażenia uznano: podwodną falę uderzeniową, powierzch- niową falę uderzeniową, skażenie promieniotwórcze.

Ze względu na fizyczną charakterystykę wody morskiej (tłumiące właściwości) promieniowanie cieplne i przenikliwe określono jako mało znaczące. Podwodna fala uderzeniowa spowodowała zatonięcie lub utratę zdolności bojowej okrętów wszystkich klas znajdujących się w odległości 400 – 500 m od epicentrum. Jednostki stojące 600 – 900 m od epicentrum odniosły uszkodzenia, których likwidacja wymagała długotrwałych remontów, mniejsze okręty bojowe oraz transportowce i pomocnicze jednostki pływające niektórych klas zatonęły bądź trwale utraciły zdolność bojową. W odległości 1000 – 1400 m wystąpiły poważne uszkodzenia mniejszych okrętów, transportowców i pomocniczych jednostek pływających. Stwierdzono też, że kotły i główne zespoły napędowe okrętów podstawowych klas odniosły poważne uszkodzenia w odległościach do 700 m, średnie – do 850 m i lekkie – do 1000 m.

Bezpośrednio po próbie „Baker" Amerykanie rozpoczęli przygotowania do próby „Charlie", czyli głębokowodnego wybuchu atomowego. 7 września prezydent Truman zdecydował o jej przełożeniu. Ostatecznie przeprowadzono ją 1 marca 1947 roku. Wzięły w niej udział jednostki pomiarowe bez okrętów-celów, co znacząco zmniejszyło koszty. Po zestawieniu danych z tego i poprzedniego testu określono oddziaływanie wybuchu jądrowego na głębokości ok. 300 metrów. Okręty, które przetrwały, przeholowano na Kwajalein w celu dezaktywowania i przygotowania do złomowania.

Ostatnia misja korsarza

Na przykładzie zdobycznego niemieckiego krążownika „Prinz Eugen" zobaczmy, jak ucierpiały okręty podczas testów jądrowych.

Podczas pierwszej próby został ustawiony ok. 1100 – 1300 m od epicentrum. Eksplozja nastąpiła pod kątem 0,17 st. od prawej burty, czyli że stał niemal prostopadle dziobem do czoła fali uderzeniowej. Krążownik ucierpiał nieznacznie. Maszt dziobowy był pęknięty 12 m od wierzchołka, a maszt główny złamał się 3 m od wierzchołka. Podmuch zerwał wszystkie anteny radiowe. Uszkodzenia powłok malarskich odkryte w części dziobowej lewej burty były powierzchniowe i przypominały opalenia od aparatu spawalniczego. Fala uderzeniowa wyrwała ponadto wiatrochrony na pomoście nawigacyjnym, niezabezpieczone okna pomostu admiralskiego zostały potłuczone.

Jedyny przeciek wystąpił w rejonie wręgi 78 na pokładzie bateryjnym na skutek pęknięcia rurociągu wody chłodzącej wen- tylatory. Na pokładzie głównym, za wieżą artyleryjską nr 2, odkształciły się pokładniki przyspawane do berbety. W efekcie wstrząsu popękały żarniki w żarówkach produkcji niemieckiej, żarówki amerykańskie poluzowały się w oprawkach, lecz po dokręceniu okazały się sprawne. Urządzenia napędowe, systemy elektryczne i kierowania okrętem zachowały pełną sprawność. Uszkodzony został jedynie przyrząd kierowania ogniem przekazujący dane z centralnego przelicznika do wieży nr 1 – można go było naprawić w godzinę.

W trakcie drugiej próby „Prinz Eugen" zakotwiczony był ok. 1800 m od epicentrum. Okręt nie doznał poważniejszych uszkodzeń mechanicznych, jednak został silnie skażony, co uniemożliwiło wejście na pokład grup kontrolnych. Z tego względu nie wiadomo, które uszkodzenia miały charakter pierwotny, a które wtórny. Raport sporządzony na podstawie oględzin z zewnątrz stwierdził, że zdolność bojowa okrętu nie doznała poważniejszego uszczerbku. Odnotowano tylko uszkodzenie dławicy trzonu steru i prawdopodobne uszkodzenia dławic wałów śrub napędowych. Pierwszą wizję lokalną przeprowadzono na krążowniku dopiero osiem dni po eksplozji. Poddano go wcześniej zabiegom dezaktywacyjnym – spłukiwaniem wodą pod ciśnieniem, co utrudniło analizę uszkodzeń.

Powrót „Grubasa"

Podczas prób „Able" i „Baker" użyto bomb atomowych typu Mk III „Fat Man" (Grubas), takich samych jak ta zrzucona na Nagasaki, przez co czasem określa się je terminem „Nagasaki Class". Bomba miała 1,5 m średnicy, 3,2 m długości, ważyła 4500 kg. Wymiary bomby determinowała wielkość komory bombowej samolotu nosiciela, czyli B-29, oraz minimalna odległość rozmieszczenia w kadłubie bomby ładunków wybuchowych wykorzystywanych do wytworzenia masy nadkrytycznej. Eksplozja 32 ładunków wybuchowych zespalała sferyczne wycinki wykonane z materiału rozszczepialnego plutonu 238, który przeistaczał się w pluton 239, co inicjowało reakcję łańcuchową.

„Fat Man" przysparzał obsłudze kłopotów wynikających z awaryjności zapalników elektrycznych oraz znacznej masy i gabarytów. Złe własności balistyczne praktycznie nie pozwalały na określenie trajektorii lotu bomby. Z tego powodu przy misji „Able" bomba nie eksplodowała w wyznaczonym punkcie.

Odporna flota

Najważniejszy wniosek z doświadczeń przeprowadzonych na Bikini był taki, że siły morskie okazały się stosunkowo odporne na oddziaływanie nowej broni. Odpowiednie rozśrodkowanie sił i manewrowanie mogły poważnie ograniczyć skuteczność ataku atomowego. Wytrąciło to oręż z ręki apologetom bomby atomowej i bombowca strategicznego jako najważniejszych czynników rozstrzygających przyszłe  konflikty zbrojne. US Navy utrzymała rangę jednego z zasadniczych komponentów potęgi militarnej państwa.

Mimo amerykańskiego monopolu nuklearnego zupełnie innej rangi nabrała kwestia wyprowadzenia sił okrętowych z baz przed rozpoczęciem działań wojennych oraz rozśrodkowania infrastruktury logistycznej. Eksperci pokusili się nawet o symulację ataku na Pearl Harbor dokonanego nie przy użyciu klasycznych bomb i torped, lecz bomby atomowej – wnioski były bardzo niepokojące. Wprowadzenie do arsenału broni atomowej zmusiło sztabowców do analizy systemu obrony przeciwlotniczej zespołów floty. W sytuacji gdy pojedynczy samolot mógł wykonać zadanie szczebla operacyjnego, a w pewnych sytuacjach nawet strategicznego, konieczne stało się pozyskanie nowych środków obserwacji i nowych samolotów zdolnych do wykrycia i zniszczenia nosiciela broni jądrowej w odległości uniemożliwiającej przeprowadzenie skutecznego ataku.

Atol Bikini (od niego wziął nazwę skąpy damski kostium kąpielowy) stał się głównym amerykańskim poligonem jądrowym. W latach 1946 – 1958 przeprowadzono tam 23 próby. Od 1954 roku na atolu testowano również bomby wodorowe. W 1968 roku administracja amerykańska zezwoliła na zasiedlenie Bikini przez pierwotnych mieszkańców. Zamieszkało tam ok. tysiąca osób. Po dziesięciu latach okazało się jednak, że poziom substancji promieniotwórczych w organizmach wyspiarzy przekracza dozwolone normy i ludność przesiedlono na odległą o blisko 1000 km wyspę Kili. Obecnie atol Bikini jest niezamieszkany. Przeprowadzone w latach 80. symulacje wykazały, że rekultywacja pochłonęłaby ponad 200 mln ówczesnych dolarów.

Sowieckie „Bikini"

Związek Sowiecki przeprowadził swoją pierwszą eksplozję atomową 29 sierpnia 1949 roku na poligonie w Semipałatyńsku (Kazachstan). Szybko też narodziła się koncepcja wykorzystania w charakterze nosiciela nowej broni nie tylko samolotów, lecz także okrętów. Siły morskie kierowane wówczas przez adm. Nikołaja Kuzniecowa zamierzały pozyskać torpedę z nuklearną głową bojową. Oznaczona symbolem T-5, powstawała w leningradzkim Centralnym Instytucie Naukowo-Badawczym Gidropribor, a głowica w tajnym ośrodku (oficjalnie noszącym nazwę Wszechzwiązkowy Instytut Badawczy Fizyki Eksperymentalnej) w miejscowości Sarow w obwodzie niżnonowogrodzkim. Ponieważ prace posuwały się stosunkowo szybko, pojawił się problem poligonu morskiego, na którym można by prowadzić testy. Zorganizowano go na archipelagu Nowa Ziemia, w rejonie zatoki Cziornaja na zachodnim wybrzeżu Wyspy Południowej.

Pierwszą próbę atomową przeprowadzono 21 września 1955 roku. Zdetonowano wówczas umieszczony pod wodą, na głębokości 12 m, ładunek o mocy 3,5 kT. Funkcję jednostek eksperymentalnych pełniło kilkanaście okrętów: niszczyciele, okręty podwodne, trałowce i transportowce. Podobnie jak podczas testów amerykańskich zostały odpowiednio przygotowane, na części z nich zainstalowano aparaturę pomiarową, na niektórych (na otwartych stanowiskach bojowych) umieszczono psy. Dodatkowych 11 punktów pomiarowych rozwinięto na brzegu. Test był bardzo istotny, gdyż Sowieci wiedzieli wcześniej niewiele lub zgoła nic o możliwościach broni jądrowej przeciwko celom morskim.

7 września 1957 roku na Nowej Ziemi zdetonowano naziemny ładunek o mocy 32 kT, aby zbadać siłę rażenia wobec jednostek pływających. Flotyllę przygotowano dużo staranniej niż w 1955 roku – włączono do niej okręty z pełnym wyposażeniem, a nie takie, które wycofano ze służby i częściowo rozbrojono. Fizyków i sztabowców interesował tym razem nie tylko wpływ wybuchu na kadłuby i zewnętrzne stanowiska bojowe, ale też kompleksowa ocena zdolności bojowej w warunkach wojny atomowej (szczególną uwagę zwrócono na wyposażenie radiowe i radiolokacyjne).

Próba dokonana 10 października 1957 roku była bardziej skomplikowana. Okręt podwodny S-144 (projektu 613) odpalił ukończoną torpedę T-5. Po przebyciu ok. 10 km eksplodowała jej głowa bojowa o mocy 10 kT. W wyniku tego dwa spośród rozmieszczonych w zatoce Czornaja okrętów podwodnych zatonęły, a trzeci doznał tak poważnych uszkodzeń, że był niezdolny do walki. Po tym teście torpedy T-5 z nuklearnymi głowami bojowymi wprowadzono na uzbrojenie sowieckiej marynarki wojennej.

Działalność prowadzona na poligonach, zwłaszcza wybuchy w atmosferze (w 1961 roku zrzucono najsilniejszą w dziejach tzw. car-bombę o mocy szacowanej na 57 mT!), ale również podziemne ogromnie zdewastowały archipelag. Laborantka jednego z pracujących tam zespołów naukowych zanotowała: „z Nowej Ziemi pamiętam niezwykle piękną przyrodę. Wszędzie rosły piękne kwiaty. Po wybuchu zrobiło się ciemno jak w nocy. Poczułam, że chodzę po czymś miękkim. Najpierw myślałam, że to myszy, ale to cała ziemia usłana była martwymi ptakami. W miejscowej przychodni lekarskiej długo po tym nie robiono zdjęć rentgenowskich. Nie mieli klisz. Wszystkie się prześwietliły".

Rejony skażone w wyniku testów traktowano potem jak nuklearne śmietnisko, składując w nich odpady radioaktywne i zużyte reaktory. W fiordzie Teczenia zatopiono na głębokości 50 m dwa reaktory, w fiordzie Ciwołko – trzy reaktory z lodołamacza „Lenin", w fiordzie Ambrosimow – trzy reaktory z paliwem i trzy puste. Ponadto na dnie Morza Karskiego zalega sześć reaktorów z paliwem, dziesięć reaktorów pustych, 11 tys. pojemników z odpadami promieniotwórczymi. Jest więc Nowa Ziemia ponurym dziedzictwem zimnej wojny i groźnym memento, niepozwalającym zapomnieć, że broń atomowa nadal pozostaje najważniejszym instrumentem odstraszania w relacjach między mocarstwami.

Od 1990 roku na Nowej Ziemi nie prowadzi się prób atomowych, ale nadal utrzymywany jest tam powstały po rozpadzie Związku Sowieckiego (poza granicami Rosji znalazł się wówczas poligon semipałatyński, który władze Kazachstanu rychło zamknęły) Centralny Poligon Doświadczalny Federacji Rosyjskiej. Jest on ciągle gotów do wznowienia testów.

Takich informacji nie dały też dwie eksplozje, które przyniosły zagładę Hiroszimie i Nagasaki w sierpniu 1945 roku, japońskim miastom o niskiej i lekkiej zabudowie.

Dowództwo US Navy nalegało na przeprowadzenie serii testów pokazujących zagrożenia, jakie nowa broń stwarzała dla sił morskich. Politycy z prezydentem Trumanem na czele przychylnie przyjęli ten postulat, zamierzając uczynić z testów swoistą demonstrację siły. Przygotowania do operacji o kryptonimie „Crossroads" rozpoczęły się na przełomie 1945 i 1946 roku. Wybór padł na niewielki (powierzchnia 5,2 km kw.) atol Bikini w archipelagu Wysp Marshalla. Wiosną 1946 roku dotarł tam okręt desantowy LST 110, na który przymusowo zaokrętowano całą, liczącą 167 osób, ludność. Wyspiarzy przesiedlono najpierw na pobliską wyspę Rongerik, a następnie na Kwajalein i Kili.

Pozyskanie „obiektów eksperymentalnych" nie przysparzało problemów, ponieważ US Navy wyzbywała się po wojnie dziesiątek okrętów. Ponadto Amerykanie przeznaczyli do testów zdobyczne okręty niemieckie i japońskie, aby porównać ich odporność z własnymi. Wydzielono 67 jednostek pływających, począwszy od okrętów liniowych („Arkansas", „New York", „Nevada", „Pennsylvania" i japoński „Nagato") poprzez lotniskowce („Saratoga" i „Independence"), krążowniki („Pensacola", „Salt Lake City", niemiecki „Prinz Eugen" i  japoński „Sakawa"), niszczyciele (12), okręty podwodne (8) i desantowe, transportowce, na małych zbiornikowcach bunkrowych kończąc. Był także betonowy dok pływający – zamierzano ocenić siłę rażenia broni jądrowej na infrastrukturę bazową.

Okręty i statki zebrano w Pearl Harbor, skąd obsadzone przez załogi szkieletowe przepłynęły w rejon atolu Bikini. Były wyposażone w zapasy amunicji, materiałów pędnych. Na pokładach lotniskowców rozmieszczono samoloty, na okrętach desantowych znajdowały się różnorodny sprzęt wojskowy i zapasy. Jednostki testowe wyposażono ponadto w aparaturę pomiarową oraz rozlokowano na nich kilkaset żywych zwierząt: świń, kóz, owiec, psów, szczurów i myszy. Na atolu rozstawiono samochody ciężarowe, pojazdy pancerne, beczki z paliwem, skrzynie z amunicją i innymi zapasami.

Amerykanie zakładali przeprowadzenie trzech prób jądrowych. Celem pierwszej („Able") było określenie wpływu na okręty i jednostki pomocnicze powietrznego wybuchu jądrowego, drugiej („Baker") – wybuchu podwodnego, trzeciej („Charlie") – wybuchu  głęboko pod powierzchnią wody. Zespół przygotowujący operację osiągnął gotowość w pierwszej dekadzie maja 1946 roku. Okręty-cele rozmieszczono w promieniu 4 km od planowanego epicentrum wybuchu, w różnym położeniu względem niego. Punktem orientacyjnym dla pilotów samolotu B-29 dokonującego zrzutu bomby miał być okręt liniowy „Nevada".

Pozostało 88% artykułu
Historia
Telefony komórkowe - techniczne arcydzieło dla każdego
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Historia
Paweł Łepkowski: Najsympatyczniejszy ze wszystkich świętych
Historia
Mistrzowie narracji historycznej: Hebrajczycy
Historia
Bunt carskich strzelców
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Historia
Wojna zimowa. Walka Dawida z Goliatem