Niedawno znalazłem informację, że podczas budowy domu Wedla przy Szpitalnej natrafiono na cztery doły, w których znaleziono 400 zwłok z końca XVIII w.
Poważna gazeta, jaką był „Przegląd Katolicki", doniosła w 1892 r., że: „W jednym z tych dołów, najszerszym i najgłębszym, położonym w bliskości ulicy Szpitalnej ciała zmarłych ułożone były w czterech warstwach (...) bez trumien i jakichkolwiek śladów odzieży. Natrafiono na jednego tylko nieboszczyka w trumnie, która w połowie przegniła". Lekarz stwierdził, że są to czaszki młodych mężczyzn w wieku od 18 do 30 lat, a pochodzą sprzed wieku. Potwierdziły to badania archiwów: „Istotnie przed 98 laty pogrzebano w tym miejscu sporo młodzieńców". Zakopano ich na Cmentarzu Szpitala Dzieciątka Jezus, „mimo że zmarli gdzie indziej". A dokonano tego z powodu gorącej wiosny, a więc z obawy, że od niepogrzebanych zwłok wybuchnąć może zaraza.
Kiedy cofnąć się o te 98 lat, otrzymamy rok 1794, czyli walki w Warszawie podczas powstania kościuszkowskiego. Ale czyje to zwłoki? Nie wiadomo – albo mieszkańców poległych w trakcie bojów ulicznych, albo też żołnierzy rosyjskich; tej kwestii „Przegląd Katolicki" nie wyjaśnił. Dodał jedynie, że nieopodal znaleziono jeszcze dwa inne miejsca pochówku – w piątym w piwnicy w nieładzie leżały ciała, a „na szósty dół natrafiono przy chodniku od Szpitalnej", gdyż niegdyś grzebano w poprzek tej ulicy.
Trzydzieści tysięcy
Wbrew różnym opracowaniom cmentarz nie był lokowany tylko pod dzisiejszym Bankiem pod Orłami i sąsiednimi domami, ale „ciągnął się od ulicy Zgoda, przecinając Hortensję, do Nowego Światu, a na szerokość zajmował część placu Wareckiego od ulicy Wareckiej do Chmielnej". Rzeczywiście, w roku 1885 podczas układania kanalizacji przy Nowym Świecie wykopano dużo kości ludzkich. Na całym wspomnianym terenie pogrzebano do końca wieku XVIII aż 30 tys. ciał, a i później je chowano. Innymi słowy, parkując auto choćby przy Szpitalnej, możemy to robić nad jakąś mogiłą.
Za kościołem
Tylko na samym terenie uważanym dziś za starą Warszawę znajdowało się niegdyś ponad 20, przeważnie przykościelnych, cmentarzy różnych wyznań. Natomiast poza miastem lokowano tzw. cmentarze choleryczne, czyli miejsca grzebania ludzi zmarłych na różne zarazy. I tu pewna dygresja – otóż ciała biednych, bezdomnych, a często i małych dzieci zakopywano w dołach wspólnych (tych „jeneralnych") kopanych często poza oficjalnymi cmentarzami. Podobnie czyniono z poległymi podczas wojen, a chowano ich w zbiorczych tzw. bratnich mogiłach. O nieboszczykach tych niezależnie, czy byli Polakami, czy obcymi żołnierzami stosunkowo szybko zapominano, bo nie było bliskich do opiekowania się miejscami pochówku.