Reklama

Krzysztof Kowalski: Manifesty estetyczne z emocjami w tle

„Najgorszym wrogiem życia, wolności i zwykłej przyzwoitości jest kompletna anarchia; następnym z kolei ich wrogiem jest idealna organizacja" (Aldous Huxley, „Adonis i alfabet", Warszawa 1956).

Publikacja: 13.05.2021 21:00

Krzysztof Kowalski: Manifesty estetyczne z emocjami w tle

Foto: Fotorzepa/ Waldemar Kompała

Trudno oprzeć się wrażeniu, że słowa te brzmią szczególnie aktualnie w maju, w którym rozpoczęło się przyspieszenie szczepień, luzowanie obostrzeń związanych z trzecią falą pandemii wywołanej koronawirusem – najpierw narzuconych administracyjnie, a potem też „na gwizdek" anulowanych.

Na szczęście nie dotyczy to sfery intelektualnej, niepodlegającej w żadnej mierze zakazom i nakazom. Myśleć samodzielnie, oryginalnie, o wszystkim i wszystkich, każdy może, lepiej lub gorzej. A zatem myślę, że tak jak ja myśli wielu ludzi. Myślimy więc, że w ponurych czasach uniemożliwiających weselenie się choćby tylko w ogródkach kawiarnianych i restauracyjnych, zabraniających rozrywki w siłowniach i fitness clubach, wobec bezsiły parlamentarzystów w wyborze rzecznika praw obywatelskich, wobec bezsiły kobiet domagających się od ustawodawców respektowania ich praw, by wymienić tylko niektóre z rzeczywiście poważnych zgryzot, jednym z ciekawszych sposobów pozostawania przy zdrowych zmysłach jest chichotanie z poglądów i obyczajów minionych pokoleń (chichotanie z poglądów i obyczajów współczesnych przychodzi z trudem).

Przeto, nuże, chichoczmy! Według XIX-wiecznych estetów (bez podziału na płcie) istnieją cztery ideały piękna: wierzchowiec pod jeźdźcem (ale nie dżokejem kucającym na grzbiecie wyścigowego rumaka, lecz młodzieniec pod wąsem i najlepiej przy szabli), fregata pod żaglami, parowóz pod parą i kobieta w tańcu. Niestety, było, minęło. Obecnie jeździectwo uprawia garstka zapaleńców, ale i ci nie cwałują ulicami, ale skrywają się po leśnych stadninach. Żaglowych fregat pozostało na całym świecie zaledwie kilka – służą jako statki szkolne marynarkom wojennym i akademiom morskim, a statystyczny obywatel dowolnego kraju ma minimalne szanse ujrzenia „katedry żagli" na morzu. Parowozy stoją w muzeach i nie buchają parą. Co do kobiet – owszem, nieodmiennie promieniują pięknem.

Cofnijmy się nieco w czasie: królowa Izabela Kastylijska (panowała w latach 1474–1504) mawiała, że największą rozkosz znajduje w spozieraniu na cztery rzeczy: rycerza uzbrojonego w polu, biskupa w szatach pontyfikalnych, piękną kobietę bez szat i hultaja na szubienicy. Z tego zestawu pozostały dwa elementy – biskup i kobieta.

Z kolei król Francji Franciszek I Walezjusz (panował w latach 1515–1547) był zdania, że szlachcic, pan na zamku, czy nawet udzielny książę najpewniej uraduje i zachwyci swego władcę, gdy go odwiedzi, ukazując mu „na dzień dobry" swoją piękną żonę, swojego najpiękniejszego konia i najwspanialszego charta. I w tym zestawie znalazła się kobieta...

Reklama
Reklama

Trzymając się wciąż tej samej epoki, Pierre de Bourdeille, seigneur de Brantôme (1540–1614), kanon piękna ograniczył tylko do jednego elementu. W dziele „Les dames galantes" (w polskim przekładzie Tadeusza Boya-Żeleńskiego: „Żywoty pań swawolnych") wyjawia swój punkt widzenia: „Nie ma nic w świecie tak wdzięcznego do ujrzenia y do oglądania iako cudna biała głowa dwornie odziana abo też przystojnie rozebrana y pokładziona; ba, aby była zdrowa, czysta bez skazy, narośli y wrzodów".

Wypada jednak wyjaśnić, że trzy ostatnie przedstawione ideały piękna wypracowane zostały w kręgach dworskich. W tychże kręgach, tak zgodnie podziwiających kobietę, miano takie oto zdanie – równoległe do odczuć estetycznych – np. na dworze rzeczonego Franciszka I podśpiewywano:

„Kto chce, iżby biała głowa
Była wierna i cnotliwa,
W fajce niechaj babę schowa
I przez cybuch jej zażywa".

Wychodząc z takiego założenia, na hiszpańskim dworze królewskim oddawano panny dworskie i wyższe rangą damy dworu należące do orszaku królowej pod straż „starców sześćdziesięcioletnich". Skuteczność tego stróżowania nie ma dla nas dziś najmniejszego znaczenia, natomiast ma znaczenie cezura wieku – próg starości. We współczesnych cywilizowanych krajach ludziom po prostu nie mieści się w głowach, że kto przeżył kopę lat, jest zgrzybiałym osobnikiem...

A wracając do ideału, wzorca, kanonu piękna, trzymam stronę Wincentego Ferreriusza Jakuba Pola (1807–1872), który oznajmił:

„Piękna nasza Polska cała,
Piękna, żyzna i niemała!
Wiele krain, wiele ludów,
Wiele stolic, wiele cudów...".

Reklama
Reklama

Ale jednak nie tyle i nie takich, aby wziąć pierwszeństwo przed tym cudem, które wywiera największe wrażenie na połowie ludzkości (z podziałem na płcie). Przyznał to w 1933 r. Jerzy Nel (wł. Jerzy Zyms; 1902–1956), autor piosenki, którą pierwszy zaśpiewał Eugeniusz Bodo:

„Tylko spojrzeć się w krąg,
Tyle pól, lasów, łąk
Na słoneczku się mieni i lśni.
Aż porywa i rwie
Takie piękne są wsie,
lecz piękniejsze są bardziej od wsi
Kochane baby, ach te baby...".

Historia
Artefakty z Auschwitz znów na aukcji w Niemczech. Polski rząd tym razem nie reaguje
Historia
Julia Boyd: Po wojnie nikt nie zapytał Niemców: „Co wyście sobie myśleli?”
Historia
W Kijowie upamiętniono Jerzego Giedroycia
Historia
Pamiątki Pierwszego Narodu wracają do Kanady. Papież Leon XIV zakończył podróż Franciszka
Historia
Wielkie Muzeum Egipskie otwarte dla zwiedzających. Po 20 latach budowy
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama