Chcą odnaleźć ORP „Orzeł”

Dwie ekspedycje będą szukały w przyszłym roku na Morzu Północnym wraku legendarnego okrętu podwodnego.

Aktualizacja: 31.12.2014 08:04 Publikacja: 31.12.2014 01:00

ORP Orzeł

ORP Orzeł

Foto: Wikimedia Commons/ public domain

Obydwie ekipy będą działały niezależnie od siebie, ale mają się dzielić zebranymi obserwacjami. Działania jednego zespołu będzie koordynowało Ministerstwo Kultury we współpracy z resortem obrony. W skład ekipy wejdą przedstawiciele Marynarki Wojennej oraz najpewniej Narodowego Muzeum Morskiego w Gdańsku (dysponuje ono zespołem archeologów płetwonurków).

Druga wyprawa zostanie zorganizowana przez nieformalną inicjatywę „Santi odnaleźć Orła". W jej skład wchodzą hydrografowie, historycy i nurkowie.

Na razie żaden z zespołów nie informuje, kiedy wypłynie na Morze Północne. Wiadomo, że najlepszym czasem na prowadzenie poszukiwań jest okres od maja do lipca. Obszar poszukiwań będzie obejmował akwen na wschód od wybrzeża Szkocji, mniej więcej na wysokości Edynburga (bazą dla okrętu był port w Rosyth).

„Start ekspedycji jest uzależniony od wielu czynników, między innymi pogody oraz dostępności statków badawczych. Dokładny termin wyprawy zostanie określony wiosną" – informuje nas Ministerstwo Kultury. Jak dodają przedstawiciele resortu, otrzymali już od partnerów z Holandii, Danii, Norwegii i Wielkiej Brytanii informacje „o ok. 100 uprzednio nieznanych lokalizacjach wraków, które kształtem i wielkością przypominają zatopione okręty podwodne".

Inny obszar będą przeszukiwali uczestnicy wyprawy „Santi odnaleźć Orła".

– Zakładamy, że polski okręt został zatopiony przez przypadek przez brytyjski samolot, który wracał do bazy – mówi „Rzeczpospolitej" dr inż. Benedykt Hac z Instytutu Morskiego w Gdańsku.

Dlatego poszukiwania skoncentrują się w rejonie położonym na zachód od brytyjskiego sektora patrolowania A1. Tam – jak wynika z raportów brytyjskiego RAF – 3 czerwca 1940 roku jeden z samolotów zrzucił bomby głębinowe na nieustalony okręt podwodny. Naukowcy nie wykluczają, że mógł to być właśnie „Orzeł".

Zespół ten będzie również badał miejsca, gdzie leżą nieznane wraki.

– Bazujemy m.in. na informacjach znajdujących się w archiwach admiralicji brytyjskiej. Teraz prowadzimy kwerendę w jednym z archiwów. Niewykluczone, że poszukiwany wrak został naniesiony na mapy, ale nie został rozpoznany jako „Orzeł" – tłumaczy dr Hac.

Zespół wyprawy „Santi odnaleźć Orła" pierwszą edycję poszukiwań przeprowadził w czerwcu tego roku. Przez kilka dni na Morzu Północnym członkowie tej ekipy sprawdzili 22 pozycje wraków.

– Będziemy szukali do skutku – zapewnia Hac.

Poszukiwania ORP „Orzeł", a także sprawdzanie, dlaczego zatonął lub przez kogo został zatopiony, trwają od końca II wojny światowej. Intensywne poszukiwania zaczęły się jednak kilka lat temu. Uczestniczy w nich m.in. Marynarka Wojenna. Rok temu badacze byli niemal pewni, że odnaleźli okręt. Okazało się jednak, że zlokalizowany został wrak brytyjskiego okrętu HMS J6.

ORP „Orzeł" po rozpoczęciu wojny został internowany w Estonii, zasłynął m.in. brawurową ucieczką z Tallinna do Wielkiej Brytanii. Potem wszedł w skład floty alianckiej. Zaginął w czasie patrolu na przełomie maja i czerwca 1940 r.

Obydwie ekipy będą działały niezależnie od siebie, ale mają się dzielić zebranymi obserwacjami. Działania jednego zespołu będzie koordynowało Ministerstwo Kultury we współpracy z resortem obrony. W skład ekipy wejdą przedstawiciele Marynarki Wojennej oraz najpewniej Narodowego Muzeum Morskiego w Gdańsku (dysponuje ono zespołem archeologów płetwonurków).

Druga wyprawa zostanie zorganizowana przez nieformalną inicjatywę „Santi odnaleźć Orła". W jej skład wchodzą hydrografowie, historycy i nurkowie.

Pozostało 84% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Historia
Królewska kamienica we Lwowie zostanie odnowiona
Historia
Przez Warszawę przejdzie marsz pamięci
Historia
Prezydentura – zawód najwyższego ryzyka
Historia
Czesław Lasik: zapomniany agent wywiadu
Materiał Promocyjny
Mity i fakty – Samochody elektryczne nie są ekologiczne
Historia
Indyjscy „wyklęci” wracają do łask