Krzysztof Ziemiec, dziennikarz radiowy i telewizyjny, prezenter „Wiadomości" w Telewizji Polskiej, wyrusza w długą podróż po Warmii w celu odkrycia prawdy o tragicznej doli, której doświadczyli mieszkańcy regionu w styczniu 1945 roku po wkroczeniu Armii Czerwonej. Dziennikarz odwiedza miejsca, w których spoczywają ciała ofiar, brutalnie zamordowanych przez Sowietów. Dociera do świadków zdarzeń, dzięki czemu możemy poznać ich nie mieszczące się często w głowie historie. Większość bohaterów filmu to kobiety. - Kobiet nie chronił ani wiek, ani status, ani narodowość. Gwałcono zarówno 9-letnie dziewczynki, jak i 80-letnie kobiety, a zdarzało się, że nawet te, które już nie żyły – mówi jedna z bohaterek filmu.
Nie można przejść również obojętnie obok duchownych, którzy oddawali życie za parafian. Jednym z nich jest ks. Paweł Chmielewski, zastrzelony 22 stycznia 1945 roku w Klebarku Wielkim. - Oddał życie za swoje owce. On powiedział na swoim ostatnim kazaniu, że zostaje. Prosiliśmy: niech ksiądz ucieka. A on: zostaję. Zostaję z moimi parafianami – wspomina kapłana mieszkanka Klebarku Wielkiego.
Ziemiec wchodzi w skórę śledczego, który poszukuje odpowiedzi na pytania. Bada, kto stoi za zbrodnią; dlaczego do niej doszło; czy mieszkańcy mogli uniknąć swego losu. Film trzyma widza w niepewności do samego końca. Dziennikarz podejmuje też temat tożsamości Warmiaków; opowiada o wewnętrznych rozterkach Polaków i Niemców zamieszkujących ten region. Zwraca też uwagę na przywiązanie do Boga, które łączy wszystkich mieszkańców.
Krzysztof Ziemiec bardzo przeżywa losy swoich bohaterów. Targają nim emocje; można wręcz odnieść wrażenie, że niezwykle trudno udźwignąć mu opowieści bohaterów. Na samym końcu dokumentu, dziennikarz dociera do Olgi, wnuczki zgwałconej przez Sowietów kobiety. Rozmawiają o ojcu Olgi, który urodził się w wyniku tego traumatycznego zdarzenia.
„Bo jestem stąd" to wstrząsająca opowieść o losach, które zdarzyły się naprawdę. O wydarzeniach, które odcisnęły piętno na Warmiakach, Polakach i Niemcach.