Reklama

Po meczu piwo skończyło się w całej Warszawie

Największym problemem w 1934 r., ale już po zakończeniu meczu, było niespodziewane przerwanie hucznej zabawy w stołecznych knajpach. Nie były one gotowe na przyjęcie takiego tłumu, stąd po meczu we wszystkich knajpach w mieście zabrakło piwa - wspomina pierwsze mecze Polaków z Niemcami Robert Gawkowski, historyk sportu.

Aktualizacja: 12.10.2015 09:54 Publikacja: 11.10.2015 21:15

Po meczu piwo skończyło się w całej Warszawie

Foto: Fotorzepa, Robert Gardziński

Rzeczpospolita: Mecz z Irlandią, choć o wielką stawkę, można nazwać meczem przyjaźni. Zupełnie inne emocje towarzyszyły nam przy niedawnych spotkaniach z Niemcami. Czy zawsze te kibicowskie relacje wyglądały tak jak dzisiaj?

Robert Gawkowski: Z Irlandią graliśmy po raz pierwszy w 1938 r. Nic jednak nie wiadomo o tym, by na Stadionie Wojska Polskiego w Warszawie pojawili się wtedy irlandzcy kibice. W każdym razie wygraliśmy aż 6:0 i było to najwyższe zwycięstwo naszej reprezentacji przed wojną. Z Niemcami po raz pierwszy graliśmy w grudniu 1933 r. I faktycznie ten mecz był oczkiem w głowie władz, nie tylko piłkarskich... Od dziesięciu miesięcy w Niemczech rządził Adolf Hitler, a mecz graliśmy w Berlinie. Jednak wtedy niemieccy kibice powitali polską reprezentację kwiatami, a kapitan naszej reprezentacji Jerzy Bułanow wspominał, że naprawdę odczuwali olbrzymią gościnność Niemców. Mecz przegraliśmy, ale honorowo, bo tylko 0:1.

Kiedy po raz pierwszy podejmowaliśmy Niemców w Warszawie?

Rewanż zagraliśmy prawie rok później, we wrześniu 1934 r. Na trybunach padł rekord frekwencji: 30 tys. widzów. Do stolicy przyjechała kilkutysięczna kolonia – jak to określały ówczesne gazety – kibiców niemieckich. I tu także padł rekord, tym razem turystyczny, bo nigdy wcześniej Warszawy nie odwiedziło aż tylu turystów naraz.

Jak Niemcy zachowywali się na stadionie?

Reklama
Reklama

Zachwycili polskich kibiców, gdyż byli profesjonalnie przygotowani: mieli małe papierowe chorągiewki ze swastyką, a do tego dali pokaz świetnie zgranego dopingu. Wrażenie na nas zrobiło zwłaszcza ich chóralne wykonanie hymnu niemieckiego. Kto wie, może to właśnie od tego momentu Polacy nauczyli się tak pięknie śpiewać swój hymn; może po prostu podpatrzyliśmy to u Niemców...

Nie było żadnych ekscesów?

Żadnych, a sam mecz przegraliśmy 2:5. Tylko że stosunki polsko-niemieckie były wtedy dość dobre. W tym czasie podejmowano różne próby organizacji wspólnych imprez sportowych, przypomnę choćby wyścig kolarski Berlin–Warszawa, który był dalekim protoplastą Wyścigu Pokoju. Największym problemem w 1934 r., ale już po zakończeniu meczu, było niespodziewane przerwanie hucznej zabawy w stołecznych knajpach. Nie były one gotowe na przyjęcie takiego tłumu, stąd po meczu we wszystkich knajpach w mieście zabrakło piwa.

Jak mecze z Niemcami wyglądały po wojnie?

Pamiętam, że do pewnych problemów doszło w czasie meczu Polska–RFN w 1971 r. Otóż, ku zdumieniu komunistycznych władz, na Stadionie Dziesięciolecia zjawiło się parę tysięcy kibiców z NRD, którzy zamiast kibicować bratniej PRL, wspierali zgniłych kapitalistów. Jakież było zdumienie SB i Stasi, gdy okazało się, że część z tych niemieckich kibiców stanowili aparatczycy z enerdowskiej partii komunistycznej SED.

Historia
Artefakty z Auschwitz znów na aukcji w Niemczech. Polski rząd tym razem nie reaguje
Historia
Julia Boyd: Po wojnie nikt nie zapytał Niemców: „Co wyście sobie myśleli?”
Historia
W Kijowie upamiętniono Jerzego Giedroycia
Historia
Pamiątki Pierwszego Narodu wracają do Kanady. Papież Leon XIV zakończył podróż Franciszka
Historia
Wielkie Muzeum Egipskie otwarte dla zwiedzających. Po 20 latach budowy
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama