Kiedy Georgi Markow ujrzał nadjeżdżający londyński autobus, tak jak zawsze ustawił się na końcu grupki oczekujących osób. W pewnym momencie poczuł mocne, nieprzyjemne ukłucie w tylnej części prawego uda. Odwrócił się za siebie i zobaczył postawnego mężczyznę, podnoszącego z ziemi parasol. Nieznajomy powiedział po angielsku „przepraszam" z charakterystycznym wschodnioeuropejskim akcentem, po czym cofnął się i zatrzymał taksówkę. Markow wsiadł do autobusu i pojechał w kierunku głównej siedziby BBC w Londynie. Trucizna wstrzyknięta za pomocą szpikulca znajdującego się w parasolu zaczęła działać. Cztery dni później, 11 września 1978 roku Georgi Markow zmarł w męczarniach w londyńskim szpitalu św. Jakuba. Śmierć bułgarskiego dysydenta, pisarza i naczelnego krytyka reżimu Todora Żiwkowa, została uznana za jeden z najbardziej tajemniczych mordów o podłożu politycznym XX wieku.
Ulubieniec władzy, który stał się śmiertelnym wrogiem
Pod koniec lat 60. Markow popularny powieściopisarz i dramaturg uciekł z Bułgarii na zachód. Do tego czasu uchodził za pupila partii komunistycznej i jej pierwszego sekretarza Todora Żiwkowa. Świadczył o tym m.in. jego status materialny. Mowa o pokaźnej willi oraz samochodzie marki BMW, które to Markow otrzymał w związku ze swoją działalnością pisarską. Przywilejem była również możliwość uczestnictwa w różnorakich spotkaniach kulturalnych, które organizował w swojej rezydencji pierwszy sekretarz BPK. Dzięki temu Markow miał okazję poznać zwyczaje i tajemnice skrywane za murami posiadłości Żiwkowa. Z biegiem czasu wiedza ta sprawiła, że Markow stał się śmiertelnym wrogiem dyktatora, który wydał na niego wyrok śmierci.
Twórczość Markowa zaczęła zbaczać z „toru", który był wyznaczony przez partię. Krytyczne oceny sytemu i rządów Żiwkowa były widoczne zarówno w sztukach, jak i powieściach pisarza. Komuniści nie mogli zrozumieć, jak wielbiony przez nich autor nagle zmienił front i rozpoczął oczernianie władzy. Powyższa sytuacja doprowadziła do cenzurowania wszystkich dzieł Markowa. Literat uważał to za coś nieakceptowalnego. Czuł się jak ktoś, komu siłą zamyka się usta. Podjął decyzję o opuszczeniu kraju i ucieczki na zachód. Przez Włochy przedostał się do Wielkiej Brytanii, gdzie osiadł na stałe w 1969 roku. Dzięki pomocy środowiska bułgarskich emigrantów otrzymał pracę w Radiu BBC World Service. Później rozpoczął również nagrywanie audycji dla Deutsche Welle oraz przede wszystkim dla Radia Wolna Europa.
To właśnie na antenie bułgarskiej sekcji Radia Wolna Europa w czerwcu 1975 roku została wyemitowana pierwsza autorska audycja Markowa. Był to początek 137-odcinkowego cyklu pt. „Zaocznie. Raporty o Bułgarii". Program zyskał ogromną popularność i był emitowany w niedzielę, w najlepszym czasie antenowym. Początkowo Markow skupiał się jedynie na życiu kulturalnym w Bułgarii, by po kilku odcinkach, przejść do zajadłej krytyki bułgarskiego reżimu. Polegała ona m.in. na ujawnianiu kompromitujących i ośmieszających faktów, o których Markow wiedział dzięki wizytom na dworze Todora Żiwkowa. W Bułgarii pisarz został uznany za zdrajcę, wyrzucono go z krajowego Związku Pisarzy, książki Markowa nie miały prawa gościć na półkach bibliotek i księgarń. W 1976 roku pisarza skazano zaocznie na sześć i pół roku więzienia oraz konfiskatę majątku. Używanie nazwiska Markowa było zakazane we wszystkich oficjalnych bułgarskich mediach aż do 1989 roku.
KGB na ratunek
Żyjąc na emigracji, Markow znalazł się pod ścisłą obserwacją bułgarskiej bezpieki. Oficjalnie Komitet Bezpieczeństwa Państwowego (DS) zajął się rozpracowaniem pisarza w 1971 roku. Otrzymał on kryptonim „Wędrowiec". Każda kolejna audycja pisarza, w której wylewał „wiadro pomyj" na głowę Żiwkowa i komitetu centralnego BPK oznaczała, że pobłażliwość bułgarskich komunistów dobiegnie końca. Kiedy pomiędzy listopadem a styczniem 1977 i 1978 roku słuchacze RWE usłyszeli 11 satyrycznych audycji pt. „Osobiste spotkania z Todorem Żiwkowem", dyktator nie wytrzymał. Uznał, że po wcześniejszych, nieskutecznych ostrzeżeniach należało raz na zawsze zamknąć Markowowi usta.