Dzięki Nietzschemu jesteśmy przyzwyczajeni przeciwstawiać sobie żywioły apolliński i dionizyjski. Tymczasem w sanktuarium w Delfach, gdzie swoje miejsce miała wyrocznia, kult obu bóstw się przenikał – przez 9 miesięcy sprawowano kult Apollina, w zimie zaś Dionizosa. To, czemu patronował Apollo, samo miało jednak nieco ciemne, chciałoby się powiedzieć – dionizyjskie oblicze. W szczególności same wieszczki wyroczni – pytie.
Niewiele wiadomo o tym, w jaki sposób wybierano pytie, ale prawdopodobnie wyłaniano je po śmierci ich poprzedniczek spośród kapłanek świątyni. Kobiety te musiały być mieszkankami Delf, a także cechować się wstrzemięźliwością i nieskazitelnym charakterem.