Burzliwe czasy skłaniają do tego, aby w historii dopatrywać się prostych analogii do aktualnych wydarzeń. W 2014 r. prasę obiegła wieść, że rosyjskie siły specjalne porwały estońskiego superagenta Estona Kohvera. Do podobnego zdarzenia doszło 9 listopada 1939 r.: niemiecki oddział SS uprowadził z Venlo na terytorium neutralnej Holandii oficera tamtejszego wywiadu, towarzyszących mu dwóch brytyjskich tajnych agentów i pewnego przypadkowego cywila. Choć znane są relacje niemal wszystkich uczestników tamtego zdarzenia, jego tło polityczne oraz najistotniejsze przyczyny i skutki, to wiele okoliczności incydentu wciąż pozostaje niejasnych.
Po zajęciu przez III Rzeszę Czech i kampanii wrześniowej w Polsce kwestią czasu było, kiedy dziwna wojna zamieni się w prawdziwą. Przerażenie towarzyszyło nie tylko politykom na Zachodzie; niepokój nie opuszczał także co bardziej doświadczonych oficerów na szczytach niemieckiej armii. Trauma poprzedniej wojny pozostawała wciąż żywa po obu brzegach Renu. Nic dziwnego, że z każdej strony wzbierającego konfliktu do samego końca nie brakło osób gotowych chwytać się najbardziej złudnej nitki nadziei na zapobieżenie katastrofie.
Zwłaszcza dla Brytyjczyków myśl o pozbyciu się Hitlera niemieckimi rękami była niezwykle kusząca. W londyńskiej kwaterze Secret Inteligence Service to rozwiązanie zdawało się realne od co najmniej 1936 r., gdy szef wydziału „Z" MI6, ppłk Claude Dansey zaczął nawiązywać pierwsze kontakty z antyhitlerowską opozycją w niemieckiej armii. Z biegiem czasu, im bardziej napięta stawała się sytuacja międzynarodowa, tym łatwiej desperacja kazała Anglikom dopatrywać się cech realności w widmach i mirażach. Zwłaszcza w 1939 r. liczba sygnałów docierających od opozycji w Niemczech tak się nasiliła, jakby całe niemieckie społeczeństwo z armią na czele tylko czekało na znak do przewrotu. Wici z oliwnymi gałązkami pokoju były słane z III Rzeszy tajnymi kanałami przez Szwajcarię i Turcję, czym najaktywniej zajmowało się rodzeństwo zawodowych dyplomatów – bracia Erich i Theodor Kordtowie, przy współpracy ze szwedzkim biznesmenem Birgrerem Dahlerusem. Nawet w niemieckim Sztabie Generalnym istniała pokusa likwidacji Hitlera, lecz z powodu strachu paraliżującego spiskowców plany grzęzły w jałowym hamletyzowaniu.
W drugiej połowie 1939 r. najbardziej realne kształty przybrały knowania szefa sztabu sił lądowych, gen. Franza Haldera z płk. Hanzem Osterem, kierownikiem zarządu finansowego i personalnego wywiadu armii, Abwehry. Okrywająca poczynania wojskowych szpiegów aura tajemnicy dawała puczystom szansę skutecznego kamuflowania działań przed podejrzliwymi służbami SS. Wszystko to działo się za wiedzą i cichym przyzwoleniem szefa Abwehry Wilhelma Canarisa, który swój plan wojskowego zamachu stanu postanowił skoordynować z rządem brytyjskim.
Prowokacja Himmlera
Trwający w wojsku ferment nie umknął uwadze Gestapo, ale bez twardych dowodów zdrady nawet wszechwładny Himmler miał zbyt krótkie ręce, by dobrać się do skóry generałom, zwłaszcza tak znacznym figurom, jak Halder, Canaris czy von Rundstedt. Zresztą dokonanie czystek w armii bez solidnych podstaw, na bazie samych poszlak i domniemań, w samym przededniu wojny na Zachodzie mogło przysporzyć zamiarom Hitlera więcej szkód niż pożytku.