W porównaniu z historią polityczną, gospodarczą, militarną czy nawet historią sztuki, historia czasu wolnego traktowana jest, co tu ukrywać, po macoszemu. Jakby sama kategoria kryła w sobie pułapkę rozleniwienia, wyłączenia z nurtu zdarzeń istotnych, jak gdyby „wywczas" był w rzeczywistości poza czasem historycznym i niczego do obrazu dziejów wnieść nie mógł. Dopiero w ostatnich dekadach, dzięki szczęśliwemu splotowi badań nad kulturą z refleksją historyczną, trochę przy okazji pochylenia się nad codziennością w roli źródła wiedzy o człowieku, doceniona została ranga poznawcza tego, jak ludzie odpoczywają, gdy nie pracują, nie wytwarzają, nie prowadzą wojen i nie rządzą. Ukryty w cieniu fragment kalendarza został wydobyty i ujawnił bogactwo treści, kontekstów i odniesień do wszystkich innych sfer życia społecznego, dał się poznać jako wiele mówiący składnik, właściwie jako zwierciadło epok.