Brytyjscy historycy – Manuel Eisner i Stephanie Brown z Instytutu Kryminologii Uniwersytetu w Cambridge – od pięciu lat realizują projekt noszący nazwę „Medieval Murder Maps”. Jego celem jest kartografowanie przypadków morderstw w średniowieczu na Wyspach Brytyjskich. Dotychczas zdołali przeanalizować raporty ze śledztw sprzed siedmiu stuleci sporządzone przez koronerów w Londynie, Yorku i Oxfordzie. Koroner był funkcjonariuszem królewskim zobowiązanym do zajmowania się zgonami uznanymi za nienaturalne.
Wybór miast nie był przypadkowy. Londyn to miasto największe, York był jednym z najbogatszych miast, Oxford zaś to uznane centrum nauczania. Dotychczas na swoją mapę badacze nanieśli 354 zabójstwa. Okazuje się, że wskaźnik morderstw w stosunku do liczby ludności w Oxfordzie był cztero-, a nawet pięciokrotnie wyższy niż w Londynie i Yorku. Dlaczego?
Czytaj więcej
Kataklizm z 1952 r., zwany czasem wielką londyńską mgłą, tym się różni od innych tragedii, że nadszedł i minął bez wielkiego rozgłosu. Nie było medialnej histerii ani społecznych protestów. Dramat ujawnił się tygodnie później, po zsumowaniu danych szpitali, rejestru zgonów i raportów ubezpieczalni.
Już na początku XIV stulecia Oxford osiągnął status ważnego miejsca do studiowania, które przyciągało wielu chętnych. W mieście liczącym 7000 mieszkańców przebywało około 1500 studentów, wyłącznie płci męskiej. I właśnie w tej studenckiej grupie panowała największa śmiertelność spośród wszystkich grup społecznych ówczesnego Oxfordu. Z raportów koronerów wynika, że 75 proc. zidentyfikowanych sprawców zabójstw to byli „clericus” – tak nazywano tam wtedy studentów (w Polsce nazywano ich żakami). Z kolei 72 proc. ofiar to także „clericus”, chłopcy i mężczyźni w wieku 14–21 lat, a więc w okresie życia najbardziej sprzyjającym agresji i podejmowaniu ryzyka.
„Clericus” byli ludźmi wyjętymi spod ścisłej kontroli swoich rodzin, parafii, gildii kupieckich, cechów rzemieślniczych. Przebywali w środowisku nasyconym bronią, praktycznie posiadał ją każdy, taką czy inną. Mieli łatwy dostęp do tawern i prostytutek, co sprzyjało krwawym zatargom.