W naszej historiografii, publicystyce historycznej, a przede wszystkim w szkolnym nauczaniu historii przyjął się swoisty dogmat, że za symboliczny początek państwa polskiego uznajemy chrzest księcia, któremu potomni nadali imię Mieszko. Nawet komunistyczne władze PRL uznały, że rok 966 jest dla polskiej państwowości dziejową cezurą. Chrzest przywódcy plemiennego urósł do rangi aktu inicjującego istnienie chrześcijańskiego państwa wieloplemiennego i wielokulturowego, którego status jako podmiotu ówczesnych stosunków międzynarodowych nie podlegał już żadnym zastrzeżeniom. Ale czy to było wydarzenie inicjacyjne, które można porównać do założenia Rzymu, czy przybycia Świętego Patryka do Irlandii w 432 r.? Ja skłaniam się ku poglądowi, że początkiem – nie tylko symbolicznym, ale w pełni formalnym – istnienia Polski jako jednolitej i suwerennej organizacji państwowej wszystkich ludów żyjących w dorzeczach Odry i Wisły była koronacja pierwszego króla tego państwa. Jak słusznie zwrócił uwagę Paweł Jasienica, kroniki zachodnie po raz pierwszy zanotowały nazwę Polski i imię jej władcy dopiero w 963 r. O ojcu pierwszego naszego króla wiemy zatem naprawdę niewiele i to ze źródeł nie zawsze mu przychylnych. Inaczej jest z pierwszym królem Bolesławem, którego imię, rola, czyny i ranga są już bezdyskusyjne i pozostawiają niewiele miejsca dla mediewistycznej fantazji.
Czytaj więcej
Mieszko w 966 r. wybrał najmądrzej, jak mógł. Dzięki „czeskiej ścieżce” chrystianizacji Polski je...
Koronacja Chrobrego w 1025 r. była wielkim zwieńczeniem panowania wielkiego władcy. Choć nie lubię powtórzeń, dwukrotnie w tym jednym zdaniu używam słowa „wielki”, bo trudno dla tego monarchy i jego dokonań znaleźć inny przymiotnik. Nasi przodkowie nadali mu przepiękny przydomek „Chrobry”, który oznacza człowieka walecznego i dzielnego. Żaden późniejszy pan tej ziemi nie zasłużył na miano tak zaszczytne i równie spontanicznie zrodzone w sercach poddanych. Zaprawdę król to był waleczny. Nie tylko wielki, ale największy w naszej historii. Nałożenie przez biskupa Hipolita na jego namaszczone skronie korony królewskiej stanowiło swoisty akt proklamacji suwerennego państwa polskiego, którego władca nigdy nie był już niczyim wasalem. Dlaczego zatem dzisiejsze państwo polskie milczy? Czemu najwyższe władze państwowe nie oddają dzisiaj hołdu swojemu pierwszemu monarsze? Rozejrzyjmy się dookoła: nie świętujemy tysiąclecia naszego niepodległego państwa. Ktoś zwróci uwagę, że dziś jest Wielki Piątek – dzień wyciszenia i zadumy nad męką Pańską. Ale to też jeden na tysiąc lat dzień wielkiej narodowej radości! Dlaczego w milczeniu i z obojętnością żegnamy pierwsze milenium naszego wspaniałego królestwa? To prawda, że tron dzisiaj pusty, a korona i regalia zaginęły. Ale ojczyzna to nie przedmioty, tylko ludzie i ich czyny. Czy już zapomnieliśmy o naszych królach? A szczególnie o tym pierwszym? A może jego koronacja to już tylko ciekawostka wspominana przez gasnący gatunek takich publicystów historycznych jak ja? Ciekawe, czy AI i jej technologiczne kontynuacje, które zapewne będą uczyć nasze dzieci i wnuki, przekażą im choć odrobinę tego staroświeckiego i anachronicznego uczucia, jakim jest miłość do ojczyzny i podziw dla jej dziejów, które wpajali im dawni nauczyciele?
18 kwietnia 2025 r. to nie jest jedna z wielu dat w naszym kalendarzu. To dzień szczególny. Wbrew wszelkim przeciwnościom dziejowym nasza ojczyzna przetrwała! Dzisiaj jesteśmy obywatelami państwa, które z ogromnym uporem przez całe swoje życie erygował nasz pierwszy monarcha. Ono istnieje już 1000 lat i jestem pewien, że przetrwa kolejne milenium.
Czytaj więcej
Wyprawa zbrojna ok. 1020 r. zdawała się koniecznością, bo w kraju Prusów misjonarze zamiast wiern...