Lampę naftową wymyślił Polak!

Specyfika spalania nafty wymagała zbudowania specjalnej konstrukcji – konieczne było odizolowanie płomienia od zbiornika ropy. Projekt lampy z wysokim szklanym zbiornikiem, z płóciennym knotem zasysającym naftę, która na tym knocie paliła się w osłoniętym metalowym pierścieniem palniku, oraz z kolejnym szklanym cylindrem, który osłaniał płomień, ale przepuszczał światło, opracował Ignacy Łukasiewicz.

Publikacja: 24.01.2025 04:50

Ignacy Łukasiewicz (1822–1882) – polski farmaceuta i przedsiębiorca, założyciel pierwszej na świecie

Ignacy Łukasiewicz (1822–1882) – polski farmaceuta i przedsiębiorca, założyciel pierwszej na świecie kopalni ropy naftowej, wynalazca lampy naftowej. Portret namalowany przez Andrzeja Grabowskiego w 1884 r.

Foto: domena publiczna/Wikimedia Common

Ropa naftowa była przez ponad 100 lat – i jest nadal – surowcem o ogromnym znaczeniu gospodarczym i politycznym. Szeroko znane są pierwsze przedsiębiorstwa związane z wydobyciem i wykorzystaniem ropy naftowej w USA. Natomiast mniej znane są dokonania związane z ropą naftową, które miały miejsce w Polsce. A tymczasem konstrukcja pierwszej sprawnej lampy naftowej została opracowana w Polsce – i możemy się tym chlubić. Zaczniemy od prezentacji jej twórcy.

Ignacy Łukasiewicz – pionier przemysłu naftowego

Człowiekiem, który zaprojektował i skutecznie zastosował lampę naftową, był Ignacy Łukasiewicz (1822–1882). Do połowy XX w. nazwisko to było znane głównie specjalistom, chociaż w Auli Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie pomnik Łukasiewicza naturalnej wielkości zajmuje półkolistą wnękę od lat 30. XX w. Dla kompletu informacji mogę dodać, że drugą analogiczną wnękę zajmuje figura patrona uczelni – Stanisława Staszica.

Jednak byłoby błędem sądzić, że Łukasiewicz nie był ceniony. Jeszcze za życia, w 1861 r., otrzymał godność honorowego obywatela Jasła i Krosna, w podobnym okresie jego imieniem nazwano Muzeum Przemysłu Naftowego i Gazowniczego w Bóbrce (będzie o nim dalej mowa). Po śmierci Łukasiewicza w 1882 r. wybito także sporo medali i monet z jego podobizną, które obecnie mają dużą wartość kolekcjonerską. Nazwisko Łukasiewicza jako swego patrona przyjęła w 1974 r. Politechnika Rzeszowska. Praktycznie od momentu odzyskania przez Polskę niepodległości w 1918 r. Łukasiewicz stawał się patronem licznych szkół, uczelni, instytucji, ulic i placów w całym kraju. Trudno więc powiedzieć, że nie był on ceniony. Szczyt miał jednak dopiero nadejść. Jego nazwisko weszło do powszechnego obiegu, gdy ustawą z 21 lutego 2019 r. utworzona została Sieć Badawcza Łukasiewicz, skupiająca kilkadziesiąt polskich instytutów badawczych. Od tej pory każdy, kto interesuje się w Polsce nauką, styka się z tym nazwiskiem niemal na każdym kroku. I dobrze, bo zasługi Łukasiewicza przypominać warto!

Czytaj więcej

Od chińskiej kostki do komputerów. Jak rozwój technologii zmieniał muzykę?

Obiecujący pomocnik aptekarski

Fantazjujący biografowie Łukasiewicza podnoszą informację, że jego matka miała nazwisko rodowe Świetlik, a imię Ignacy pochodzi od łacińskiego „ignis”, czyli płomień. A zatem jego przeznaczeniem było wynalezienie nowego źródła światła! Ale naprawdę tym, co go skierowało na drogę do odkrycia, była bieda. Ignacy uczęszczał do gimnazjum, gdy w 1836 r. zmarł jego ojciec. Matka nie była w stanie utrzymać dwóch uczących się synów, dlatego Ignacego skierowała do apteki Antoniego Swobody w Łańcucie, gdzie pracował jako praktykant.

Był bardzo zdolnym praktykantem. Pracując, zdobył tak dużo praktycznej wiedzy na temat chemii i farmacji, że w 1840 r., mając zaledwie 18 lat, zdał stosowne egzaminy i dostał formalny tytuł pomocnika aptekarskiego. Dzięki temu mógł się ubiegać o posadę w Rzeszowie (gdzie mieszkała jego matka z bratem i dwiema siostrami). Od 1841 r. pracował więc tam w aptece Pod Czarnym Orłem Edwarda Hübla. Doskonalił się nie tylko w zawodzie, ale również w praktykach patriotycznych, przygotowując powstanie (1846) mające obalić zaborcze władze austriackie i przywrócić wolność miastom Galicji. Burmistrz Rzeszowa wykrył jednak konspiratorów i Łukasiewicz na dwa lata trafił do więzienia. W 1848 r. wypuszczono go, a wówczas podjął pracę w aptece lwowskiej Pod Złotą Gwiazdą, której właścicielem był Piotr Mikolasch. Ten, widząc zdolności młodego pomocnika, pomógł mu wyjechać do Krakowa, gdzie studiował farmację na Uniwersytecie Jagiellońskim, ale nie bez przeszkód związanych z ubóstwem. Ostatecznie trudności zostały pokonane i Łukasiewicz dyplom magistra farmacji uzyskał 30 lipca 1852 r.

Wrócił do apteki Mikolascha, gdzie obok codziennych obowiązków związanych z wytwarzaniem leków (gotowych jeszcze wtedy nie było) zetknął się z niecodzienną prośbą.

A wódki się z tego zrobić nie da?

Niewiadomego dnia 1852 r. w aptece zjawili się dwaj kupcy: Abraham Schreiner i Lejba Stierman z Borysławia. Przywieźli dzban brzydko śmierdzącej cieczy i opowiedzieli, że na ich działkach w Borysławiu spod ziemi wypływa owa paskudna ciecz, utrudnia uprawę roli, zanieczyszcza studnie – a pożytku z niej żadnego nie ma. Może więc da się z tego wytwarzać wódkę, żeby mogli ją sprzedawać chłopom?

Łukasiewicz w sprawie wódki z ropy miał od razu zdanie negatywne, ale przywieziona ciecz go zainteresowała. Zaczął ją badać i tematem tym zainteresował także drugiego asystenta w aptece Jana Zeha oraz właściciela Piotra Mikolascha. Wszyscy trzej zaczęli eksperymentować z tą tajemniczą cieczą. Po dość krótkim czasie udało im się przerobić śmierdzącą ropę naftową (bo tym właśnie była owa ciecz) na środek farmakologiczny sprowadzany w owym czasie z Włoch, którego nazwa aptekarska brzmiała Oleum petrae album. Wydawało się, że znaleźli dobry interes, bo specyfik sprowadzany z Włoch był drogi, a opracowana przez Łukasiewicza i Zeha metoda jego wytwarzania – prosta i tania. Jednak złoty interes miał krótki żywot, bo pacjenci i lekarze przekonali się, że ten rzekomo cudowny włoski specyfik jest mało skuteczny jako lek. Zapotrzebowanie spadło, a spodziewane zyski przeszły koło nosa.

Czytaj więcej

Telefony komórkowe - techniczne arcydzieło dla każdego

A może użyć tego do oświetlenia?

Po tym doświadczeniu Mikolasch się wycofał z dalszych badań oleju skalnego (czyli ropy naftowej), bo przestał wierzyć, że będzie z tego jakiś pożytek dla farmaceuty. Ale Łukasiewicz i Zeh nie ustawali w badaniach. Dowiedzieli się, że chłopi na Podkarpaciu znaleźli trochę zastosowań oleju skalnego, m.in. do smarowania osi wozów (żeby koła obracały się bez tarcia i żeby można było przewieźć cięższe ładunki), do leczenia zranień (amerykański chemik Robert Chesebrough wykrył, że ropa naftowa zawiera substancję dobrze chroniącą rany, którą w 1872 r. wyodrębnił i opatentował pod nazwą wazelina) oraz do oświetlenia. Jednak prymitywne kaganki, w których spalano nieprzetworzoną ropę, czasem wybuchały, powodując pożary, a zawsze bardzo kopciły, wytwarzając ciężki i brudzący dym.

Łukasiewicz podszedł do sprawy naukowo i zastosował tzw. destylację frakcjonowaną, czyli odparowywanie i potem skraplanie najpierw najbardziej lotnej substancji. Tą najbardziej lotną substancją była benzyna. Niestety, samochodów jeszcze wtedy nie było, a próba użycia benzyny do oświetlenia kończyła się wybuchowym spalaniem, dlatego wtedy z obrzydzeniem ją wylewano.

Stosując dalszą destylację (mówiąc w uproszczeniu), Łukasiewicz uzyskał kolejny składnik ropy, palący się spokojnie i dający dużo miłego dla oka światła. To była nafta. Dla jej oczyszczenia Łukasiewicz i Zeh stosowali rafinację za pomocą naprzemiennego stosowania kwasu siarkowego i ługu sodowego. Spalanie nafty praktycznie nie dawało dymu, ponieważ ciężkie węglowodory, które przy spalaniu dymiły, pozostawały na dnie urządzenia destylującego – wtedy bezużyteczne, ale dziś wykorzystywane do produkcji różnych przydatnych substancji chemicznych oraz używane do wytwarzania asfaltu dla budowy dróg.

Jak zbudować nowy typ lampy?

Specyfika spalania nafty wymagała zbudowania lampy o specjalnej konstrukcji. Duży zapas nafty pozwalał na długie świecenie, ale konieczne było odizolowanie płomienia od zbiornika ropy. Pomysł lampy z wysokim szklanym zbiornikiem nafty, z płóciennym knotem zasysającym naftę, która na tym knocie paliła się w osłoniętym metalowym pierścieniem palniku, oraz z kolejnym szklanym cylindrem, który osłaniał płomień, ale przepuszczał światło – był w całości dziełem Łukasiewicza. Ale do wykonania prototypu lampy konieczny był zręczny rzemieślnik, zaproszono więc do współpracy lwowskiego blacharza Adama Bratkowskiego.

Pierwszą świecącą lampę umieszczono na wystawie apteki Mikolascha, gdzie przyciągała uwagę faktem, że dawała dużą ilość miłego dla wzroku światła i świeciła nieprzerwanie bardzo długo. Pierwszym poważnym egzaminem dla tej lampy było jej zastosowanie na sali operacyjnej. Wcześniej operacje przeprowadzano głównie za dnia, kierując dodatkowo światło słoneczne za pomocą luster na pole operacyjne, żeby lekarz dobrze widział, co robi. Ale 31 lipca 1853 r. stan pewnego chorego leczonego w Szpitalu Łyczakowskim gwałtownie się pogorszył wieczorem i doktor Zaorski sądził, że pacjent nie dożyje do rana. Przygotowano więc salę operacyjną, a Łukasiewicz, po którego pilnie posłano, przyniósł swoje lampy. Operacja się udała, pacjent przeżył, a lampa Łukasiewicza stała się sławna.

Czytaj więcej

Trzeba uważać, by nie sprowadzić AI na manowce

Lampy naftowe zaczęto produkować masowo

Aspekt komercyjny wynalazku lampy naftowej Łukasiewicza nie interesował, w związku z czym swojej lampy nie opatentował. Wtedy na arenie pojawił się ponownie Abraham Schreiner, ten, który chciał produkować wódkę z ropy naftowej. Wiedząc, że Lwów to prowincja, pojechał z prototypami lamp do Wiednia, gdzie zdołał zainteresować tym nowym źródłem światła zarząd Kolei Północnej. Kolej doceniła lampy naftowe jako elementy oświetlenia dworców, a to spowodowało, że ludzie chcieli kupować takie lampy także do domów. Ich produkcji podjęła się wiedeńska fabryka Rudolfa Dittmara. Schreiner zarobił krocie. Śladem wiedeńskiej wytwórni poszły fabryki we Francji i w Anglii, gdzie w firmie Hink zastosowano po raz pierwszy lampy mające dwa knoty albo jeden bardzo szeroki knot w formie pierścienia. Dawało to więcej światła. Z kolei forma zewnętrzna lamp stawała się coraz bardziej wymyślna, szczególnie tych przeznaczonych do salonów czy gabinetów. Do dziś w różnych zbiorach muzealnych można oglądać lampy naftowe wyglądające jak prawdziwe dzieła sztuki.

Ale Łukasiewicz nic z tego nie miał, a i co więcej – wcale go to nie interesowało, bo poświęcił się swojej nowej pasji: budowie kopalń dla wydobywania coraz większej ilości ropy i budowie rafinerii produkujących coraz więcej powszechnie kupowanej nafty.

Jak stwierdziłem wyżej, korzyść materialna, jaką powinien przynieść wynalazek lampy naftowej, Łukasiewicza nie interesowała. Ale asystent apteczny Jan Zeh, który wspólnie z Łukasiewiczem prowadził wszystkie badania, miał zupełnie inne podejście. 27 maja 1853 r. Zeh wystąpił do władz o prawo wyłączności przetwarzania i sprzedawania ropy naftowej i pochodzących z niej produktów na terenie całej Galicji. Przyznano mu takie prawo jako obowiązujące do 2 grudnia 1859 r.

Zeh miał więc żyłę złota, ale ograniczony czas. Zaczął się szybko bogacić. Wybudował we Lwowie swoją prywatną rafinerię i poczynając od 1853 r., każdy, kto w Galicji potrzebował nafty, ale także smarów i świec parafinowych (parafina to także produkt wydobywany z ropy) – musiał je kupować w sklepie Zeha przy ul. Krakowskiej we Lwowie. W sklepie sprzedawały żona Zeha Dorota oraz jej siostra Hermina Otoczyńska.

Niestety, nagromadzenie ogromnej ilości materiałów łatwopalnych w jednym miejscu spowodowało, że gdy 12 lutego 1858 r. w sklepie wybuchł pożar, w płomieniach zginęła tragicznie zarówno żona Zeha, jak i jego szwagierka. To był ogromny dramat Zeha. A Łukasiewicz, chociaż nie taki bogaty, miał się dobrze wraz ze swoją rodziną.

Autor jest profesorem AGH – uniwersytetu w Krakowie.

Ropa naftowa była przez ponad 100 lat – i jest nadal – surowcem o ogromnym znaczeniu gospodarczym i politycznym. Szeroko znane są pierwsze przedsiębiorstwa związane z wydobyciem i wykorzystaniem ropy naftowej w USA. Natomiast mniej znane są dokonania związane z ropą naftową, które miały miejsce w Polsce. A tymczasem konstrukcja pierwszej sprawnej lampy naftowej została opracowana w Polsce – i możemy się tym chlubić. Zaczniemy od prezentacji jej twórcy.

Pozostało jeszcze 96% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Historia Polski
Jadwiga Beck: dama międzywojennej dyplomacji
Materiał Promocyjny
Suzuki Vitara i Suzuki Swift ponownie w gronie liderów rankingu niezawodności
Historia Polski
Auschwitz – brama piekła
Historia Polski
KL Plaszow opustoszał, bo więźniów wygnano do Auschwitz
Historia Polski
Obrączka odnaleziona po 80 latach
Materiał Promocyjny
Warta oferuje spersonalizowaną terapię onkologiczną
Historia Polski
W świecie kowalek własnego losu
Materiał Promocyjny
Najlepszy program księgowy dla biura rachunkowego