Gdy na jesieni 2022 r. zwiedzałem Egipt, „żelazną” częścią mojego planu były odwiedziny Sakkary. Nie chodziło mi tylko o to, by zobaczyć słynną schodkową piramidę faraona Dżosera. Chciałem przede wszystkim odwiedzić Serapeum. Gdy poprosiłem o to swojego koptyjskiego przewodnika, mocno się zdziwił, że wiem o tym miejscu. Wcześniej bowiem w całej jego karierze tylko jedna grupa turystów zapytała go o Serapeum.
Miejsce to jest znane głównie specjalistom. Choć znajduje się ledwie kilka minut drogi od piramidy Dżosera, bardzo rzadko odwiedzają je turyści. A szkoda, bo naprawdę warto zobaczyć znajdujące się tam potężne bazaltowe sarkofagi. Ważą średnio po 70 ton. Wieko jednego z nich waży aż 30 ton. Są przy tym bardzo precyzyjnie obrobione i sprawiają wrażenie obiektów przeniesionych na egipską pustynię z jakiegoś s.f. Nie spoczywał w nich jednak nigdy żaden faraon, wódz, kapłan czy wezyr. Były przeznaczone wyłącznie dla... boskich byków. Ale żadnej kompletnej mumii świętego byka nigdy tam nie znaleziono. Po co więc ten cały wysiłek tworzenia gigantycznych sarkofagów?
Czytaj więcej
Martwa armia Kambyzesa II, zaginiona gdzieś na egipskiej Pustyni Zachodniej. I jej lustrzane odbi...
Podziemny labirynt
Serapeum to obiekt z późnego okresu egipskiej historii – użytkowany od czasu ostatnich rodzimych faraonów, poprzez okres perski i ptolemejski, po czasy Oktawiana Augusta. Odkopał go połowie XIX w. Auguste Mariette – wybitny francuski archeolog, założyciel kairskiego Muzeum Egipskiego. Znalazł tam 24 potężne sarkofagi oraz inskrypcje sugerujące, że spoczywały w nich mumie świętych byków – Apisów. Ale żadnej kompletnej mumii takiego byka jednak tam nie odkrył. Nie doszukali się ich też inni archeologowie prowadzący badania w Serapeum ani też w Bucheum – podobnej „byczej nekropolii” Górnego Egiptu.