Cmentarna rewolucja z przełomu XVIII i XIX w.

Stare Powązki, Rakowice, Łyczaków, Rossa – te cmentarze łączy nie tylko doniosła rola w polskiej kulturze, ale również czas powstania. Są bowiem pamiątkami po zmianach zapoczątkowanych przez Ludwika XVI.

Publikacja: 07.11.2024 21:00

Cmentarz Rakowicki w Krakowie

Cmentarz Rakowicki w Krakowie

Foto: Adobe Stock

Od średniowiecza zarówno na ówczesnych ziemiach polsko-litewskich, jak i w innych częściach Europy zmarłych chowano albo w kościołach, albo w ich bezpośrednim otoczeniu. Wynikało to z głęboko zakorzenionego przeświadczenia o potrzebie bliskości wobec Boga. Pochówki wewnątrz kościołów były oczywiście bardziej prestiżowe. Z tego też względu pozwalali sobie na nie tylko najbogatsi, jak również osoby duchowne. Elita budowała krypty grobowe, nad którymi częstokroć wznoszono monumentalne grobowce albo wręcz całe kaplice, gdzie regularnie odbywały się nabożeństwa za dusze pochowanych. Do dziś stanowią one trwałe i spektakularne świadectwo ówczesnych obyczajów pogrzebowych, będąc nierzadko wybitnymi dziełami rzeźby lub architektury.

Czytaj więcej

Kto i jak ma zadbać o cmentarze i groby wojenne

Medyczne oświecenie

Zmiana sposobu myślenia, mającego przełożenie na regulacje prawne, nastąpiła dopiero w drugiej połowie XVIII w. Stało się tak przede wszystkim z powodu rozwoju wiedzy medycznej, a ściślej – obaw o negatywny wpływ rozkładających się ciał na zdrowie żywych, którzy znajdują się w ich pobliżu (np. w kościele). Szczególne znaczenie dla tej swoistej ogólnoeuropejskiej rewolucji, w tym zwłaszcza dla ziem polskich, miała sytuacja w katolickiej Francji. W 1765 r. zakazano pochówków w granicach Paryża (wyłączając jedynie duchowieństwo i najbogatszych). Jedenaście lat później Ludwik XVI wydał edykt, który całkowicie zakazywał pochówków w miastach i tym samym nakazywał wyprowadzenie cmentarzy na obszary podmiejskie. W efekcie doszło do likwidacji np. największej ówczesnej nekropolii Paryża, czyli Cmentarza Niewiniątek. Tego typu działania spotykały się jednak z oporem zwłaszcza ze strony niższego duchowieństwa, które obawiało się m.in. utraty intratnych dochodów związanych zarówno z samymi pochówkami, jak i upamiętnieniami, mszami za zmarłych itp.

Pierwsze cmentarze „polowe”

Pierwsze ślady recepcji francuskiej idei tzw. cmentarza polowego (czyli znajdującego się „w polu”) pochodzą już z przełomu lat 1776 i 1777 r. Wówczas biskup poznański Andrzej Młodziejowski przygotował projekt zarządzenia o cmentarzach „za miastem Warszawą”. Stolica przynależała wówczas do diecezji poznańskiej. Pierwsze przykłady wdrażania tej idei są jednak nieco późniejsze. Co więcej, nie dotyczą Warszawy, ale np. Płocka, gdzie pierwsza „polowa” nekropolia miała działać od 1780 r. (choć brak dokładnych źródeł potwierdzających tę datę). Zapewne nie było przypadkiem, że ówczesnym biskupem płockim był Michał Jerzy Poniatowski, brat króla Stanisława Augusta. Późniejszy prymas należał do najważniejszych promotorów oświeceniowych reform społecznych i kościelnych w Rzeczypospolitej.

Czytaj więcej

Tajemnice nekropolii na warszawskiej Woli

Pierwszy cmentarz „polowy” dla Warszawy otwarto dopiero w 1783 r. Był to tzw. cmentarz Świętokrzyski. Jego teren (bez nagrobków) zachował się do dziś na skrzyżowaniu ulicy Wspólnej z Emilii Plater (przy kościele św. Piotra i Pawła na Koszykach). W tym czasie znajdował się on, co prawda, w formalnych granicach miasta, ale poza terenem zwartej zabudowy. Jego nazwa wynikała z faktu, że służył mieszkańcom tylko jednej warszawskiej parafii – św. Krzyża. Obejmowała ona najzamożniejsze rejony Warszawy, takie jak ulice Krakowskie Przedmieście i Nowy Świat. Dlatego też na przełomie XVIII i XIX w. pochowano tam wielu znanych i wpływowych mieszkańców, w tym arystokratów i dygnitarzy. Z początku nie było to jednak proste, aby tego typu ludzi przekonać do nowej formy pochówku. Bogaci byli przyzwyczajeni do krypt kościelnych będących narzędziem budowania osobistego i rodzinnego prestiżu. Przykład dał dopiero biskup smoleński Gabriel Wodziński (zm. 1788 r.), którego wolą było spocząć na cmentarzu Świętokrzyskim.

Stanisławowska Warszawa miała jeszcze trzy inne parafie – św. Jana Chrzciciela, Nawiedzenia Najświętszej Marii Panny oraz św. Andrzeja. Miejsce dla ich cmentarza znalazło się już poza ówczesną granicą miasta, przy trakcie do wsi Powązki. Stąd też wzięła się późniejsza nazwa – cmentarz Powązkowski. Zaczątkiem nekropolii była stosunkowo niewielka parcela podarowana przez stolnika warszawskiego i starostę klonowskiego Melchiora Korwina Szymanowskiego (zm. 1797 r.). Za życia zyskał złą sławę jako dręczyciel chłopów. Być może więc Szymanowscy traktowali ten datek w charakterze pokuty za grzechy ojca. Cmentarz otwarto w 1790 r. przy finansowym wsparciu króla i jego brata, już wówczas prymasa Poniatowskiego. Dwa lata później w pobliżu powstały też dwa cmentarze ewangelickie – augsburski i reformowany. Wchodzący dziś w skład tego kompleksu cmentarz żydowski przy ul. Okopowej powstał dopiero w pierwszej dekadzie XIX w., nie mówiąc o dużo późniejszym cmentarzu kaukaskim (po 1830 r.) i tatarskim (1867 r.) czy wojskowym (1912 r.).

Poza Warszawą, jeszcze przed upadkiem Rzeczypospolitej, udało się otworzyć zamiejskie cmentarze np. w Grodnie i Sandomierzu. W obu przypadkach miało to miejsce w 1792 r., w efekcie uniwersału „względem cmentarzy i szlachtuzów”, który wydała Komisja Policji Obojga Narodów (odpowiednik Ministerstwa Spraw Wewnętrznych). Był to dokument obowiązujący wszystkie miasta królewskie. Jednak w praktyce okazał się dość trudny do wprowadzenia w życie, chociażby ze względu na brak odpowiednich parceli. Przykładem były ówczesne starania o założenie cmentarzy w Krakowie czy Lublinie, które ostatecznie powstały dużo później.

Galicyjski rozdział tej historii

Równocześnie cmentarze zamiejskie rozwijały się też na terenie pierwszego zaboru austriackiego, czyli w Królestwie Galicji. Było to zgodne z generalną polityką Józefa II w całym cesarstwie Habsburgów (choć przepisy wciąż umożliwiały pochówki w kościołach, za wysoką opłatą). Najdonioślejszym tego efektem było założenie w 1786 r. czterech nowych cmentarzy dla Lwowa: Gródeckiego, Żółkiewskiego, Stryjskiego i Łyczakowskiego. Rozlokowano je po różnych stronach miasta, aby służyły społecznościom konkretnych dzielnic. Do naszych czasów zachował się tylko cmentarz Łyczakowski. Stało się tak głównie dzięki temu, że w przeciwieństwie do pozostałych ta nekropolia dawała się powiększać na przestrzeni XIX w. Choć cmentarz Łyczakowski kojarzymy dziś z wieloma ważnymi osobistościami galicyjskiej stolicy, to na wszystkich chowano przedstawicieli lokalnej elity.

Czytaj więcej

Na tropie zaginionych grobów

Rok wcześniej swój cmentarz zamiejski miał już Jarosław, będący wówczas ważnym ośrodkiem handlowym. Nieco później takie cmentarze powstały też w: Hrubieszowie, Rzeszowie oraz Tarnowie. Na tym ostatnim do dziś zachował się nagrobek jednej z pierwszych pochowanych, czyli księżnej Marii z Lubomirskich Radziwiłłowej (zm. 1795 r.), byłej żony Karola Radziwiłła „Panie Kochanku”. Był to jeszcze bardzo rzadki przypadek, aby osoba o tak wysokiej pozycji spoczęła „w polu”. Kilka lat później pochowano tam również Annę Marię z Hadików Lubomirską (zm. 1803 r.), której grób również się zachował. Co jednak znamienne, Sanguszkowie, ówcześni właściciele Tarnowa i okolicznych dóbr, po raz pierwszy pochowali swoich krewnych na tym cmentarzu dopiero w drugiej połowie XIX w.

To władze galicyjskie stały także za otwarciem cmentarza Rakowickiego, czyli ogólnego cmentarza miejskiego dla Krakowa. Miasto w wyniku trzeciego rozbioru znalazło się bowiem pod władzą Habsburgów. Cmentarz działał od stycznia 1803 r., o czym świadczy zrekonstruowana obecnie tablica nagrobna mieszczki Apolonii Bursikowej. Podobnie jak w przypadku Starych Powązek, jego nazwa pochodziła od wsi Rakowice, do której prowadziła droga, przy której znajdowała się nekropolia. W krakowskim przypadku jego użytkownikami byli mieszkańcy wszystkich parafii miejskich.

Pozostałe zabory

Podobne przemiany dotyczyły też zaboru pruskiego i rosyjskiego, choć zajmowało to więcej czasu. Jest to dość paradoksalne, zważywszy na fakt, że przepisy o likwidacji pochówków w miastach zostały tam wprowadzone na kilka lat przed wspomnianym edyktem Ludwika XVI we Francji. W częściach dawnej Rzeczypospolitej, którą przejęły Prusy, pierwsze nowoczesne cmentarze pojawiły się dopiero na początku XIX w. Dotyczyło to również obszarów włączonych po pierwszym rozbiorze. Jedną z takich nekropolii jest poznański Cmentarz Zasłużonych na Wzgórzu św. Wojciecha.

Natomiast bodaj najsłynniejsza nekropolia na terenie zaboru rosyjskiego (w jego ówczesnych granicach), czyli cmentarz Na Rossie w Wilnie, została otwarta w 1801 r. Choć pierwotnie miała ona służyć jednej z wileńskich parafii, teren został podarowany przez miasto pod warunkiem zwolnienia z opłat dla miejskich urzędników oraz uboższych kupców i obywateli (właścicieli nieruchomości). W konsekwencji Rossa dość szybko stała się główną nekropolią Wilna, choć niedługo później otwarto tam również inne cmentarze.

Czytaj więcej

Podróż polskimi śladami

W efekcie tych przemian, które w polskim przypadku zbiegły się z polityczną katastrofą i upadkiem Rzeczypospolitej, ustalił się nowoczesny model grzebania zmarłych. Jest on aktualny do dziś. Wiele z cmentarzy zakładanych na przełomie XVIII i XIX w. znajduje się obecnie nie tylko w obrębie zwartej zabudowy miejskiej, ale nawet blisko obszarów śródmiejskich. Wynika to jednak z intensywności procesów urbanizacyjnych XX i XXI w.

Współczesne cmentarze też są zakładane na obrzeżach. Co prawda, kwestie medyczne nie mają już tak dużego znaczenia jak dawniej, gdyż cmentarze nie są traktowane jako przestrzeń epidemiologicznie podejrzana. O ich usytuowaniu decyduje przede wszystkim możliwość powiększania powierzchni, na co oczywiście ma wpływ cena ziemi.

Od średniowiecza zarówno na ówczesnych ziemiach polsko-litewskich, jak i w innych częściach Europy zmarłych chowano albo w kościołach, albo w ich bezpośrednim otoczeniu. Wynikało to z głęboko zakorzenionego przeświadczenia o potrzebie bliskości wobec Boga. Pochówki wewnątrz kościołów były oczywiście bardziej prestiżowe. Z tego też względu pozwalali sobie na nie tylko najbogatsi, jak również osoby duchowne. Elita budowała krypty grobowe, nad którymi częstokroć wznoszono monumentalne grobowce albo wręcz całe kaplice, gdzie regularnie odbywały się nabożeństwa za dusze pochowanych. Do dziś stanowią one trwałe i spektakularne świadectwo ówczesnych obyczajów pogrzebowych, będąc nierzadko wybitnymi dziełami rzeźby lub architektury.

Pozostało 93% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Historia Polski
Był mur w Warszawie. Rocznica zamknięcia bram getta
Historia Polski
Człowiek, który przemienił upokorzenie w triumf
Historia Polski
Zapomniane królestwo
Historia Polski
Woodrow Wilson. Ojciec chrzestny odrodzenia Polski
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Historia Polski
Kiedy ruszy budowa Pałacu Saskiego