Jan III Sobieski, lew Lechistanu

Był ostatnim wielkim królem Polski, końcowym tchnieniem chwały i glorii Rzeczypospolitej. Po jego śmierci państwo polskie i kultura sarmacka staczały się już tylko ku nieuchronnej katastrofie.

Publikacja: 12.09.2024 21:00

Daniel Schultz (lub jego warsztat), „Jan III Sobieski z Orderem Świętego Ducha”, portret z 1676 r.

Daniel Schultz (lub jego warsztat), „Jan III Sobieski z Orderem Świętego Ducha”, portret z 1676 r.

Foto: Muzeum Narodowe

Polacy mają w zwyczaju nazywać go po prostu „królem Sobieskim”, ale prawdziwie chwalebne przydomki nadały mu inne narody. Po II bitwie chocimskiej Turcy obwołali go Lwem Lechistanu, a po odsieczy wiedeńskiej Europa nazwała go Obrońcą Wiary.

To mój ulubiony polski władca obok Bolesława Chrobrego. Nie tylko za wielkie zasługi, jakie oddał ojczyźnie, ale także dlatego, że swoją posturą jesteśmy do siebie podobni. Niemiecki kronikarz Thietmar wspominał, że pierwszy polski król był mężem tak „okazałym”, że „musiało go kilka osób wsadzać na konia”. Oczywiście konie długo nie wytrzymywały jego wagi. Podobnie było z królem Janem, który choć na obrazach jest ukazywany jako starożytny heros, był w rzeczywistości człowiekiem tęgim i – jak to nazwalibyśmy dzisiaj – zasiedziałym.

Czytaj więcej

Wiedeń 1683: bezsprzeczne i bezdyskusyjne zwycięstwo

Nie zawsze tak jednak bywało. Skąd ja to znam. Za młodu obaj ci monarchowie byli ludźmi o imponującej kondycji fizycznej. Podobnie jak August II odznaczali się też nadzwyczajną siłą i wytrzymałością na trudy wojennej tułaczki. Za grzechy i beztroskę młodości przyszło jednak zapłacić rachunek w wieku dojrzałym. Chrobry po pięćdziesiątce był człowiekiem schorowanym i przykutym do łoża. Podobnie Sobieski, który jak wielu mężczyzn jego epoki cierpiał w dodatku na wyniszczający organizm syfilis. W marcu 1688 r. pisał do swojej „najwdzięczniejszej Marysieńki”: „Teraz w jednej nodze niesłychanie mię rumatyzm, czy nie wiem co, turbować począł. Drętwieje mi bardzo i żadną miarą stać na niej długo nie mogę”. Można się jedynie domyślać, że zwycięzcę spod Wiednia męczyła prawdopodobnie podagra wynikająca z nadmiernego spożycia produktów bogatych w puryny i popijanych gorzałką, winem, piwem i miodem. Człowiek, którego imię wzbudzało lęk w imperium osmańskim, nieustannie cierpiał też na zapalenia zębów, potworne bóle głowy i dezynterię. Pod koniec życia w niczym już nie przypominał tego potężnego, majestatycznego rycerza, który poprowadził husarię pod Chocimiem. Ciągle poszukiwał medyków, którzy przynieśliby mu ulgę w nieustannym bólu nogi i głowy. Cierpiał straszliwie nie tylko fizycznie, ale też psychicznie. Wieczna huśtawka nastrojów zamieniła go u schyłku życia w potwora, którego wszyscy się bali. On zaś próbował wierzyć, że można powstrzymać to, czego żadnemu człowiekowi powstrzymać się nie udało. Ulgę przynosiły mu jedynie wspomnienia, ale nie te z okresu wielkich kampanii. Coraz częściej wracał myślami do dzieciństwa, do rodziców, do Oleska…

Urodzony pod znakiem Lwa

Jak podają kroniki, Jan III Sobieski urodził się w piątek, 17 sierpnia 1629 r., między godziną 14 a 15, w Olesku – rodowym zamku jego matki, wojewodzianki ruskiej, Zofii Teofili z Daniłowiczów. Obecnie Olesk jest miejscowością w obwodzie lwowskim. Jego biografowie podkreślają, że przyszedł na świat pod zodiakalnym znakiem Lwa. Ojcem przyszłego króla był Jakub Sobieski z Sobieszyna herbu Janina. Rosnący w siłę i znaczenie ród Sobieskich spokrewniony był z pochodzącą z Rusi, ale całkowicie spolonizowaną i potężną familią magnacką Żółkiewskich. Najsłynniejszą postacią tego rodu był hetman i kanclerz wielki koronny Stanisław Żółkiewski herbu Lubicz. Jego zwycięskie wojny z Rosją i narodami muzułmańskimi aż do tragicznej klęski i śmierci w bitwie z Turkami i Tatarami 6–7 października 1620 r. pod Cecorą sprawiły, że w pamięci Jana Sobieskiego osoba pradziadka otoczona była kultem połączonym z rosnącą nienawiścią do wyznawców Allaha. Szczególnej, proroczej symboliki w tym kontekście nabierają słowa z „Eneidy” Wergiliusza wyryte na nagrobku w krypcie kolegiaty rodowej Żółkiewskich w Żółkwi, gdzie złożono bezgłowe zwłoki wielkiego hetmana i kanclerza wielkiego koronnego: „Powstanie kiedyś z kości naszych mściciel”.

Jeśli wierzyć fragmentom jego autobiografii, król Jan III przyszedł na świat wtedy, gdy okolice zamku w Olesku zaatakowały podjazdy tatarskie. Tak było przez całe dzieciństwo – nieustanne zagrożenie ze strony Tatarów ukształtowało bojowy charakter przyszłego monarchy. W jego pamięć zapadły głęboko słowa epitafium wyryte na grobie jego pradziada w Żółkwi, a będące cytatem z „Ody” Horacego: „O, jak słodko i dostojnie jest umierać za ojczyznę”.

Henri Gascar, „Jan III Sobieski w otoczeniu rodziny”, portret zbiorowy z ok. 1693 r. Królowi towarzy

Henri Gascar, „Jan III Sobieski w otoczeniu rodziny”, portret zbiorowy z ok. 1693 r. Królowi towarzyszą: żona Marysieńka, trzej synowie, córka, synowa i wnuczka

domena +publiczna/wikipedia

Ojciec Jana III, czterokrotny marszałek sejmu, wojewoda bełski oraz ruski, senator Jakub Sobieski był niezwykle światłym magnatem. Swoim synom Janowi i Markowi zapewnił najlepsze możliwe wykształcenie w tamtych czasach. Od 1640 do 1643 r. Jan uczęszczał do Kolegium Nowodworskiego w Krakowie. Pobierał też prywatne lekcje w dziedzinie, którą w przybliżeniu nazwać by można ówczesną politologią, a więc nauką o funkcjonowaniu państwa, utrzymywaniu jego zdolności obronnej i finansach. Zdobyta wiedza pozwoliła młodemu magnatowi na krytyczną ocenę polskiej rzeczywistości połowy XVII w., ułomne funkcjonowanie sejmu i pogłębiające się warcholstwo polskiej magnaterii.

Człowiek o otwartym umyśle

Mając zaledwie 14 lat, Jan Sobieski przystąpił do nauki na Wydziale Filozoficznym Akademii Krakowskiej. Równocześnie z innymi przedmiotami intensywnie przykładał się do nauki języków obcych i po ukończeniu studiów w 1646 r. biegle mówił po łacinie, niemiecku, francusku, a nawet częściowo po turecku i grecku. Kroniki wspominają nawet o podstawowej znajomości języka tatarskiego, co w późniejszych latach miało być niezwykle pomocne przy przesłuchaniach jeńców. Matematyka, inżynieria i architektura zajmowały Jana w równym stopniu co nauki humanistyczne i nauka języków obcych. Zafascynowanie astronomią i spotkanie z Janem Heweliuszem wskazują, że Sobieski był człowiekiem niezwykle światłym i chłonnym wiedzy. U Heweliusza zamówił nawet instrumenty obserwacyjne: lunety, mikroskop, prototyp peryskopu, globus ziemski i mapy nieba. W podzięce za otrzymywane 1000 florenów pensji rocznie Jan Heweliusz zadedykował przyszłemu królowi swoje dzieło „Firmamentum Sobiescianum”. Wykonany przez Heweliusza „Atlas nieba” dołączył do 7 tysięcy ksiąg, które Sobieski zgromadził w Wilanowie.

Jana III kojarzymy z wizerunkiem wielkiego dowódcy i typowego przedstawiciela polskiej arystokracji, tymczasem był on przede wszystkim człowiekiem światłym i wielkim humanistą. Świadczy o tym choćby niezwykle ciekawa korespondencja z uczonym niemieckim Gottfriedem Leibnizem.

Miłość do nauki i poszukiwanie nowych prądów myślowych w żaden sposób nie ograniczało płomiennej wiary Jana Sobieskiego. Był gorliwym i praktykującym katolikiem. Prawnuk Stanisława Żółkiewskiego czuł się obrońcą wiary katolickiej, która była zagrożona rosnącą popularnością reformacji w Europie Zachodniej i ekspansją islamu od południa. Tytuł Obrońcy Wiary nie uchronił jednak króla od pretensji ze strony polskich biskupów, że skąpi on datków na budowę nowych kościołów i klasztorów w Polsce. Niektórzy hierarchowie ośmielali się nawet słać listy do papieża, w których oskarżali Jana III o sprzyjanie protestantom. Były to w większości oskarżenia niedorzeczne. Jan III był bowiem na pewno gorliwym katolikiem, który zwykł nawet awansować i nagradzać byłych protestantów, którzy porzucili nauki Lutra i powrócili na łono Kościoła katolickiego. Należy jednak dobitnie podkreślić, że oprócz gestów symbolicznych, takich jak choćby wybudowanie kaplicy królewskiej dla katolików w zdominowanym przez protestantów Gdańsku, zwolenników reformacji nie dotknęły żadne znane z Europy Zachodniej represje o podłożu religijnym. Znamienne, że Kościół nigdy nie docenił polityki polskiego króla. Wymownym gestem braku zaufania do Jana III był protest papieża wobec próby przejęcia przez króla dochodów z biskupstwa krakowskiego na potrzeby wojska w 1680 r. Trzy lata później ten sam papież błagał króla Sobieskiego o pomoc w obliczu nieuchronnego upadku Wiednia i najazdu tureckiego na Europę. Walcząc o fundusze na wzmocnienie i modernizację wojska, Jan III nie wahał się przed wejściem w ostre spory z wyższym duchowieństwem zarządzającym bogatymi biskupstwami i opactwami.

Czytaj więcej

Polacy i Turcy: przeciwnicy, ale nie wrogowie

W 1646 r. obaj bracia Jan i Marek Sobiescy wyruszyli w długą, dwuletnią podróż po Europie, odwiedzając Niemcy, Niderlandy, Francję i Anglię. Kończyła się właśnie wojna trzydziestoletnia, dlatego bracia Sobiescy mogli się zapoznać z ówczesną techniką militarną, sposobem prowadzenia walki, fortyfikacjami, organizacją formacji zbrojnych i uzbrojenia. Znajomość języków obcych z pewnością ułatwiała dokładne przyjrzenie się sztuce militarnej użytej w wojnie trzydziestoletniej. Przyszły król miał okazję poznać stosunki panujące we Francji we wczesnym okresie panowania Ludwika XIV. W czasie podróży bracia Sobiescy nawiązali znajomości z wpływowymi postaciami ówczesnej Europy Zachodniej, m.in. z Wilhelmem II Orańskim, Karolem II Stuartem i księciem Kondeuszem. Francja zrobiła na Janie Sobieskim tak silne wrażenie, że zapragnął nawet wstąpić do gwardii królewskiej. W 1648 r. do podróżujących braci Sobieskich dotarła wiadomość o śmierci ich ojca, podówczas kasztelana krakowskiego. Ta smutna wiadomość zbiegła się z wybuchem powstania Bohdana Chmielnickiego w Ukrainie. Marek i Jan Sobiescy przystąpili do kampanii przeciw buntownikom, stając na czele własnych chorągwi – husarskiej i kozackiej.

W 1648 r. król Jan Kazimierz nadał Janowi Sobieskiemu starostwo jaworowskie po jego zmarłym ojcu Jakubie Sobieskim. Zaledwie 19-letni kasztelan przeszedł swój chrzest bojowy, uczestnicząc w wielu bitwach i potyczkach, w tym w bitwie pod Batohem w czerwcu 1652 r., podczas której zginął w czasie dokonanej przez Tatarów rzezi kilku tysięcy polskich jeńców jego brat Marek Sobieski. Jan objął po zamordowanym bracie starostwo krasnostawskie. Śmierć Marka spotęgowała w Janie nienawiść do islamu, co znalazło wyraz w sprzecznym z protokołem dyplomatycznym i dobrymi zwyczajami napadzie na posła tatarskiego. Jan Sobieski zrozumiał, że pokonać wroga można jedynie wówczas, gdy pozna się jego zwyczaje. Zaczął skrupulatnie studiować życie Tatarów, ich język, obyczaje i – co ważne – organizację i sposób prowadzenia walki.

Piętno zdrajcy

Niestety, w życiorysie bohatera spod Wiednia są także wątki bardzo niechlubne, o których potomni prawie zapomnieli. 16 października 1655 r. jako pułkownik wojska kwarcianego poddał się pod Ujściem armii króla szwedzkiego Karola X i pozostał przy nim do 24 marca 1656 r. Czy był zatem zdrajcą pokroju Janusza Radziwiłła? Czy może bardzo pragmatycznym dowódcą, który w obliczu nieuchronnej klęski oszczędził życie swoich żołnierzy? Niestety, wiele wskazuje, że należał do pierwszych polskich magnatów i dowódców, którzy przeszli na stronę szwedzką. Później nie był też biernym obserwatorem przebiegu zdarzeń, ale aktywnym szwedzkim dowódcą, który ze zdumiewającą konsekwencją prowadził swoje oddziały do Prus, a później przyczynił się do klęski wojsk polskich w bitwie pod Gołębiem w lutym 1656 r. Dopiero 24 marca tego samego roku, w obliczu pogarszającej się sytuacji Szwedów, przeszedł pod Łańcutem pod komendę Stefana Czarnieckiego, by od tej pory walczyć ze swoimi dotychczasowymi sojusznikami. Na wieść o odejściu Sobieskiego rozzłoszczony król Karol X Gustaw rozkazał powiesić na szubienicy portrety Sobieskiego i innych dowódców wojsk kwarcianych, którzy powrócili na służbę Jana Kazimierza. Wiedza o sztuce wojennej Tatarów przydała się Janowi, gdy 26 maja 1656 r. dowodził jako chorąży wielki koronny 2-tysięcznym korpusem tatarskim w trzydniowej bitwie z wojskami Karola Gustawa pod Warszawą. Przyszły król na polu walki odkupywał zdradę wobec prawowitego władcy Polski Jana Kazimierza. Poczucie winy zmusiło go nawet do opowiedzenia się po stronie króla podczas rokoszu Jerzego Lubomirskiego. Czas spędzony pod komendą króla szwedzkiego z pewnością wzbogacił wiedzę militarną Sobieskiego. Mógł bowiem obserwować działania znakomicie wyszkolonej i wyposażonej armii szwedzkiej. Zdobytą wiedzę zastosował w 1657 r. w zwycięskich walkach z wojskami siedmiogrodzkiego księcia Jerzego II Rakoczego. 17 października 1660 r. był jednym z czterech komisarzy, którzy podpisali z Kozakami ugodę cudnowską.

Młodość Jana Sobieskiego upłynęła w cieniu nieszczęść, które coraz liczniej nawiedzały jego ojczyznę. Wojna z Kozakami w Ukrainie, walki z wojskami rosyjskimi na Litwie i Zadnieprzu, najazd szwedzki, utrata Prus Książęcych jako lennika Polski oraz najazd księcia siedmiogrodzkiego Jerzego II Rakoczego spustoszyły i osłabiły kraj. Dochodziły do tego wewnętrzne tarcia pomiędzy profrancuskim stronnictwem królewskim a tą częścią magnaterii polskiej, z Jerzym Lubomirskim na czele, która sprzeciwiała się elekcji vivente rege księcia wielkiego Kondeusza na króla Polski.

Rzeczpospolita potrzebowała jak powietrza władcy oświeconego, którego wizja przyczyniłaby się do odnowy jej sił. Sobieski cieszył się wielką popularnością wśród szlachty polskiej. Mimo iż swoim wykształceniem, znajomością języków, obyciem w świecie i wszechstronnymi zainteresowaniami wyrastał ponad ogół szlachty, to swoim stylem bycia zdawał się być jednym z nich. Z dyplomaty europejskiego formatu potrafił przeobrazić się w sejmikowego rębajłę, gotowego stanąć do pojedynku na ubitej ziemi. Zwycięska bitwa z kilkakroć liczniejszymi wojskami kozackimi Doroszenki pod Podhajcami 6–16 października 1667 r. przyniosła mu niezwykłą popularność i sławę. Połączenie 5 lutego 1668 r. nadanego mu urzędu hetmana wielkiego koronnego z funkcją i godnością marszałka wielkiego koronnego otworzyło mu drogę do tronu.

Porter królowej Marii Kazimiery w stroju koronacyjnym, druga połowa lat 70. XVII w., autor nieznany

Porter królowej Marii Kazimiery w stroju koronacyjnym, druga połowa lat 70. XVII w., autor nieznany

domena publiczna/wikipedia

Wielu historyków uważa, że królem – choć niekoronowanym – był już, zanim korona spoczęła na jego skroniach. W czasie panowania słabego Michała Korybuta Wiśniowieckiego przejął bowiem pełnię władzy w Polsce i kontrolę nad wojskiem. Głosy z sejmików wzywały go do przyjęcia korony. Efektem tego był kolejny wstydliwy epizod z jego życia. W czerwcu i lipcu 1672 r. po zwycięstwie chocimskim wespół z prymasem Mikołajem Prażmowskim usiłował z pomocą 16 chorągwi dokonać zamachu stanu i usunąć Michała Korybuta Wiśniowieckiego z tronu. Wiadomość o śmierci księcia Kondeusza, który miałby zasiąść na tronie polskim, zakończyła spisek. W tym czasie żołnierze, a właściwie żołdacy Sobieskiego, dopuszczali się bezkarnych rabunków w Warszawie. Czy to zaszkodziło hetmanowi? Zapewne wśród mieszczan tak. Ale co oni mieli do powiedzenia? Dla szlachty Jan Sobieski był wzorcowym sarmatą do bitki i wypitki, pogromcą bisurmanów, dowódcą utrzymującym wielki posłuch u żołnierzy swoich chorągwi, którzy szli za nim niezależnie od tego, za co mieli walczyć.

Gorąca miłość do Marysieńki

Sobieski znakomicie radził sobie w relacjach z kobietami. Może nawet aż nadto. O bogatym życiu erotycznym Jana III krążyły najrozmaitsze plotki i opowiastki. Najpikantniejsze mówiły o jego kilkunastoosobowym haremie dziewcząt o nieco południowej urodzie, o erotycznych inicjacjach młodego Jana podczas podróży do Francji, o jego afekcie do panny Orchowskiej i będącym jego konsekwencją pojedynku z Michałem Pacem. Być może ocaliło mu to życie, bo gdy leczył zadane mu przez krewkiego Litwina rany, jego brat zginął w rzezi po bitwie pod Batohem. W krążących opowieściach Sobieski jawi się jako pełnokrwisty samiec alfa niestroniący od uciech życia doczesnego. W 1655 r. na przyjęciu dworskim w okresie trwania sejmu warszawskiego poznał Marię Kazimierę d’Arquien de la Grange, pannę dworską francuskiej królowej Ludwiki Marii Gonzagi. Mimo wybuchu namiętnego i odwzajemnionego uczucia do Jana, podówczas chorążego wielkiego koronnego, w 1658 r. Marysieńka za wstawiennictwem królowej oddała swą rękę Janowi „Sobiepanowi” Zamoyskiemu. Sobieski wiernie czekał, aż ukochana do niego wróci. 14 maja 1665 r., zaledwie parę tygodni po śmierci „Sobiepana”, wziął tajny, a 5 lipca oficjalny ślub z Marią Kazimierą d’Arguien de la Grange primo voto Zamoyską. Z uwagi na krótki okres żałoby po zmarłym mężu towarzyszyła temu wydarzeniu atmosfera skandalu, którą podgrzewały złośliwe publikacje Jana Andrzeja Morsztyna.

Pod względem bogatego doświadczenia erotycznego Marysieńka nie ustępowała na tym polu mężowi i to w takim stopniu, że jego rogi nie zmieściłyby się na żadnym portrecie króla. Maria Kazimiera potrafiła bowiem poradzić sobie w sypialni z każdym mężczyzną, nawet nuncjuszem papieskim Pignatellim, czyli późniejszym papieżem Innocentym XII. Czy Jan wiedział o rozwiązłości żony? Być może była to część ich gry miłosnej. O fantazjach pary królewskiej świadczą przesiąknięte erotyzmem fragmenty listów Jana do Marysieńki słane z pól bitewnych. Na podstawie ich lektury można śmiało stwierdzić, że Jan III wniósł bogaty wkład do epistolograficznej „Kamasutry” tamtego okresu, tyle że w sarmackim wydaniu. O czym zresztą można było rozmyślać i rozmawiać przy obozowych ogniskach? Zazwyczaj o dziewkach i alkoholu. Picie trunków stawało się główną uciechą, obyczajem i prawdziwą plagą w Rzeczypospolitej końca XVII w. Ograniczenie eksportu zboża do Gdańska powodowało, że jego znaczna część przerabiana była na pitą bez umiaru gorzałkę – słabą, bo 15–30-procentową wódkę. A król, co należy podkreślić, od żadnego alkoholu nie stronił.

Pokonał Turków, lecz przegrał z prywatą

W 1671 r. przed Rzeczpospolitą pojawiło się widmo najazdu Osmanów. Pomimo ostrzeżeń hetmana Sobieskiego król Michał Korybut nie podjął żadnych działań w związku ze słabą kondycją twierdzy w Kamieńcu Podolskim. 26 sierpnia 1672 r. całe Podole przeszło na 27 lat pod panowanie tureckie. Jesienią tego samego roku ruszyła wyprawa Sobieskiego skierowana przeciw czambułom tatarskim. Trzy tysiące jazdy Sobieskiego pokonało wielokroć silniejsze siły tatarskie. Wojska hetmana oswobodziły 44 tys. ludzi wziętych przez Tatarów do niewoli.

11 listopada 1672 r. atak polskiej husarii pod Chocimiem rozgromił 30-tysięczną armię turecką. To wspaniałe zwycięstwo było rewanżem za Kamieniec Podolski. 10 listopada 1673 r. zmarł król Michał Korybut Wiśniowiecki. 21 maja 1674 r. wybrano Sobieskiego na nowego władcę Polski. Koronację, która odbyła się 2 lutego 1676 r., poprzedził niezwykle uroczysty wjazd króla do Krakowa. W owym czasie bałtyckie koncepcje polityczne Jana III z wolna upadały. Lawirująca dyplomatycznie Francja zbliżyła się politycznie do Turcji, skutkiem czego Sobieski zerwał stosunki z dworem Ludwika XIV i 3 marca 1683 r. zawarł sojusz z Leopoldem I Habsburgiem. Wbrew przewidywaniom Turcy nie uderzyli na Polskę od południowej flanki, lecz skierowali swe siły na Wiedeń. 12 września 1683 r. rozegrała się bitwa, w której wojska wielkiego wezyra Mustafy zostały rozgromione gwałtownym atakiem polskiej husarii i pozostawiły 15 tys. zabitych żołnierzy. Straty wojsk Sobieskiego wyniosły 3 tys. zabitych. Ścigając Turków, Sobieski zapisał na swym koncie jeszcze jedno zwycięstwo pod Parkanami, po czym w grudniu tego samego roku w pełni chwały powrócił do Krakowa. Wcześniej jednak wysłał do Polski 80 wozów ze zdobyczami wojennymi.

Jan III przeszedł do historii jako jeden z największych polskich królów. On sam miał jednak mieszane uczucia wobec własnych osiągnięć. Jego polityka bałtycka poniosła fiasko. Niepowodzeniem zakończyły się próby zapewnienia tronu dla królewicza Jakuba. Natomiast na zawsze rozwiązał problem zagrożenia ze strony Turcji. Przystąpienie do antytureckiej Świętej Ligi, a później budowa fortyfikacji Okopów św. Trójcy na granicy z Portą i Szańców św. Maryi zabezpieczyły południowe granice Rzeczypospolitej.

Kasztelan krakowski Jakub Sobieski herbu Janina (1591–1646), ojciec króla Jana III Sobieskiego

Kasztelan krakowski Jakub Sobieski herbu Janina (1591–1646), ojciec króla Jana III Sobieskiego

Lwów Galeria Narodowa

W zbiorach Muzeum Narodowego w Warszawie znajduje się portret Jana III Sobieskiego namalowany między 1673 a 1677 rokiem. Autorstwo tego dzieła przypisywano dwóm malarzom: Jerzemu Siemiginowskiemu-Eleuterowi bądź Danielowi Schultzowi (obie atrybucje podważono). Uważa się, że ów portret jest najwierniejszym wizerunkiem architekta odsieczy wiedeńskiej.

Zwycięzca spod Wiednia był znakomitym wodzem, ale miał znacznie mniej szczęścia w polityce wewnętrznej i zagranicznej. Wszelkie próby reformowania sejmu i systemu politycznego Rzeczypospolitej były sabotowane przez magnaterię. Jesień życia spędził na czytaniu książek, sadzeniu drzewek, także cytrusowych, tworzeniu ogrodów owocowych i kwater warzywnych w Wilanowie. Zgodnie z podaniem odmiana jabłka zwana kosztela pochodzi od zapytania króla na widok małej ilości jabłek: „Kosz tylko?”. Interesował się też ziołami. W ostatnich latach życia Jan III Sobieski był już tylko wspomnieniem jurnego mężczyzny z dawnych lat. Schorowany, otyły, chodzący z trudem, cierpiący na dnę moczanową, nadciśnienie i syfilis snuł się po ogrodach swojej podwarszawskiej rezydencji. Zmarł 17 czerwca 1696 r. w Wilanowie. Niektórzy historycy przypuszczają, że schorowanego króla zabiła nadmierna dawka rtęci, jaką zaaplikował „leczący” syfilis króla żydowski lekarz.

Legenda Lwa Lechistanu

Jan III był znakomitym propagandystą, który doskonale wiedział, że obrazy powinny go ukazywać jako mocarza w pełnej glorii. Dlatego ich wykonanie zlecił nadwornym malarzom: Janowi Triciusowi, Marcinowi Altomonte, Janowi Reisnerowi oraz Aleksandrowi Franciszkowi Desportesowi, którzy portretowali go jako mężczyznę o silnej, a nawet otyłej budowie ciała, z podgoloną czupryną, sumiastym sarmackim wąsem, pełnym stanowczości i majestatu wyrazie twarzy. Twarz króla jest dumna, wyniosła, ale i pełna napięcia, co wskazuje, że właściciel Wilanowa mógł dość łatwo wpadać w gniew. Aby podkreślić ścisłe związki króla ze zwycięskim wojennym rzemiosłem, na portretach pojawiają się nieodłączne militarne atrybuty: berła, buławy i szable. Władca jest ukazany niczym antyczny heros, rzymski imperator, często ubrany w tuniki i rzymskie zbroje. Nie brakuje też sarmackich portretów Sobieskiego w kontuszach i w kołpakach na głowie, obszytych otokami z aksamitu i ozdobionych piękną broszą i ptasimi piórami.

Jak wielkim cieszył się król Jan III Sobieski poważaniem wśród potomnych, świadczy choćby jego pomnik w północnej części parku Łazienkowskiego w Warszawie przy ulicy Agrykoli. Zwycięzca spod Wiednia wspina rumaka nad powalonym Turkiem. Fundatorem odsłoniętego 14 września 1788 r. pomnika, który zaprojektował Andrzej Le Brun, a wyrzeźbił Franciszek Pinck, był ostatni król okaleczonej rozbiorami Polski Stanisław August Poniatowski.

Następnego dnia na cokole pojawił się wymowny anonimowy napis: „Bohaterowi z Wiednia, co chrześcijan zbawił,/ Piękny pomnik z kamienia Stanisław wystawił,/ Dwakroć złotych kosztował – trzykroć bym dołożył,/ By Stanisław skamieniał, a Jan III ożył”.

Historia Polski
17 września – haniebna data w historii Polski
Historia Polski
Julian Spitosław Kulski, człowiek Starzyńskiego
Historia Polski
Masońskie znalezisko w Zamku Książ
Historia Polski
Czy w Chełmie pochowano wampira
historia
W Warszawie odbył się pogrzeb dowódcy Korpusu Ochrony Pogranicza