Nataniel Mateusz Wolf urodził się w 1724 r. w Chojnicach, zmarł 60 lat później w Gdańsku. Był lekarzem, przyrodnikiem, astronomem, członkiem Towarzystwa Przyrodniczego w Gdańsku i Royal Society w Londynie. Leczył króla Stanisława Augusta Poniatowskiego. Od 1775 r. był gdańskim lekarzem, związał się z tamtejszym towarzystwem naukowym. Był prekursorem stosowania surowicy w celu szczepienia przeciwko ospie, co jest wzmiankowane w „Gdańskich wspomnieniach młodości" Joanny Schopenhauer, której rodzina była poddawana tej nowatorskiej metodzie zapobiegania chorobie. Zbudował obserwatorium astronomiczne na Biskupiej Górce w Gdańsku (częściowo z funduszy własnych), które wyposażył w nowoczesny sprzęt produkcji angielskiej. Swoje prace drukował w „Philosophical Transactions".
Mimo tak ogromnych zasług dotychczas nie znano miejsca jego spoczynku. Ale może wkrótce to się zmieni. Gdańskie Stowarzyszenie Biskupia Górka skupiające pasjonatów historii miasta poinformowało, że odnaleziono fragment pomnika nagrobnego uczonego. „Poszukiwania stały się naszą obsesją. Doszło do tego, że przeszukiwaliśmy kamień po kamieniu" – powiedział Wojciech Ostrowski ze stowarzyszenia.
Poszukiwania trwały rok. Pomagała w nich, finansowo, Fundacja na rzecz Odzyskania Zaginionych Dzieł Sztuki „Latebra". Szukano na terenie Komendy Wojewódzkiej Policji na Biskupiej Górce w Gdańsku, odkrycia dokonano w miejscu, gdzie obecnie znajduje się policyjny magazyn. O tym, że pomnik przetrwał, badacze dowiedzieli się z fragmentu „Dziennika Bałtyckiego" z 1947 r. W ten sposób udało się odnaleźć i wydobyć tablicę w prawdopodobnym miejscu pochówku Nataniela Mateusza Wolfa. O tym, że w miejscu, gdzie odnaleziono fragmenty pomnika, znajduje się sarkofag ze szczątkami uczonego, ma świadczyć odkryta tablica nagrobna, na której widnieje inskrypcja: „Nataniel Mateusz Abraham Wolf obserwatorium założyciel tu pochowany jest. W miejscu, jakie sobie sam wyznaczył. Najlepiej zasłużonemu pomnik postawili Towarzystwa Gdańskiego Przyrodniczych Nauk członkowie".
„Nataniel Wolf chciał, aby jego szczątki zachowały się po śmierci. W swoim testamencie polecił, by pochowano go przy obserwatorium, w szczelnie zamkniętej trumnie wypełnionej płynem, który miał zakonserwować ciało. Polecił, aby ją otworzyć sto lat po jego śmierci" – powiedział emerytowany fizyk z Politechniki Gdańskiej, znawca i propagator historii Gdańska, prof. Andrzej Januszajtis (doprowadził m.in. do odbudowy zegara astronomicznego z 1470 r. w bazylice konkatedralnej i powrotu carillonu na wieżę kościoła św. Katarzyny). Członkowie Towarzystwa Przyrodniczego otworzyli grób w 1877 r. Okazało się wtedy, że trumna była nieszczelna, płyn wyciekł, ale szkielet przetrwał w dobrym stanie. Pochowano wtedy Wolfa ponownie i odnowiono nagrobny pomnik. W 1939 r. zbudowano w tej okolicy schronisko Hitlerjugend. Po wojnie działał tam akademik Politechniki Gdańskiej, potem budynek przejęła milicja. Nie wiadomo, co stało się z grobem.
Jeżeli zostanie odnaleziony, odkrywcom, oprócz entuzjazmu, przyda się nieco realizmu – może zechcą skorzystać z doświadczeń zgromadzonych podczas poszukiwań grobu Kopernika, niemal po sąsiedzku, we Fromborku. Przede wszystkim nie wolno było po prostu wybić zamurowanego wejścia do krypty. Najpierw należało wytruć niebezpieczne grzyby i bakterie, jakie zgromadziły się tam przez lata. Groźny jest zwłaszcza grzyb kropidlak żółty – jego ulubione siedliska to stare grobowce, bez dopływu światła i powietrza; to on jest słynną „klątwą faraonów", spowodował zgon wielu nieświadomych rzeczy archeologów.