Szynka z Westfalii, solona solą kamienną, potem wędzona, jak się to robi i dziś, uszczęśliwiała Rzymian i wzbogacała Germanów. Wszyscy za nią przepadali, nawet poeta Marcjalis. Katon radzi w ten sam sposób preparować wieprza z Półwyspu Apenińskiego albo smarować szynkę oliwą przed i po wędzeniu, po czym nasączać ją octem – może żeby jej nadać bardziej barbarzyński smak" – napisał Maguelonne Toussaint-Samat w „Historii naturalnej i moralnej jedzenia". Słowianie także wędzili jak najęci, ponieważ jest to wynalazek ludów Północy, korzystających z ogromnych lasów. Słowo „wędzić" w językach słowiańskich wywodzi się od „więdnąć" i „swąd" (za: Aleksander Bruckner, „Słownik etymologiczny języka polskiego"). Połcie słoniny, żeberka, śledzie, dorsze, sery, masło, nawet wino – wędzić można w zasadzie wszystko. Ale jak postępować, aby wraz z tymi pysznościami łechcącymi podniebienia od tysięcy lat nie wchłaniać już szkodliwych substancji?