Matka Stalina była kurwą! – krzyknął Zwiad Gamsachurdia, uczeń szkoły podstawowej. Niemal natychmiast rzucił się na niego z pięściami „kolega" z klasy Koba Egnataszwili. To nie była zwykła bójka dwóch szczeniaków z podstawówki. Gamsachurdia zostanie później słynnym antykomunistycznym dysydentem i pierwszym demokratycznie wybranym prezydentem Gruzji. Był synem Konstantina Gamsachurdii, wybitnego nacjonalistycznego gruzińskiego pisarza. Koba Egnataszwili był zaś synem Wasilija Egnataszwilego, redaktora naczelnego partyjnej gazety „Zaria Wostoka". Wasilij Egnataszwili trafi za jakiś czas na krótko do łagru za publiczne rozpowiadanie, że jest przyrodnim bratem... Stalina. Jego drugi brat, Aleksander Egnataszwili, był wówczas oficerem z ochrony Stalina i osobiście próbował potrawy dostarczane na stół Wodza. Nie popełnił tego błędu, co Wasilij, ale i tak za jego plecami nazywano go „bratem Stalina". Aleksander i Wasilij byli synami Koby Engataszwilego, prawosławnego księdza z Gori, rodzinnej miejscowości Stalina. To właśnie Koba Egnataszwili w 1874 r. udzielał ślubu 24-letniemu szewcowi Wissarionowi Dżugaszwilemu i 16-letniej służącej Keke Geladze. W grudniu 1879 r. Keke urodzi syna, którego nazwie „Ioseb" (Józef), zdrobniale: Soso. Po latach przyjmie on pseudonimy: Koba, Bessoszwili, Iwan Wasiliewicz i Stalin. Dokładna data urodzin jednego z największych zbrodniarzy w historii nie jest pewna. Część dokumentów (w tym księgi parafialne) mówi o 18 grudnia 1879 r. (8 grudnia według obowiązującego wówczas w Rosji kalendarza juliańskiego), a część publikacji biograficznych oraz tablica pamiątkowa na dawnym domu Stalina w Gori o 21 grudnia 1879 r. Już więc nawet nad podstawowymi danymi z biografii sowieckiego Wodza unosi się mgła tajemnicy.
Tyran z bezwładną ręką
Sergo Beria, syn Ławrientija Berii (długoletniego szefa sowieckiej bezpieki), jako dziecko poznał matkę Stalina. Wspominał później, że miała opinię kobiety bezbożnej i wulgarnej. Wręcz szokowała inne starsze kobiety swoim językiem i zachowaniem. Otwarcie przyznawała, że w młodości, pracując jako służąca, świadczyła za pieniądze usługi seksualne swoim pracodawcom. A sprzątała m.in. w domu popa Koby Egnataszwilego. Połowa miasta Gori uznawała więc, że młody Soso Dżugaszwili to nieślubny syn Egnataszwilego. (Podczas mojej wizyty w Muzeum Stalina w Gori miejscowa przewodniczka potwierdziła, że tego typu plotki krążą w mieście od lat).
Jak się musiał z tym czuć Wissarion Dżugaszwili? Na pewno musiał słyszeć plotki na temat prowadzenia się swojej żony. Tradycja nakazywała mu zemścić się na człowieku, który zrobił z niego rogacza. Problem jednak w tym, że nie mógł dokonać krwawej zemsty. Był tylko mało zamożnym szewcem, a Koba Egnataszwili był księdzem należącym do lokalnych elit. Wissarion topił więc swój smutek w alkoholu. Z powszechnie lubianego, wesołego gawędziarza przemienił się w ponurego pijaka, który ostro tłukł swoją żonę i małego Soso. W 1885 r. pobił „syna" tak mocno, że uszkodził mu lewą rękę. Później źle się ona zrosła i była wyraźnie krótsza od lewej (Stalin miał potem z tego powodu ogromny kompleks). Wówczas zainterweniował Koba Egnataszwili i doprowadził do tego, że odebrano prawa rodzicielskie Wissarionowi.
Młody Dżugaszwili został przyjęty do szkoły przycerkiewnej w Gori, w której miejsca były zarezerwowane niemal wyłącznie dla przedstawicieli rodzin prawosławnych księży. Stamtąd, prawdopodobnie dzięki protekcji Koby Egnataszwilego, trafił w 1894 r. do seminarium duchownego w Tyflisie (Tbilisi), do którego nie przyjmowano wówczas przedstawicieli niższych klas społecznych. Uczył się tam dobrze, ale po pewnym czasie zaczął przeżywać kryzys psychiczny. Zaprzyjaźnił się z Lado Ketszkowelim, byłym uczniem seminarium, który wyleciał z niego za gruziński nacjonalizm, a wcześniej był maltretowany przez ojca. Poznał też młodego gangstera Simona Ter-Petrosjana, zwanego Kamo Ormianinem (jego przydomek „Kamo" wziął się stąd, że śmiesznie wymawiał rosyjskie słowo „kamu"). Kamo też był wcześniej ofiarą przemocy domowej. Razem założyli podziemną małą drukarnię.
W 1898 r. młody Stalin namawiał kolegów z seminarium do wstąpienia do jego organizacji rewolucyjnej. Niemal wszyscy odmówili, podrzucił więc wywrotowe ulotki 45 uczniom, a później doniósł władzom szkoły, gdzie tych ulotek szukać. Wszystkich 45 uczniów wyrzucono z seminarium. To była pierwsza duża prowokacja w życiu Stalina. Lado Ketszkoweli próbował potem wprowadzić Dżugaszwilego do organizacji socjalistycznej w Tbilisi. Noe Żordania, przyszły prezydent niepodległej Gruzji (i krewny żony Ławrientija Berii), wyczuł jednak w Stalinie prowokatora i nie wpuścił go do siatki. I miał rację. Ketszkoweli pracował wówczas dla carskiej tajnej policji – ochrany i wciągnął do tej prowokatorskiej roboty młodego Stalina. Późniejszy sowiecki dyktator miał w ochranie m.in. pseudonimy „Riaboj" („Dziobaty") oraz „Iwanowski". Przez ponad 10 lat będzie jednym z najgroźniejszych – ale też jednym z najmniej subordynowanych – agentów carskiej tajnej policji na Kaukazie. W przerwach między partyjną i prowokatorską robotą będzie urządzał napady na banki. Jego człowiekiem od „mokrej roboty", wykorzystywanym m.in. do zabijania partyjnych konkurentów i niewygodnych świadków, będzie Kamo Ormianin. Dżugaszwili ma czasem problemy z oficerami prowadzącymi, którzy mają mu za złe jego kryminalną działalność. Jest więc kilkakrotnie zsyłany na Syberię i zawsze z niej ucieka dzięki pomocy innych oficerów ochrany.