Rzadko się jednak zdarza, by jakieś państwo swoją historię wymyśliło całkiem od nowa i to w najtrudniejszych warunkach, bo na oczach milionów świadków i uczestników wydarzeń. Przy tym wierzyć we własne kłamstwa, to jedno, lecz przekonać do nich nawet swoje ofiary, to majstersztyk godny szacunku. Bo i w Polsce każde dziecko pamięta ze szkoły, że schludna i piękna Austria padła łupem niemieckiej agresji.
Billy Wilder ujął to zgrabnie, nie kryjąc sarkastycznego podziwu dla Austriaków za przekonanie świata, że Beethoven był Austriakiem, za to Hitler – Niemcem. Reżyserowi można wierzyć bez domniemania ignorancji, ponieważ urodzony jako poddany Franciszka Józefa sporą część życia spędził zarówno w Wiedniu, jak i Berlinie.
Żonglowanie tożsamością nie zdumiewa w ojczyźnie Freuda, ale zmanipulować trzeba było samo pojęcie anszlusu. Używane zazwyczaj w oryginalnym brzmieniu, poza Austrią szybko zgubiło oryginalne znaczenia, za to nabrało demonicznego wydźwięku, związanego z aneksją – w domyśle narzuconą i jednostronnie wymuszoną przez Niemcy. Dla cudzoziemców – jak każde słowo wzięte z języka Goethego i Eichmanna – „anszlus” brzmi równie złowieszczo, jak wypowiedzenie wojny totalnej. Po wyrwaniu wydarzeń 1938 r. z historycznego kontekstu tylko krok dzielił Austrię od umoszczenia się w roli ofiary. Sprzyjało temu opowiadanie historii anszlusu od końca, co nie wyjaśniało niczego – a zwłaszcza radości, z jaką Wiedeń witał oddziały Wehrmachtu.
Utrata niepodległości kryła w sobie prosty paradoks, za którym stała przyczyna euforii, jaka opanowała tłum pod Hofburgiem. Jeżeli suwerenność uważano za wymuszoną, jej odrzucenie było aktem samostanowienia narodu – prawa, którego odmówiono Austrii 20 lat wcześniej.
To, że zjednoczenie Austrii z Niemcami jest najważniejszym celem rządu po upadku Habsburgów, stało się jasne, nim wystygł tron po ostatnim cesarzu. Nie przypadkiem nowe państwo nazwano Niemiecką Austrią, kładąc nacisk na narodową tożsamość. W istocie, po odrzuceniu habsburskiego dziedzictwa nic innego nie spajało starej Przedlitawii. W otoczeniu obcych nacjonalizmów Austria walczyła o przetrwanie na obszarach z niemiecką większością etniczną, a i te były odkrawane – nawet przez Węgrów.