RZ: Jak doszło do tego, że tak niewiele osób odpowiedziało za zbrodnie popełnione na warszawiakach w 1944?
Jan Ołdakowski: PRL nigdy nie wystąpił o ekstradycję jakiegokolwiek zbrodniarza, który dopuścił się ludobójstwa w czasie powstania.
Ta zbrodnia nie była ujęta przez akt oskarżenia w Norymberdze. Dla komunistów zaś pamięć o sierpniu 1944 r. była niewygodna. Doszło nawet do takiej sytuacji, że w Warszawie był generał Erich von dem Bach, głównodowodzący sił niemieckich walczących z powstańcami, ale otrzymał od komunistów list żelazny.
Ile wyroków zapadło za zbrodnie popełnione podczas powstania?
W Niemczech skazano pięć osób. W jednym przypadku zbrodniarz poniósł karę przez przypadek. Sądzono go za próbę ucieczki z NRD do RFN. Karę za powstanie dano mu niejako na dokładkę.