W okolicach Boulogne gromadzili swe wojska do inwazji na Wyspy Napoleon i generałowie Hitlera. Tu także lądowali Anglicy, gdy pojawiali się na kontynencie, by walczyć zbrojnie o swe wpływy, interesy dynastyczne i polityczne. Pas-de-Calais to m.in. główna arena wojny stuletniej, w tym dwóch wielkich francuskich klęsk, pod Crecy i Azincourt. Ale w późniejszych wiekach wśród przybyszów z Wysp więcej było kupców i turystów niż żołnierzy. Tak jest i dzisiaj, zwłaszcza od czasu, gdy Calais i angielskie Folkestone połączył tunel pod kanałem La Manche. Jego powstanie ugruntowało rolę Pas-de-Calais jako pomostu łączącego Wielką Brytanię z Europą i stało się – po zamknięciu kopalń węgla w zagłębiu w pobliżu Lens – ważnym czynnikiem napędzającym rozwój regionu.
Turystów przybywających do Azincourt wita szereg kolorowych, stylizowanych figur angielskich łuczników ustawionych wzdłuż drogi łączącej wieś z odległą o nieco ponad kilometr osadą Tramecourt. Do tej mniej więcej linii dotarła angielska piechota – maszerująca z południa, z obozu w dzisiejszej wsi Maisoncelle – w rozstrzygających chwilach bitwy. Biegnącą wśród pól szosę nazwano ulicą Henri V. Trochę na wyrost, bo jak okiem sięgnąć falują tu łany zbóż, a na miedzach ćwierkają ptaki. Z gęstych lasów, które dawały schronienie angielskim łucznikom i zwężały pole bitwy do przesmyku liczącego niespełna 800 m szerokości, pozostał jedynie niewielki zagajnik na północ od Tramecourt. Pola, przecięte rowami melioracyjnymi, nawet podczas jesiennych deszczów nie zmieniają się już w opisywane przez średniowiecznych kronikarzy mokradła, w których ciężkozbrojni rycerze grzęźli po kolana. O wojennej katastrofie, która spotkała francuskie rycerstwo, przypominają wzniesiony w XIX w. pomnik i krzyż na postumencie opatrzonym pamiątkowym napisem. Na skraju pola bitwy wznoszą się budynki Centre Historique Medieval, zrekonstruowana średniowieczna stodoła i nowoczesny pawilon, którego dach oparty jest na belkach mających kształt średniowiecznego angielskiego łuku. Repliki łuków można tu nie tylko oglądać, ale i wypróbować – wymaga to, jak się okazuje, niemałej siły. Za to nie chroniły przed nimi nawet pyszne płytowe zbroje wystawione w muzeum – lśniące złoceniami, z wzmacniającymi je dodatkowo na ramionach i biodrach misternymi kolczugami przypominającymi stalowe koronki.
Ze szczytu kolumny pod Boulogne – najwyższej (54 m) wystawionej we Francji cesarzowi – odlany z brązu Napoleon dzień i noc patrzy w stronę Anglii. Po dwóch latach przygotowań do inwazji tu właśnie, na brzegu morza, w Wimille, postanowił jej zaniechać.
O losach Boulogne, rzymskiej Bononii, od starożytności decydowały związki z morzem i bliskość Anglii. Dziś to największy we Francji i jeden z najważniejszych w Europie portów rybackich. W muzeum morskim Nausicaa można oglądać w akwariach wszelkie morskie stwory: od rekinów po mieniący się różnymi barwami drobiazg z wód tropikalnych. Ładną, choć niewielką starówkę z XII w. z miejską wieżą „belfroi” otaczają średniowieczne mury. Osobliwym zabytkiem jest XIX-wieczna bazylika Notre Dame z korynckimi kolumnami, zbudowana według projektu domorosłego architekta, miejscowego wikarego, który starał się połączyć w jedno kilka stylów architektonicznych.
Przylądek nad zatoką Wissant to najdalej ku Anglii (34 km) wysunięty skrawek Europy kontynentalnej. W pogodne dni z jego wysokich klifów wznoszące się nad szarymi wodami kanału La Manche białe skały Dover wydają się na wyciągnięcie ręki. Zatoka Wissant to najbardziej malownicze miejsce na Opalowym Wybrzeżu. Ciągnące się na długości 120 km, między Boulogne a Calais, szerokie piaszczyste plaże oddzielone są od lądu wydmami i lasami.