Zdjęcie przedstawia wnętrze przedwojennego niemieckiego klubu. Po lewej stronie, przy stoliku siedzą trzy kobiety i mężczyzna. Obok nich w pełnej czułości pozie tańczy para kobiet. Po prawej, zza barykady bębnów wystaje tułów perkusisty. Zdjęcie jest typowe, pozowane. Jeżeli na pierwszy rzut oka coś w przykuwa w nim uwagę to specyficzna uroda kobiet – krzepko zbudowanych, o mocarnych rękach i grubych pęcinach.
Można to oczywiście skwitować wzruszeniem ramion i niepochlebną uwagą na temat fizycznej subtelności Niemek, w tym przypadku jednak uleglibyśmy oszukańczej sile stereotypów. Na zdjęciu bowiem jest tylko jedna kobieta.Fotografię zrobiono w berlińskim klubie Eldorado. Lokal przeznaczony był przede wszystkim dla homoseksualistów, ale cieszył się dużym powodzeniem w światku artystycznym, przyciągał też zblazowanych mieszczan, dla których był jednym z żelaznych punktów na clubbingowej mapie niemieckiej stolicy.
Chociaż Eldorado było najsłynniejsze, przedwojenny Berlin oferował homoseksualistom jeszcze setkę innych miejsc – dancingów, barów i kawiarni. Działało wtedy także przynajmniej 20 klubów dla lesbijek. Niemiecka stolica w ostatnich latach republiki weimarskiej stała się międzynarodowym centrum czegoś, co dziś określa się jako ruch GLBT (gay-lesbian-bisexual-transgendered). Oprócz własnych lokali, stowarzyszeń i domów publicznych, homoseksualiści wydawali pisma (w tym lesbijskie, np. „Freundin”, „Frauenlibe”, „Garconne”), powstało też na ich temat parę filmów (najsłynniejszy „Anders als die Andersen” nakręcony został już w 1919 r.). Do Berlina ściągali homoseksualiści z całej Europy, jak choćby poeta W.H. Auden i jego partner Christopher Isherwood, który bez ogródek wspominał później, źe celem ich wizyty byli chłopcy. W stolicy Niemiec mieścił się najprężniejszy ośrodek Związku Praw Człowieka - organizacji, której głównym zadaniem było zniesienie przepisu kryminalizującego akty homoseksualne. Założony w 1923 r. Związek w czasach największej popularności liczył 48 tys. członków. W Berlinie miał również siedzibę Instytut Wiedzy o Seksualności, który prowadził wśród homoseksualistów rozległe badania. Ich celem było zdobycie dowodów na wrodzoność tej skłonności, co m.in. miało stanowić argument przeciw jej penalizacji.
Ruch gejowski w Niemczech miał wreszcie długą tradycję. W istocie samo pojęcie homoseksualizmu zostało ukute w przez niemieckiego prawnika Karla Heinricha Urlichsa. Użył go po raz pierwszy w liście otwartym do ministra sprawiedliwości Prus z 1869 r., w którym protestował przeciw karaniu homoseksualistów. Urlichs stworzył teorię trzeciej płci, zgodnie z którą geje to kobiety uwięzione w męskim ciele. Dziś potępiona przez aktywistów gejowskich, idea trzeciej płci znalazła wielu wyznawców i odegrała doniosłą rolę w powstaniu ruchu homoseksualistów. Na tej koncepcji opierały swoją działalność Naukowy Komitet Humanitarny i wspomniany Instytut Wiedzy o Seksualności, założony przez ucznia Urlichsa – Magnusa Hirschfelda.
Teoria trzeciej płci stała się przyczyną ostrego podziału wśród homoseksualistów. Działacze skupieni wokół Adolfa Branda i prowadzonego przez niego pisma „Eigene” ostro zwalczali jej zwolenników, zarzucając im zniewieściałość i nazywając ciotami. Sami utworzyli Wspólnotę Wyjątkowych, promującą elitarną wizję homoseksualizmu. Gęsto powołując się na przykłady z historii starożytnej, głosili wyższość związków homoseksualnych jako lepszych, szlachetniejszych i bardziej uduchowionych. Homoseksualiści mieli być solą ziemi, jądrem narodu i jego najwyższą kastą. Brand wzywał do „ożywienia helleńskich ideałów piękna po wiekach chrześcijańskiego barbarzyństwa”. Członkowie Wspólnoty Wyjątkowych do krzewienia swoich koncepcji wykorzystywali organizację skautingową Wandervogel, w których propagowali ideały greckiej pederastii.