Czy „Solidarność” działała w interesie komunizmu

Dla ofiar totalitarnej represji fakt, że są prześladowane przez rodaków, a nie „załogę zewnętrzną”, jest często źródłem dodatkowego cierpienia – pisze filozof

Publikacja: 20.08.2008 06:25

Red

Trudny problem odpowiedzialności za zbrodnie PRL podniósł Waldemar Kuczyński w artykule opublikowanym 11 sierpnia w „Rzeczpospolitej”. Nawiązując do wypowiedzi Lecha Wałęsy na procesie Grudnia ,70, stwierdził, że ponieważ zostaliśmy „wrobieni w PRL”, to winni popełnionych w tym okresie zbrodni są tylko ich bezpośredni sprawcy: „Ktoś musiał służyć tej narzuconej strukturze. Narzucenie dyktatury z zewnątrz znosi więc odpowiedzialność za samą służbę. Pozostaje natomiast odpowiedzialność indywidualna za czyny popełnione podczas służby”.

Nie podoba mi się to, co mówi Waldemar Kuczyński. Nie chcę tu rozstrzygać o winie bądź niewinności funkcjonariuszy komunistycznych służb, pragnę jednak pokazać, że podejście do tego problemu zaproponowane przez Kuczyńskiego jest nie do przyjęcia.

Kuczyński wyróżnia dwa rodzaje dyktatur: rodzime i narzucone z zewnątrz. Te pierwsze charakteryzują się tym, że zostały wprowadzone w danym społeczeństwie przez członków tego społeczeństwa. Kuczyński jako przykłady podaje rządy generała Franco w Hiszpanii czy Pinocheta w Chile. Jeszcze lepszymi przykładami są komunizm w Rosji i faszyzm w Niemczech. Gdyby nie działania pewnych Rosjan i Niemców, dyktatur tych by nie było.Dyktatury narzucone z zewnątrz mają inną genezę. Zostały zainstalowane w pewnych społecznościach przez siły zewnętrzne. PRL powstał z woli Stalina, a nie z woli Polaków. Rozróżnienie to w rozumowaniu Kuczyńskiego jest istotne. Pokazuje, że odpowiedzialność za komunizm w Rosji czy faszyzm w Niemczech spada na samych Niemców, natomiast w przypadku PRL głównym winowajcą jest Stalin. Ogólnie mówiąc, wedle Kuczyńskiego los Rosjan w roku 1917 i Niemców w roku 1933 był w ich własnych rękach, sami sobie go zgotowali. Zaś w Polsce w roku 1945 sytuacja wyglądała zupełnie inaczej.

Moim zdaniem niezależnie od genezy dyktatury do jej działania potrzebne są zawsze zastępy posłusznych funkcjonariuszy: cenzorów, szpicli, pracowników służb bezpieczeństwa itd. Choć skala ich działań w różnych reżimach totalitarnych była różna, to metody niewiele się od siebie różniły. Zarówno w faszystowskich Niemczech, Związku Radzieckim, jak i w PRL brutalnie gwałcono najbardziej elementarne prawa człowieka: istotnie ograniczano wolność jednostek, nie przestrzegano prawa własności, przeciwników politycznych torturowano bądź mordowano.

Waldemar Kuczyński twierdzi, że krąg osób odpowiedzialnych za te czyny zależy od tego, z jaką odmianą dyktatury mamy do czynienia. W przypadku dyktatur rodzimych winę ponoszą wszyscy, którzy zaangażowali się w działanie totalitarnej machiny władzy. W Niemczech wszyscy członkowie NSDAP ponoszą mniejszą bądź większą odpowiedzialność za zbrodnie faszyzmu. Inaczej jest, jeżeli chodzi o dyktatury narzucone z zewnątrz. Tu za zbrodnie odpowiadają tylko bezpośredni ich sprawcy. W przypadku PRL samo zatrudnienie w SB czy członkostwo w PZPR nie jest według Kuczyńskiego niczym godnym potępienia.

Ja natomiast proponuję, by funkcjonariuszy dyktatur podzielić na trzy kategorie: zwierzchników, wykonawców i pomocników, przy czym podział ten nie jest ostry. Zwierzchnicy kierują działaniem organów totalitarnego państwa. Raczej nie angażują się bezpośrednio w mokrą robotę. Do strzelania, bicia, szantażowania służą wykonawcy. Pomocnicy – zdecydowanie najliczniejsza grupa funkcjonariuszy – zapewniają logistyczne wsparcie działaniom zwierzchników i wykonawców. Są to zastępy kierowców, sprzątaczek, archiwistów itd., którzy nikogo bezpośrednio nie krzywdzą, ale zdają sobie doskonale sprawę z charakteru organów, w których są zatrudnieni.

Wyobraźmy sobie następującą sytuację. Jest początek stanu wojennego. Patrol MO łapie młodego chłopca, który próbuje namalować na fasadzie budynku znak „Solidarności Walczącej”. Chłopiec zostaje następnie przekazany SB, gdzie w czasie przesłuchania zostaje brutalnie pobity przez jednego z funkcjonariuszy. Kto ponosi odpowiedzialność za to zdarzenie?

Czy tylko osoba, która biła, czy również milicjanci, którzy przekazali chłopca SB, przełożeni bezpośredniego sprawcy pobicia, którzy w tym wypadku nie wydali żadnego rozkazu, ale wiadomo było, że chętnie wypłacają premię nadgorliwym śledczym, lekarz, który stwierdził, że obrażenia chłopca to wynik potknięcia się na chodniku, sprzątaczka, która zmywała krew po przesłuchaniu itd. Kuczyński powie, że zakres odpowiedzialności za to konkretne wydarzenie z 1982 roku zależy od tego, co się zdarzyło w roku 1945: ponieważ PRL był dyktaturą narzuconą Polsce z zewnątrz, odpowiedzialny jest tylko bezpośredni sprawca pobicia.

Gdyby jednak to nie Stalin, ale polscy komuniści, bez ingerencji sił zewnętrznych, wprowadzili w Polsce w 1945 roku komunizm, odpowiedzialność rozłożyłaby się zupełnie inaczej. W omawianym przypadku wina spadłaby nie tylko na bezpośredniego sprawcę pobicia, ale też na zwierzchników i pomocników.

Dlaczego jednak powinniśmy uzależniać odpowiedzialność za zbrodnie totalitaryzmu od tego, jaka jest jego geneza? Kuczyński przedstawia tu ciekawy, choć zupełnie chybiony argument. Mówi, że w przypadku rozważania winy funkcjonariuszy dyktatury narzuconej z zewnątrz decydujące jest to, że „bez nich to zło też by zaistniało. Co więcej, mogło być większym złem”. Gdyby w przedstawionej wyżej historii to nie polscy funkcjonariusze pobili chłopca, zrobiliby to Rosjanie. „Zamiast załogi polskiej byłaby radziecka. Kadr mieli w bród”.

Gdyby poważnie potraktować wywody Kuczyńskiego, opozycjoniści walczący z komunistyczną dyktaturą staliby się postaciami negatywnymi

Przeciwko temu rozumowaniu można wysunąć wiele mocnych argumentów. Po pierwsze, Kuczyński nie jest konsekwentny. Nie wiadomo, czemu jego argument z „mniejszego zła” zdejmuje odpowiedzialność z pewnych kategorii totalitarnych funkcjonariuszy, a z pewnych nie. Równie dobrze można rozgrzeszyć bezpośredniego sprawcę rozważanego pobicia, mówiąc, że gdyby on tego nie zrobił, zrobiłby to ktoś z „załogi radzieckiej”, przy czym biłby dużo mocniej. Argument ten rozgrzesza więc albo wszystkich, albo nikogo.

Po drugie, gdyby poważnie potraktować wywody Kuczyńskiego, doprowadziłoby to do całkowitej rewizji naszych ocen dotyczących PRL. Opozycjoniści walczący z komunistyczną dyktaturą staliby się postaciami wyraźnie negatywnymi. Ich walka byłaby wbrew polskim interesom – bo w razie pokonania „załogi polskiej” na jej miejsce wprowadzona zostałaby dużo gorsza „załoga radziecka”.

O co więc walczyła „Solidarność”? Jeżeli się zgodzimy z tezą Kuczyńskiego, że istnienie komunizmu w Polsce było niezależne od woli i działań Polaków, że nic na to nie mogliśmy poradzić, to logiczną tego konsekwencją jest stwierdzenie, że walczyła o to, by Polska została włączona do Związku Radzieckiego. Natomiast prawdziwymi bohaterami zostaliby członkowie komunistycznego aparatu. To oni, dzielnie zwalczając opozycję, która chciała pozbawić Polskę resztek niezależności, działali w interesie nas wszystkich.

Po trzecie, czy rzeczywiście na tę ocenę działania funkcjonariuszy dyktatury w konkretnych sytuacjach powinny rzutować historyczne dane dotyczące genezy tej dyktatury? Załóżmy, że próbujemy ocenić postawę pracownika SB, który w latach 80. sumiennie analizował raporty tajnych współpracowników. Nikogo osobiście nie skrzywdził, ale zdawał sobie doskonale sprawę z ogromu krzywd, które wyrządza ta instytucja.

Było mu to jednak obojętne. Miał wysoką pensję, dostał mieszkanie i talon na samochód. W rzadkich chwilach refleksji powtarzał sobie, że ktoś to musi robić. Gdy zastanawiamy się, czy jest on odpowiedzialny, a jeżeli tak, to w jakiej mierze, za zbrodnie, których dopuściła się SB w tamtym okresie, wówczas to, czy PRL zainstalował w Polsce Stalin, czy zrobili to rodzimi komuniści w wyniku przewrotu, nie ma żadnego znaczenia.

Po czwarte, warto dodać, że dla ofiar represji to, że są prześladowane przez rodaków, a nie „załogę zewnętrzną”, jest często źródłem dodatkowego cierpienia.

Zakres odpowiedzialności za zło PRL wymaga poważnego namysłu. Tekst Kuczyńskiego jest ważny, bo podejmuje ten trudny problem. Jednak teza, że w dyktaturach rodzimych, np. w faszystowskich Niemczech, odpowiedzialność spada na wszystkich funkcjonariuszy systemu, tj. zwierzchników, wykonawców i pomocników, natomiast w dyktaturach narzuconych z zewnątrz, czyli w PRL, tylko na wykonawców, jest z wielu powodów błędna.

Autor jest doktorem filozofii, adiunktem w Instytucie Filozofii Uniwersytetu Warszawskiego

Waldemar Kuczyński - Wrobieni w PRL 11 sierpnia 2008

Trudny problem odpowiedzialności za zbrodnie PRL podniósł Waldemar Kuczyński w artykule opublikowanym 11 sierpnia w „Rzeczpospolitej”. Nawiązując do wypowiedzi Lecha Wałęsy na procesie Grudnia ,70, stwierdził, że ponieważ zostaliśmy „wrobieni w PRL”, to winni popełnionych w tym okresie zbrodni są tylko ich bezpośredni sprawcy: „Ktoś musiał służyć tej narzuconej strukturze. Narzucenie dyktatury z zewnątrz znosi więc odpowiedzialność za samą służbę. Pozostaje natomiast odpowiedzialność indywidualna za czyny popełnione podczas służby”.

Pozostało 94% artykułu
Historia
Telefony komórkowe - techniczne arcydzieło dla każdego
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Historia
Paweł Łepkowski: Najsympatyczniejszy ze wszystkich świętych
Historia
Mistrzowie narracji historycznej: Hebrajczycy
Historia
Bunt carskich strzelców
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Historia
Wojna zimowa. Walka Dawida z Goliatem