Podczas unijnej konferencji w Pradze poświęconej utraconej żydowskiej własności panowała napięta atmosfera. Polska delegacja, na czele której stał Władysław Bartoszewski, znalazła się pod silną presją. – Choć formalnie gospodarzem byli Czesi, imprezę zdominowała grupa amerykańskich prawników wynajętych przez organizacje żydowskie – mówi “Rz” Bartoszewski.
Ci starali się skłonić Polskę do deklaracji w sprawie zwrotu mienia polskich Żydów, którzy nie zostawili spadkobierców. Zgodnie z polskim prawem ich własność, tak jak własność wszystkich innych obywateli, którzy umarli bezpotomnie, przeszła na rzecz Skarbu Państwa. Żydzi chcą zaś, żeby pieniądze bezpotomnych ofiar zostały przelane na konto specjalnej fundacji, która zajmowałaby się pomocą ocalałym z Holokaustu, działalnością edukacyjną i upamiętnianiem Zagłady.
Polska nie chce jednak łączyć tych spraw z kwestiami spadkowymi. – Ocalałym pomagamy poprzez normalne świadczenia socjalne. Na działalność edukacyjną i upamiętnianie Zagłady przeznaczamy spore sumy z budżetu. Warto tu wspomnieć choćby o budowie Muzeum Żydów Polskich – mówi Maciej Kozłowski z MSZ.
Polscy negocjatorzy przeforsowali więc w deklaracji praskiej – dokumencie końcowym konferencji – zapis, że zwrot mienia bezspadkowego możliwy jest tylko w “niektórych krajach”.
Mimo to cytowani przez gazetę “Haarec” członkowie izraelskiej delegacji podkreślali, że przepisy panujące w Polsce akurat w tej sprawie powinny zostać zawieszone ze względu na wyjątkowość Holokaustu.