Wielka pomyłka, czyli nieprawdziwe portrety Władysława Jagiełły

Jak wyglądał bohater znany z kart podręcznika historii? Jak się ubierał, co lubił, jak się zachowywał na co dzień? Pytania takie chętnie zadają nie tylko miłośnicy historii.

Publikacja: 30.06.2010 20:04

?Medal z portretem uznanym za przedstawienie Władysława Jagiełły, autorstwa Jana Filipa Holzhaeusser

?Medal z portretem uznanym za przedstawienie Władysława Jagiełły, autorstwa Jana Filipa Holzhaeussera i Jana Jakuba Reichela

Foto: Zamek

Red

Gdy brak wiarygodnych źródeł, zastępuje je fantazja. Władysław Jagiełło budził zawsze żywe zainteresowanie. Szczęśliwie o monarsze zasiadającym na polskim tronie przed sześcioma wiekami wiemy bardzo dużo. Jest to przede wszystkim zasługa wielkiego historyka i dziejopisa Jana Długosza.

 

 

Według krakowskiego kanonika „Był to mężczyzna średniego wzrostu, o pociągłej i chudej twarzy, przy brodzie zwężonej, o małej, długiej i ostro zakończonej głowie, niemal całkiem łysej, jaką można oglądać na marmurowym posągu umieszczonym na grobowcu, o czarnych, małych, zawsze niespokojnych oczach, które bez przerwy w jakiś sposób rozbiegane poruszały się w swoich orbitach. Uszy miał długie, głos silny i mówił szybko, ciało szczupłe i zgrabne, szyję długą”. Takim króla ukazują dwa portrety powstałe za jego życia – wspomniany nagrobek w Katedrze na Wawelu, jedno z najwybitniejszych dzieł rzeźbiarskich polskiego średniowiecza powstałe w latach 1413 – 1421 i malowidło pędzla ruskich artystów w kaplicy zamkowej w Lublinie, ukończone w roku 1418.

Na pierwszym z nich twarz króla Władysława jest gładka, bez zarostu; na drugim otacza ją krótko przystrzyżona broda. Oba przedstawienia należy uznać za wiarygodne wizerunki monarchy powstałe jednak w różnych etapach jego życia. W tej sytuacji dziwi niezmiernie pojawienie się w ikonografii monarchy licznej grupy przedstawień będących wytworem wyobraźni, wykonanych w XIX w. We wcześniejszych przedstawieniach, szczególnie z XVIII – XIX stulecia, sprawa przedstawiała się zgoła odmiennie. Od portretu królewskiego nie zawsze oczekiwano fizycznego podobieństwa. Najczęściej chodziło o przekaz uniwersalny, jednoznaczny, w którym określenie osoby wyposażonej w monarsze rekwizyty odbywało się za pomocą stosownego napisu lub herbu.

W ikonografii Jagiełły natrafiamy na bardzo wielką, brzemienną w skutki pomyłkę. Sprawa przebiegała następująco: w parę lat po elekcji król Stanisław August przystąpił do modernizacji i przebudowy wnętrz zamku warszawskiego. Wśród sal przeznaczonych do przekształcenia znalazł się Pokój Marmurowy powstały na zlecenie Władysława IV, w latach 1641 – 1643, według projektu królewskiego architekta, Włocha Giovanniego Battisty Gisleniego.

 

 

Osobliwością tej komnaty, należącej do reprezentacyjnego apartamentu Wazów, obok użytego materiału był zespół 22 portretów „Jagiellońskiej familii”, a więc przodków króla, malowanych przez pracującego dla dworu polskiego Petera Danckersa de Rij. Za czasów Stanisława Augusta było to wnętrze zaniedbane, nieodpowiadające estetycznym gustom monarchy. Adam Naruszewicz zanotował: „…cały nadto pokój ten staroświeckim sposobem sporządzony, ciemny, zapylony, wiele z ozdoby swojej przez niedozór utracił”. Przebudowę Pokoju Marmurowego zlecił Stanisław August architektowi Jakubowi Fontanie. Projekt powstał zapewne w roku 1768, a jego realizację zakończono w trzy lata później. Na czas prac budowlanych stare portrety królewskie zdjęto ze ścian i złożono w magazynie zamkowym. Przez jakiś czas zdobiły też pałace Belwederski i Pod Blachą. Na swoje pierwotnie miejsce nigdy już nie powróciły, bowiem król postanowił zastąpić je serią wizerunków pędzla Marcelego Bacciarellego. Po śmierci Poniatowskiego zostały, wraz z pozostałościami mienia królewskiego, wystawione na licytacje. Cztery z nich, w tym portret Jagiełły, w roku 1819 nabył Michał Hieronim Radziwiłł, wojewoda wileński. Te wizerunki zachowały się w pałacu w Nieborowie.

Wyboru poprzedników na tronie mających zostać uwiecznionymi dokonał najpewniej sam monarcha. Nowy poczet nie objął wszystkich władców reprezentowanych w dawnym zespole; kompletny natomiast był od czasów Władysława Jagiełły i Jadwigi. Malarz królewski podszedł do powierzonego mu zadania bardzo poważnie. Swoją wiedzą służyli mu królewscy doradcy; znaczący głos miał sam Stanisław August, a obok niego historycy, m.in. bp Jan Chrzciciel Albertrandi i Adam Naruszewicz. Wykonano swoistą kwerendę, sięgając do rzekomo autentycznych podobizn królów zachowanych w zamkach, ratuszach i kościołach. „Mając przez takowy sposób kilka portretów iednego króla, obierał Bacciarelli za wzorowy […] ten z portretów, który naywięcey razy był powtarzany. Tak uzgodniwszy podobieństwo mającego być odmalowanym królewskiego oblicza, usiłował daley Bacciarelli […] wynaleźć osobę naywięcey zbliżającą się podobieństwem do tego króla, którego miał namalować”. Cennym materiałem źródłowym stały się portrety „Jagiellońskiej familii” z pierwotnego Pokoju Marmurowego. Wśród nich, jak wspomniano, był wizerunek Jagiełły. Nie wiemy, czy Bacciarelli dokonał konfrontacji tej Jagiełłowej podobizn z innymi jego przedstawieniami. Wybrany za wzór portret króla Władysława dokumentuje rysunek Jana Szeymeclera wykonany dla królewskiego zleceniodawcy. Pierwowzór pędzla Danckersa zachował się w zbiorach nieborowskich. Na obrazie o kształcie sześcioboku widzimy popiersie stosunkowo młodego mężczyzny o podłużnej twarzy, z krótko ostrzyżonymi włosami, o bardzo bujnej, długiej, rozdwojonej brodzie, z cienkimi wąsami i kępą zarostu pod dolną wargą. Występuje on w płytowej zbroi, charakterystycznej dla pierwszej poł. wieku XVII, przepasanej szarfą. Powtórzenie Bacciarellego jest bardzo wierne. Różnica polega na niemal całkowitym spowiciu postaci w poły płaszcza i wprowadzeniu tarczy z herbem Litwy, Pogonią, ujmowanej prawą ręką; odmienny jest kształt obrazu – owal.

 

 

Przy wyborze wzoru dla podobizny Władysława Jagiełły Bacciarelli niestety się pomylił, a tę pomyłkę zaakceptowało uczone otoczenia króla Stanisława Augusta. Wybrany obraz w rzeczywistości przedstawiał nie Jagiełłę, lecz jego prawnuka, króla Zygmunta Augusta, ostatniego Jagiellona na polskim tronie. Nie znamy okoliczności powstania błędnego rozpoznania. Konsekwencje popełnionego błędu były poważne. Kreacja Bacciarellego zyskała akceptację miłośników i znawców narodowej przeszłości skupionych wokół króla. Stał za tym taki autorytet jak Julian Ursyn Niemcewicz, w którego posiadaniu znalazła się kopia pracy Danckersa opatrzona napisem dotyczącym Jagiełły. W tej sytuacji nie dziwi obdarzenie przez Bacciarellego rysami Zygmunta Augusta postaci króla w wielkim płótnie „Nadanie przywilejów Akademii Krakowskiej przez Władysława Jagiełłę”. Do tego uznanego, chociaż jak wiemy fałszywego, wzorca sięgnęli, projektując przedstawienie Władysława Jagiełły, autorzy cyklu 23 medali z wizerunkami polskich władców – Jan Filip Holzhaeusser i Jan Jakub Reichel, wykonanego na zlecenie Stanisława Augusta w latach 1790 – 1798.

Poczet królów polskich pędzla Bacciarellego zyskał znaczną popularność, stanowiąc do czasów Jana Matejki podstawowe źródło wiedzy o wyglądzie polskich monarchów. Był powielany w licznych kopiach malarskich i graficznych, wykonywanych w XVIII i XIX stuleciu. Rysując postać Jagiełły do „Pocztu królów i książąt polskich” wykonanego w latach 1890 – 1892, Matejko zerwał z fałszywą tradycją, odwołał się do autentycznego wizerunku wielkiego monarchy – rzeźby na nagrobku w katedrze na Wawelu. Konsekwencją opisanej pomyłki co do portretu Jagiełły był kolejny błąd. Za portret króla Zygmunta Augusta uznał Bacciarelli wizerunek przedstawiający arcyksięcia Karola II Habsburga, z linii styryjskiej, teścia króla Zygmunta III Wazy, a więc ojca jego żon – Anny i Konstancji. Także i pierwowzór tego portretu, autorstwa Danckersa, przetrwał w Nieborowie.

Błędne określenie wchodzącego w skład Bacciarellowskiego zespołu przedstawienia Jagiełły akceptowali także historycy i historycy sztuki aż do roku 1979, tj. do czasu ukazania się drukiem wyjaśniającego pomyłkę świetnego studium Janiny Ruszczycównej, poświęconego ikonografii Władysława Jagiełły i Zygmunta Augusta.

Autor jest wicedyrektorem ds. muzealnych Zamku Królewskiego na Wawelu

Gdy brak wiarygodnych źródeł, zastępuje je fantazja. Władysław Jagiełło budził zawsze żywe zainteresowanie. Szczęśliwie o monarsze zasiadającym na polskim tronie przed sześcioma wiekami wiemy bardzo dużo. Jest to przede wszystkim zasługa wielkiego historyka i dziejopisa Jana Długosza.

Według krakowskiego kanonika „Był to mężczyzna średniego wzrostu, o pociągłej i chudej twarzy, przy brodzie zwężonej, o małej, długiej i ostro zakończonej głowie, niemal całkiem łysej, jaką można oglądać na marmurowym posągu umieszczonym na grobowcu, o czarnych, małych, zawsze niespokojnych oczach, które bez przerwy w jakiś sposób rozbiegane poruszały się w swoich orbitach. Uszy miał długie, głos silny i mówił szybko, ciało szczupłe i zgrabne, szyję długą”. Takim króla ukazują dwa portrety powstałe za jego życia – wspomniany nagrobek w Katedrze na Wawelu, jedno z najwybitniejszych dzieł rzeźbiarskich polskiego średniowiecza powstałe w latach 1413 – 1421 i malowidło pędzla ruskich artystów w kaplicy zamkowej w Lublinie, ukończone w roku 1418.

Pozostało 86% artykułu
Historia
Paweł Łepkowski: Najsympatyczniejszy ze wszystkich świętych
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Historia
Mistrzowie narracji historycznej: Hebrajczycy
Historia
Bunt carskich strzelców
Historia
Wojna zimowa. Walka Dawida z Goliatem
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Historia
Archeologia rozboju i kontrabandy